E jak emocje i emotki

Jak ważne są emocje w naszym życiu tłumaczyć nie trzeba. W świecie internetowym dano nam emotki, że niby wyrazimy nimi lepiej co tam nas akurat gryzie, cieszy czy wkurwia. Zabawne, prawda? No wcale nie.

Większość nieporozumień, awantur lub jak wolicie “gównoburz” (nie cierpię tego słowa), czy “imb” (tego też nie znoszę), wynika właśnie z tego, że nie widzimy emocji rozmówcy, ani ona/on naszych.

Słowa mają moc i należy ich używać zawsze z rozwagą. Mądrzę się, bo to wiem. Nie oznacza, że zawsze taka rozważnam. Nie jestem też zbytnio romantyczna. “Rozważna i romantyczna”. Ładne, ale nieżyciowe.

Wiele tracimy nie mając kontaktu “na żywo”. Można wiele dowiedzieć się o człowieku, ale nie można go poznać przez internet, który emocji nie ma.

Zastanawiam się, ile straciłam, wymieniając z kimś myśli tylko drogą elektroniczną.

Jak to bezdusznie brzmi. “Droga elektroniczna”. To dobre dla utrwalania zdjęć w Archiwach, żeby nie zniknęły jak Pałac Hammurabiego w mrokach historii. Złe do budowania więzi międzyludzkich.

Ile razy wydałam niesprawiedliwy osąd “głupia, wspaniała, bezduszny, cudowny”, nie wiedząc czym ona lub on kierowali się pisząc jakieś słowa i łącząc je w całe zdania. W jakim ona/on był nastroju? Może przeżywa trudne chwile, bo… . Nieważne. Przyczyn może być wiele.

Nauczono nas, że baby kierują się emocjami, a mężczyźni nigdy ich nie pokazują. Nie powinni, bo muszą być twardzi jak skała! Jak zdobywca! Kobieta może pokazywać emocje, bo taki ma “przywilej”. To “cecha kobiet”. Co za brednie.

Wklejono nam ten podział. Owszem, nie wszyscy mu hołdują. To jest jasne, ale podkreślam, żeby nie było.

Wiele razy zdarzyło mi się, że ktoś moje słowa odbiera jak atak, ale dopiero niedawno, raptem kilka dni temu, zaczęłam się zastanawiać, DLACZEGO? Przecież wcale nie chciałam atakować, obrażać, dąsać się czy stroić “fochy”.

O właśnie. FOCH. Baba=foch. Płaczę ze śmiechu, kiedy czytam o “fochu baby”, ale takim płaczem, który jest efektem rozbawienia. Sama często piszę “foch”, gdzie nie ma na niego miejsca i w ogóle u mnie nie występuje. Jestem też pewna, że u wielu kobiet nie występuje.

Wracając do rozważań złego odbioru moich słów. Często moje przekonanie o czymś, najczęściej poparte wiedzą, którą zdobywam od mądrzejszych ode mnie, wyrażone jest po prostu stanowczo i nie ma tam ani wściekłości, ani agresji.

A ile razy Wam zdarzyło się, że ktoś odebrał Wasze słowo pisane zupełnie inaczej niż tego byście sobie życzyły/życzyli? Ile konfliktów z tego powodu i nieprzyjemnych chwil przeżyliście, a te przełożyły się na Wasze emocje, których i tak nikt z internetowych znajomych nie zobaczy?

Tweety, które kieruję do członków kleru na przykład, nigdy nie są pisane pod wpływem wściekłości, czy nienawiści. Jest niezgoda, na to co robią. Nie ma emocji.

Do tego wszystkiego dochodzą nam te wszystkie opłacane trolle, które mają za zadanie sterować naszymi uczuciami i siać dezinformację. Utrwalać stereotypy i lepić nas na uległą papkę.

Gdybym miała talent Jurka Bokłażca, to bym robiła krótkie filmiki, gdzie polecałabym co, według mnie, warto przeczytać albo po prostu, od czasu do czasu, powiedziałabym “dzień dobry, udanego dnia”. A może wystarczyłoby, że usłyszycie, jak mówię i co mówię. Nie tylko piszę. Głosu radiowego nie posiadam, ale chyba jest do zniesienia. Pomyślę o tym. Najpierw jednak, ponieważ wakacje, to postanowiłam sobie pofrunąć gdzieś, gdzie już byłam. Ponieważ lubię wracać do miejsc, które znam i do ludzi, których znam. Tak osobiście, nie przez internet.

Udanych wakacji! Jeszcze tu wrócę i nie jest to groźba, chyba 😉

Serdeczności.



Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *