Strony świata 2025

[Parę uwag o mitach i urban legends część druga]  

Postanowiłem zmienić formę tej serii.

Ze strony trump-grupy dochodzą coraz bardziej sprzeczne/generujące sprzeczności informacje.

A to na temat metody wstrzymania walk w wojnie moskowicko-ukraińskiej, a to w kwestii kroków gospodarczych {międzynarodowych), albo społecznych (wewnątrz USA), czy nominacji w przyszłym rządzie.

Wygląda jakby trump-grupa i sam ‘wuc’ byli kompletnie nieprzygotowani na takie zwycięstwo. Jakby znowu chcieli kweńkać o „ukradzionych wyborach” [pamiętajmy, że trump rządził gdy rzekomo „ukradziono mu wybory”] i organizować zamach stanu [przypomina to zachowywanie bexitierów po referendum 2016].

Teraz puszczają rozmaite balony próbne, by z reakcji odczytać co należy robić.

Najprawdopodobniej odbywa się też przepychanka w gronie zbieraniny jaką się trump otoczył.

W pierwszej części pisałem o niewiadomej wyniku zmagań o decyzje trumpa między normalnymi republikanami i ‘posobcami’ z agendy 2025. Teraz widać, że w tych zmaganiach może być więcej konkurentów.

Z powodu sytuacji naszkicowanej powyżej postanowiłem, że podzielę się z Tobą tym co miało stanowić końcowe dygresje.

+++

Z powodu nieuctwa i kontradykcji, wewnętrzne i zewnętrzne zmagania trump-grupy będą determinowane przez elementy [długo i średniookresowe] ‘ekosystemu’ w jakim zmagania będą się odbywały.

Elementy z jakimi będą musieli jakoś się skonfrontować (umiejętnie albo nie).

Elementy jakich nie da się ignorować (przynajmniej nie bez poważnych konsekwencji).

Np: Chiny są w USA tematem bardziej chodliwym (niestety) niż najazd Moskali na Ukrainę. Po drugiej stronie Pacyfiku obsesja Chin na punkcie USA jest jeszcze wieksza. Zwlaszcza teraz, gdy plan paralelnej chinocentrycznej globalizacji rozlazł sie w szwach a i ekonomia samego panstwa chinskiego zapadła na postępujące lumbago i przy byle wstrząsie może pacnąć ryjem w błoto.

Wiele wskazuje, że anty-chińskość trumpa nie jest tak czysto-retoryczna jak anty-rosyjskość Kaczyńskiego. Możliwe, iż jest to całkiem świeża zadra[ jeśli prawdą jest, że to Chińczycy popsuli mu romans z kimem koreańskim na którym chciał zarobić pokojowego Nobla]. Dodatkowo, wśród ‘wyciekłych’ nominacja dominują zaprzysięgli chino-żercy. Gdy tymczasem trumpi musk jest głęboko uwiązany w Chinach i raczej dobrze się z tym czuje. Czynnik chiński będzie ich „inspirował” do różnych dziwnych rzeczy, bo ekonomia tego kraju przeżywa ‘atak lumbago’ jaki rodzi szereg implikacji oraz pokus.

W tych konfiguracjach, ‘opary obciachu’ [rzucanego świadomie lub nie] mogą razić tylko stałego obserwatora ale są i propozycje wybuchowo-obciachowe jakie muszą skończyć się jakimś rozlewem amerykańskiej (i nie tylko) krwi w literalnym sensie.

 Np. T.Gabbard na szefa wywiadów… psychopatka lansująca w USA nie tylko teorie spiskowe o Bidenie chcącym opanować Moskowię pod pretekstem wojny w Ukrainie ale nawet syryjskiego mordercę al.-assada.

albo

Musk mający stworzyć nową strukturę biurokratyczną do walki z biurokracją waszyngtońską.

O paradoksach „wizji pokojowych” trump-grupy nie ma nawet sensu wspominać, nie tylko dlatego, że zrobiłem parę uwag o nich w części pierwszej. Może nawet bardziej dlatego, iż balony próbne w dyplomacji są także faktami a balono-fakty jakie dotąd trump-grupa wypuściła to dziurawe prezerwatywy jakie ich zwolennicy postrzegają jako genialne osiągnięcia ‘wuca’, czyli to się dobrze skończyć nie może nawet jeśli za pół roku trump zdecyduje się wypuścić salwę tysiąca rakiet na Moskowię.

W ten zagmatwany sposób, chcę tylko powiedzieć, że trzeba zapomnieć o USA na co najmniej cztery lata.

+++

A o czym nie zapominać(?)

O progresywnej demokracji.

Mówiąc w pewnym uproszczeniu (a może tak właśnie trzeba o  tym mówić) demokracja jest ustrojem klasy średniej.

Ustrojem klasy średniej korzystnym dla biedniejszych/mniej zaradnych niż ona.

Jest także ustrojem w jakim mogą znaleźć sobie godne miejsce najbogatsi.

Co różni tzw. demokrację zachodnią/liberalną/rządów prawa od wszystkich dawnych projektów demokratycznych, jest utrzymywanie drożnymi kanałów mobilności socjalnej [tak z dołu w górę jak i odwrotnie]

Klasa średnia jest i musi pozostać hegemonem tego ustroju, ponieważ w każdym innym wypadku następuje relatywnie szybka jego atrofia i pojawia się inny ustrój w jego miejsce.

