Umarł Putin i co?

Bezprecedensowe zakłamanie wmurowano w fundament romanowskiej Moskowii, gdy Piotr Pierwszy i Katarzyna Druga przebudowywali zapomnianą satrapię w tzw. ‘Rosję’.

Ten fundament determinował całą strukturę przez 300 lat.

Era sowiecka wzmocniła te praktyki wykładniczo.

Era putinowska podniosła wskaźniki zakłamania o kilka kolejnych potęg.

Jedno jest pewne, informacja nadchodząca od Moskowii i Moskowitów nigdy nie ma najmniejszej wartości jako taka. Natomiast niemal zawsze zawiera jakiś element układanki/prawdziwego obrazu wydarzeń lub intencji.

Po czym poznać?

Zgodnie z konstytucją, w razie niezdolności prezydenta do spełniania obowiązków, premier automatycznie staje się prezydentem tymczasowym.

Czyli jeśli Mieszustin przejmie obowiązki, to sprawa będzie jasna. Putina bolsze nie susczestwujet.

Mieszustin, to jeden z ‘po-trzykroć-wykastrowanych technokratów’. Ale prawdopodobieństwo, że słabiej wykastrowani zawierzą jego eunuchostwu i pozostawią go sam-na-sam z prezydenckimi uprawnieniami, jest bliskie zeru.

Znacznie, znacznie wyższe jest prawdopodobieństwo, że jednak pozwolą mu użyć pewnego zakresu prezydenckich prerogatyw. Chodzi o zakres niezbędny dla powstrzymania kolapsu Moskowii [nikt z tych chcących i mogących sięgnąć po władze, nie chce brać na siebie klęski]. A w takim razie Miesuszczin zacznie robotę od ustanowienia pokoju i zdjęcia z Moskowii sankcji międzynarodowych za wszelką (WSZELKĄ!!!) cenę, tak jak Lenin w przypadku pokoju brzeskiego [pokój na froncie wschodnim Pierwszej Wojny Światowej]. W odróżnieniu od Lenina, którego nikt nie mógł powstrzymać przed takim manewrem, Mieszustina nikt tak całkiem sam-na-sam z prezydenckimi/carskimi prerogatywami nie zostawi. Będą tacy, jacy także zobaczą co najmniej prowizoryczną słuszność ‘manewru brzeskiego’ i inni np. usiłujący osiągnąć zniesienie sankcji w zamian za „ustępstwa” jakich ani Ukraina, ani Zachód nie może uznać za takowe. Będzie wciąż też paru kompletnie jebanutych/admarożenych, domagających się ‘wojny do zwycięstwa’.

Tym niemniej pierwsi i drudzy poprą Mieszustina co najmniej w jakichś wysiłkach pokojowych mających więcej wspólnego z rzeczywistością niż obecne wrzutki o „negocjacjach”.

Ten dość pogmatwany i warunkowy opis powyżej jest rozwiązaniem „jasnym i prostym”, choć określenie go takimi słowami, musi powodować dysonans poznawczy u każdego racjonalnego człowieka.

 Nawet na takie ”proste i jasne” rozwiązani, raczej nie ma co liczyć w Moskowii.

Potencjalnie zamiast opcji automatycznego przejęcia prerogatyw przez Meszustina, możemy zobaczyć dymisję tegoż. I taka dymisja także będzie oznaczała śmierć Putina. To jest kwestia wyboru taktyki przez jednego, lub kilku pół-eunuchów.

Posłużmy się schematem ze ostatniej ‘rewelacji’ profesora Sołowia oraz kanału ‘generał SVR’ na temat śmierci Putina. Zgon zostaje utajony przez szefa służby ochrony współpracującego z N.Patruszewem [prawdopodobnie najsilniejszym z najwyżej postawionych pół-eunuchów]. Świadkowie zgonu są przetrzymywani w izolacji. Sobowtór pod kontrolą Patruszewa wysyła Mieszustinowi dymisję i informuje o powołaniu nowego premiera. Tu automatycznie nasuwa się minister rolnictwa, także Patruszew. Zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa, to syn Nikołaja. W ten sposób ojciec zdobywa władzę i wykonuje ją rękami mało-błyskotliwego ‘resortowego-dziecka’.

Ale może być to ktoś kompletnie anonimowy. Taki wariant jest bardziej prawdopodobny, jeśli taki ktoś jak senior-Patruszew nie ma dość siły, by zgarnąć wszystko dla siebie i musi utworzyć „spółdzielnię”. Spółdzielnia bierze na jakiś czas jakiegoś ‘morawieckiego-słupa’ jakiego później będzie łatwo spuścić [przynajmniej tak im się wydaje].

W każdym z tych scenariuszy musielibyśmy się dowiedzieć o przejęciu prezydenckich prerogatyw, przez dowolnego premiera i taki komunikat musiałby się pojawić najdalej w następny weekend (4-5 listopada 2023).

Czy się pojawi?

To ma trzeciorzędne znaczenie

Paradoksalnie, naprawdę NIEpierwszorzędne.

W całej szerokości spektrum od najnowszej wrzutki o śmierci Putina, po militarny i geopolityczny wymiar wojny w Ukrainie, potwierdzenie zgonu, lub życia Putina, nie ma pierwszorzędnego znaczenia. Nie ma też szans, by go nabrało jeszcze przez dłuższy czas a może nigdy.

Gdybym miał wytłumaczyć powody powyższej konstatacji w sposób naprawdę przekonywujący, to tekst ten musiałby rozrosnąć się do rozmiaru jakichś pięćdziesięciu tysięcy słów, jeśli nie więcej. Dlatego pozwolę sobie na bardzo daleko idące skróty. Możecie założyć, że wiem o czym piszę pomimo luk jakie się pojawią, albo nie. Jeżeli ktoś będzie zainteresowany uściśleniem jakiegoś elementu, to proszę o kontakt w komentarzach TAKtowidzimy. W spory wchodził nie będę, ponieważ nie lubię i nikt mi za to nie płaci.

Putin przez wiele lat budował mit ‘WIELKIEJ OBECNOŚCI’. Jakiegoż z atrybutów istnienia swego kraju on się nie tykał? Hokej, batyskafy, odrzutowce, wywrotki, motocykle (ciekawe, że tylko trzykołowe) i wiele innych.

‘Na wszystkim się znał, wszystko robił najlepiej, wszystkim umiał doradzić i mógłby każdego zastąpić, gdyby miał tylko na to czas’.

Tego było za dużo. A to ‘za dużo’ oznacza, że od początku kryło się za tym coś całkiem przeciwnego.

Pandemia dała mu pretekst do przebudowania tamtej symulacry w nową, bardziej odpowiadającą jego prawdziwej naturze. I tak zrodziła się „wielka” NIEOBECNOŚĆ. Coraz więcej kontaktów przez wideo-konferencje, coraz więcej czasu spędzanego w bunkrach, dwutygodniowe kwarantanny dla osób mających się z nim spotkać, archiwalne relacje telewizyjne pokazywane jako bieżące, wielkie stoły, używanie jakichś sobowtórów, albo co najmniej ludzi w lateksowych maskach [to ostatnie, poznać po za dużej głowie]. To nie wyczerpuje listy.

W życiu Moskowii i Moskowitów żywym pozostał tylko mit Putina.

Uderzanie w mit racjonalnymi sposobami jest zwykle bezproduktywne.

Nawet coś tak rażącego, jak tchórzowska ucieczka Putina z Moskwy w dniu buntu Prigożyna spłynęła po jego micie jak woda po kaczce. [Nie wierzcie temu, że wiedza Moskowitów o wydarzeniach sprowadza się do zawartości ścieku wylewanego z ich telewizorów. Oni spędzają w takich platformach jak YouTube, czy Telegram więcej czasu niż wiele innych społeczeństw, mają tam wszystkie przebudzacze we własnym języku i mają świadomość tego co się naprawdę dzieje]

Jeśli nie można mitu skruszyć, to można uczynić go irrelewantnym.

Siła rażenia jakie osiągnęła wrzutka o śmierci Putina zadała ranę mitowi.

Ranę pozornie niezbyt głęboką ale doszło do tego w infekcjogennym środowisku stworzonej przez niego „wielkiej” NIEOBECNOŚCI. A w takim środowisku gangrena jest praktycznie nieunikniona.

Do zadania tej rany nie doszło przypadkowo.

Profesor Saławiej od wielu lat pisze i mówi o śmiertelnych chorobach Putina i jego rychłym zgonie. Mało kto przyjmuje jego rewelacje poważnie po tak wielu ‘bezowocnych proroctwach’ podawanych jako tzw. ‘insides’. I słusznie. Ale przez te lata niemal wszyscy przestali zwracać uwagę na istotny szczegół.

On mieszka w Moskwie. Publikuje i udziela wywiadów pod własnym nazwiskiem. Mówi nie tylko o chorobach Putina. Nie przekracza pewnych granic w swej krytyce, to prawda. Ale prawdą jest również, że dokręcanie śruby wolności wypowiedzi w Moskowii także trwa od lat a na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy wielu ludzi otrzymało wieloletnie wyroki za znacznie bardziej powściągliwe słowa krytyki, ba za wyrażenie prywatnych opinii jakie trudno nawet nazwać krytyką. Co więcej, skończyła się już nawet tolerancja dla krytyków występujących z pozycji pro-imperialnych.

Plotkowanie o zdrowiu cara już powinno było ściągnąć na niego jakieś gromy [najpóźniej po buncie Prigożyna, gdy np. posadzono Girkina]. Teraz posunął się dalej i na tyle głośno, że nawet Pieskow dwukrotnie dementował jego ‘wrzutkę’. Kreml nie traktuje tak ‘starego świrusa, który się zapędził’. Ten facet musi być instrumentem jakieś struktury grającej rolę w wewnętrznych zapasach grup kremlowskich. Ta struktura postawiła Putinowi szacha polegającego na tym, iż jego ostatni muskuł, czyli jego mit, został odcięty od szkieletu (co najmniej częściowo). Trudno powiedzieć, czy bezpowrotnie(?) To na razie tylko ‘szach’ a nie ‘mat’.

Nie można też zapominać, iż analogicznym instrumentem jakiejś wpływowej struktury, przez długi czas pozostawał Girkin, aż w końcu został ‘poświęcony’ jako pionek.

Co ja widzę ważnym w tym wycinku, to fakt, iż rana została zadana i pozostanie ona ropiejącą do końca panowania cara Wowki Głupiego, lub nawet stanie się przyczyną jego końca.

Drugim ‘silnikiem’ tej ‘wrzutki/IPSO’ był kanał ‘generał SVR’. Nie przykładam większej wagi do tego co kolportuje człowiek/grupa stojąca za tym kanałem, ponieważ całe jego działanie, to jakaś psychologiczna operacja. Ale faktem jest, że ‘generał SVR’ np. wymienił luty 2022 jako przybliżoną datę pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę z ok. półrocznym wyprzedzeniem.

Reasumując ten akapit, jeszcze raz zwrócę uwagę na to, że wydarzenia w przestrzeni informacyjnej dowodzą odbywania się pewnych wydarzeń pełzającej (na razie) moskowickiej wojny domowej. A to jest IMO ważniejsze od tego, czy Putin żyje czy nie(?)

Jedną z pierwszych fundamentalnych rzeczy jakich uczy metodyka badań jest to, iż sam fakt istnienia źródła i dostępna wiedza o kontekście jego powstania jest co najmniej równie ważny, co jego treść a zwykle ważniejszy, ponieważ przynosi informacje bardziej obiektywne i trudniej falsyfikowalne.

+++

Znaczenie dowodu życia lub śmierci Putina dla wojny i geopolityki pozostanie zerowe do momentu technicznego ogłoszenia (wg scenariuszy naszkicowanych na początku tekstu), lub wygaśnięcia dopuszczalnego ‘czasu negocjacji nad trupem’ jaki oszacowałem +/- do następnego weekendu.

‘Amatorów’ [uwzględniam tylko tych jacy mogli wywrzeć jakikolwiek wpływ, czyli bardzo niewielu] krótkiej zwycięskiej wojny, było sporo. Powodowały nimi rozmaite motywacje z których niemal wszystkie zostały negatywnie zweryfikowane przez rzeczywistość. Rzeczywistość wojenna stworzyła nową grupę ‘amatorów wojny’ zwykle niepokrywającą się z grupą istniejącą na początku 2022 i co ważniejsze, jeszcze bardziej nieliczną oraz gorzej usytuowaną w moskowickiej piramidzie, tym niemniej to ludzie jacy tak czy inaczej profitowali się z systemu i wcześniej. Z jednym sektorowym wyjątkiem, którym są masy zapomnianej biedoty jaka uzyskała okazję niewyobrażalnego (z ich perspektywy) wzbogacenia się. Tym niemniej, ponieważ moskowicka populacja jako całość pozostaje skrajnie słabym czynnikiem, bez względu na pro- lub anty-wojenność, więc ta grupa także nie gra żadnej podmiotowej roli. Nie ważne liczna, czy nie.

Wśród tych, którzy jakąś rolę odgrywają, lub ich pozycja w piramidzie daje im jakąkolwiek możliwość (gdyby zachcieli) należy spodziewać się poparcia dla idei ‘wyplątania się z tej wojny’. Taka idea wyjdzie w światło dzienne natychmiast po ogłoszeniu śmierci Putina, albo jakiejkolwiek ‘długotrwałej jego niezdolności do wykonywania obowiązków prezydenta’. Ale taki automatyzm wydarzeń wewnętrznych, nie determinuje zakończenia działań wojennych, przynajmniej nie natychmiastowo.

Osobiście bardzo obawiam się zaistnienia dowolnych okoliczności otwierających dyplomatyczną drogę wyprowadzania Moskali z Ukrainy, tu też można przywołać analogię Pokoju Brzeskiego, albo raczej wycofywania się bolszewików z jego postanowień. To prawda, że Moskowia jest już w utrwalonym kursie kolapsu ekonomicznego, kolapsu przemysłu obronnego i armii ale jeszcze przez lata pozostanie im dość zasobów na rozmaite krwawe i/lub toksyczne oddziaływania. Jeśli kacapy coś umieją, to tym czymś jest eksploatowanie cudzego człowieczeństwa.

To jest straszne, rozdzierające i frustrujące ale Putin pozostający na czele swego imperium ze swym zagangrenionym mitem, z nalepką kwestionowanej autentyczności, jest prawdopodobnie opcją lepszą, niż Putin oficjalnie martwy… …jeszcze przez kilka, może kilkanaście, miesięcy.

+++

W trakcie pisania tego tekstu dotarły do mnie doniesienia o zorganizowaniu pogromu Żydów w Dagestanie. Wydarzenie pozornie bez związku. Ale związek istnieje. Po pierwsze jest to ‘gejzer’ podskórnych naprężeń w imperium jaki znalazł sobie nieadekwatną szczelinę ujścia. To oznacza, że masy imperialne zaabsorbowały już fakt osłabienia władzy metropolitalnej [oczywiście w wyniku wcześniejszych wydarzeń ale i sprawa ‘wątpliwego życia’ Putina wkrótce zadziała].

Przy hipotetycznym założeniu, że właśnie odbywają się ‘targi nad trupem’, zajścia w Machczkale mogą być prowokacją jednej z grup uczestniczących w targach. Nie postawiłbym na to więcej niż 10€ ale to nie ważne.

Ważne jest to, że podskórne naprężenia w imperium są co najmniej tak wielkie jak w 1905.

To wybuchnie.

Nie należy przeszkadzać kacapom w rozpieprzeniu ich imperium.

Zwłaszcza, że populacja muzułmanów w samej Moskwie wynosi oficjalnie trzy miliony a prawdopodobnie sporo więcej.

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *