Biorąc pod uwagę nadchodzące wybory, mając w pamięci ostatni cyrk przy wyborach prezydenckich oraz przewidując nieparlamentarność przyszłych parlamentarnych, chciałam przypomnieć, w formie “poezji zaangażowanej”, co przeżyliśmy i co nas czeka.
Po awanturze i wywaleniu w błoto 70mln na wybory kopertowe, w sieci pojawiło się zdjęcie pary prezydenckiej, które natchnęło mnie na tych kilka wersów:
Jakiż to chłopiec piękny i młody
Jakaż to przy nim dziewica
On właśnie wygrał pocztowe zawody
Jej aż kraśnieją lica
Na cześć im grają dudy i trąbka
W tle słychać salwy armatnie
On chłonie sukces, jak spragniona gąbka
I ona się dmie akuratnie
On jej pocztówki przynosi rankiem
Ona mu liże znaczki
Ona kochanką? On jej kochankiem?
To dwa pocztowe ptaszki.
Lecz co to? Kot się zbliża ukradkiem
Otwiera paszczę, włos jeży…
Zginęli razem, kot sprawcą, świadkiem
Piór kilka w kącie leży.
Tylko wspomnieniem, kocim obiadem
Zostali. Już oni w niebie.
Kto był młodzieniec? – zwali go PADem
A kto dziewczyna? – Ciiii, nie wiem.
Następny wierszyk przyszedł mi do głowy, po kolejnym oratorskim popisie Klamczeusza, który, poza mnogością słów, nie niósł żadnej głębszej treści:
Satyra na Sierotę Bożą
Po cholerę toto żyje?
Ma rozum, kręgosłup i szyję?
A bez szyi komu się przyda?
Wygląda toto jak dno kałuży
Tu się marszczy, gdzie indziej burzy
–ohyda!
Człowiek zajęty do wieczora
A toto wciąż gada z telewizora
I ogłupia zdrowego człowieka
Bo człowiek zdrowy chciałby być
A tu w telewizor patrzyć
Musi. A czas ucieka
A po wtóre, szanowny panie,
Jakim prawem wciąż toto kłamie?
Co innego, gdyby z sensem gadało
Bo z sensem to tentego…
Każdy z sensem może do każdego
Gadać śmiało.
A pamiętacie nocne głosowania oburęczne w Sejmie, niespodziewane wrzutki do ustaw i ogólną atmosferę awantury o wszystko?
Można śpiewać. Melodię wszyscy znają.
Nieprzespanej nocy znojnej
Mamy już w ustawach ślad
Pod wodzą Elżuni, przy ulicy Wiejskiej
Zebrał się szubrawców kwiat.
Bez jedzenia i bez spania
Byle szybko biegła treść
Przy wtórze Warchołów, bez porozumienia
Gros bezprawia w prawo wpleść.
Ref:
Posłowie na dwie ręce dają głos
Ferajna liczy – wszyscy z drogi!
Z szacunkiem, bo się może skończyć źle,
Gdy na Wiejskiej bawimy się.
Kto zna Antka, zna przyczyny
Wie, kto detonator wziął
Prezesa ukradkiem karmią dwie dziewczyny
Zbyszko sądom głowę ściął.
Jacuś już bibuły tonę
Przywiózł z niemieckiej drukarni
Ułaskawionemu kazał liczyć głosy
Przy pomocy WOT-u armii
Pod latarnią jest najciemniej
Gwiżdże w głos aktywów stróż
Wraz z ministrem zdrowia, nasz polski Cycero
Gospodarce wbili nóż.
Ref:
Posłowie na dwie ręce dają głos
Ferajna liczy – nikt nie zgadnie
Kto przeciw PiS, ten może skończyć źle,
Gdy na Wiejskiej bawimy się.
I jeszcze jeden wierszyk inspirowany sejmowymi przepychankami o nocne ustawy, termin wyborów kopertowych, słynne gesty posłanki L., “zmęczeniem” ministra zdrowia etc.
Przy mównicy, w dzień sejmowy
Takie słyszy się rozmowy:
–Może Pan się o mnie oprze?
Pan zmizerniał, panie pośle.
Oczka ma Pan podpuchnięte,
Może panu podać miętę?-
Na to premier odpowiada:
– Co też pani opowiada,
Mięta jest na wzdęcia lepsza.
Prezes już od rana wpieprza.-
– O!- Zatroskał się Antoni:
-po parówkach wciąż mnie goni-
Emilewicz- z nią jest gorzej,
Blada, chuda, spać nie może.
–Będą jaja – wzdycha Kaja
Czy dziesiąty maj się uda?
–Załamany pyta Duda.
A Lichockiej nie ma w sali,
Bo złamała sobie palec.
Za to Krycha się gramoli,
Kanapeczkę trzyma w dłoni,
Za prezesem wzrokiem błądzi:
– z tym to mogłabym porządzić…-
Ale prezes nos zatyka:
–niech no pani prędko zmyka!
Proszę do mnie się nie tulić
Czuć od pani swąd cebuli-
Jacek już koperty składa
Ze Zdzikotem się dogadał
-będą jaja – wzdycha Kaja
Nagle słychać głos Gowina:
–To jest wszystko Tuska wina!-
Po Kamińskim chodzą ciarki:
– jak tu wyleźć z zamrażarki?-
Zero w kwarantannie siedzi,
A Tadeusz w Wielkiej biedzie.
–będą jaja – wzdycha Kaja.
– Niech rozsądzi opozycja!-
Pada w Sejmie propozycja,
Na to Biedroń rzecze smutnie:
– Politycy, po co kłótnie,
Po co wasze swary głupie?
Wnet i tak skończycie w dupie!-
-Ale jaja – wzdycha Kaja.
To zdjęcie natomiast, i brak reakcji ludzkich, aż się prosiło o następujący komentarz.
Zamiast wielu armat huku
Jest w narodzie martwa cisza,
Bo ideał sięgnął bruku,
Ale stuku…nikt nie słyszał.
Kolejna fotka, krążąca po necie, na którą trafiałam zbyt często przed wyborami, wzbudziła mój gwałtowny protest:
Idź precz!
Do widzenia!
Do lamusa!
Do więzienia!
Idź precz!
Lisia skórko,
Śpiący kłamco,
Zwykły zdrajco!
Powiedz, że mordę mam ciągle zdradziecką,
Że wspieram masonów i opcję niemiecką.
Idź precz!
Lalko z drewna,
Podła żmijo,
Niepotrzebna!
Powiedz, że brzęczę, jak paskudna mucha,
Że jestem potomkiem wrednego komucha.
Idź precz!
Byle szybko
Farbowana
Złota rybko!
Po kretyńskich decyzjach o zmianach personalnych w Programie Trzecim Polskiego Radia, które spowodowały samodzielna rezygnację niektórych, a zwolnienia innych pracowników, a w konsekwencji zamordowanie “Trójki” i smutną ciszę w eterze, jeden tekst idealnie nadawał się do przeróbki:
Po cichu, po wielkiemu cichu
Idu sobie Powiślem i idu,
I słyszu…
I cisza…
W Trójce teraz Cichosza,
Szaro, brudno, zła zmiana
Nie ma Niedźwieckiego,
Preisnera i Manna
SMSy? cicho-sza!
Jednak się wydało,
Muńka, Kaczkowskiego
Też z radia wywiało.
Przez głośniki Cichosza
W studiu nagrań też cisza
Nie ma Kydryńskiego,
Nie będzie też “Fisza”
W głowach, w ustach Cichosza
I na falach wciąż śnieży
Nie ma Chojnackiego,
Za nim Umer bieży
Tu Cichosza, tam cicho,
W eter cisza płynie
Będzie nowy “Nowy świat”
Wolność nie zaginie.
Na zakończenie pierwszej części (następne będą, jeśli takie będzie wasze życzenie), wierszyk życzeniowy, pełen nadziei na zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich:
Pewna pani z Sejmu psy Wiejskiej
W opozycję zucała mięskiem,
Psy poklasku plezesa, ponurego skraba.
Po wyzuceniu mięska, Och, Och!
Pani w lament udeza i sloch-
Plezesie! W Warsawie jest strasna zaba!
Plezes, jako ze panią lubił
Starł mgłę w okulaze i mówi!
-zecywiscie, ktoś nam tu podskakuje.
Cy to zaba, cy tez nie żaba
Nie wypada, zeby Warsawa
Miała zabę, więc się ją psami poscuje.-
Ganiali tę zabę, ganiali,
Łapali, psem sculi, sapali,
Aż wrescie, po dwóch tygodniach
Padli, skapitulowali.
A zaba się z nich rechoce,
Tu ocko, tam ocko pseskocy,
Z Ratusa, wprost do Pałacu
Udało się zabie doskocyć.
Niestety, wierszyk pozostał w sferze pobożnych życzeń, ale przed nami kolejna szansa, wielki sprawdzian wzorowej postawy obywatelskiej i niegasnąca nadzieja na normalność.
Jacy mistrzowie mowy wiązanej byli dla mnie wzorem, każdy zgadnie bez trudu.
W punkt!