Nie ma tu miejsca na żale albo (przeciwnie) laudacje, nie ma miejsca na ‘trzecie drogi’.

Just to be in, or out.

Uzmysłowienie powyższego jest fundamentalne, by zrozumieć kryzysy demokracji a także kryzysy gospodarcze (te ostatnie nie tylko w demokracjach).

Demokratyczni przywódcy mają naturalny dryf do zapominania, że dopieszczanie klasy średniej i powiększanie jej liczebności jest ich racją bytu, że dla większości z nich nie będzie miejsca na czele państw jakie odpłyną w neo-feudalny populizm. I nie ważne jest, w procesie dryfowania, czy politycy rozpieszczają najbogatszych, czy najbardziej roszczeniowe doły społeczne, ponieważ obie te drogi zbiegają się w jednym puncie. W punkcie z którego widać zwłoki demokracji i kres cywilizacji.

Klasy politycznej jaka tego nie pojmuje, albo właśnie w aberracjach kręci swoje interesy musimy  wreszcie zacząć się pozbywać. I musimy zacząć to robić wspólnie na poziomie europejskim ponieważ tylko on osłabia szantaże „patriotyczne”.

Odzwierciedla się to w konkretnych epizodach na jakie możemy wywierać naszą presję, choćby przez SM/MS.

Np.: W sytuacji gdy najsilniejszym argumentem przeciw konfiskacie 300 miliardów moskowickich depozytów jest obawa, że jakieś inne państwa [w domyśle ‘niezbyt praworządne’ jak Moskowia] mogłyby usunąć euro i dolary ze swoich funduszy rezerwowych, albo sprzedać obligacje rządowe państw strefy euro i USA.

Najsilniejszym na tle pozostałych, co nie znaczy silnym.

Wystarczy zadać pytanie:

A na co je niby zamienią?

Na waluty swoich kumpli tyranów i autokratów?

I tu paru mędrków zawsze wyskoczy z juanem.

I będą udowadniać, że to coś innego niż bilety płatnicze banku Moskowii albo Erytrei.

Owszem, juany dają znacznie większą różnorodność operacji w jakich można je użyć ale ostatecznie przekreśla je nie to w czym różnią się od rozmaitych biletów płatniczych, lecz to w czym są z nimi tożsame. A tożsame są w tym, że jakieś KC albo i pojedynczy tyran może nagle/wg widzimisię zmienić reguły gry z nimi związane.

Motywacje dla konfiskacji moskowickich depozytów są antynomią powyższego.

Tyrani świetnie rozumieją tę różnicę i właśnie dlatego wkładają miliardy w zacieranie jej obrazu.

Politycy Zachodu także wiedzą i o manipulacjach tyranów w naszej przestrzeni intelektualnej/informacyjnej, i o rozpaczliwej słabości argumentów broniących ‘dobrostanu agresora’.

A my jesteśmy w stanie uniemożliwić im udawanie, że nie wiedzą.

+++ 

Czekają nas smutne, albo tragiczne cztery lata a później już możemy nie mieć sił na radość z jakiejś poprawy jaka wcale nie musi nadejść, która na pewno nie nadejdzie dzięki politykom spokojnie spoczywającym w ich bańkach mydlanych albo sprzedających nam bańki populizmu. 

Biden z sullivanem przesrali okazje na załatwienie swoich problemów wewnętrznych i naszych wspólnych zewnętrznych. Nie możemy tego naprawić od tamtej strony. 

Za to możemy, tu zniszczyć do końca piso-kacapizm i integrować Europę zaczynając od integrowania siebie w nią na każdym możliwym poziomie zaczynając od prywatnego. Zaczynając od inercji językowych jak: ‘my Polska i ona Unia Europejska albo NATO’.

My to Unia Europejska, my to NATO, my to zachodnia kultura polityczna i społeczna z praworządnością i progresywnym humanizmem.

 I już ostatnia dygresja:

Tysiące lat temu ludzie dostrzegli zło płynące z kłamstwa. 

Nie dlatego, że nie godziło się ono z jakimiś normami moralnymi ale dlatego, iż całkiem samoistnie prowadziło do tragedii całej grupy. 

Kłamca, mitoman zagrażał fizycznemu przetrwaniu grupy, koniec kropka.

W międzyczasie drogę między kłamstwem/nieprawdą a ich konsekwencjami wielokrotnie wykładniczo wydłużaliśmy. 

Dodaliśmy kłamcom tak wiele buforów i poduszek bezpieczeństwa, że zwykle unikają konsekwencji. 

Mają też wachlarz  możliwości, by przenosić konsekwencje na innych.

Ale im dłużej i skuteczniej kłamców (de facto) chronimy, tym drożej płacą za to coraz liczniejsi z nas. 

To toksyczny efekt uboczny cywilizacji, jaki w końcu zatruje ją kompletnie jeżeli nie będziemy dbali od odtruwanie każdego dnia.

+++

Po napisaniu tej części udzielę sobie urlopu na czas nieokreślony.

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *