Przetrwać kampanię nienawiści.

Oficjalna kampania wyborcza jeszcze się nie zaczęła, a już mamy ofiarę śmiertelną. Ofiarę fabryki hejtu i nienawiści, którą rozkręcił jeden mały człowiek, a ochoczo, kolejne linie produkcyjne dołożyli inni, jemu podobni.

Mali, małostkowi, amoralni, paskudni, chciwi, obsesyjnie żądni władzy ludzie.

Już ostatnia kampania prezydencka była osobliwym teatrem obrzydliwości, ohydy i swoistą rzezią kręgowców.

Czego możemy się spodziewać po obecnej kampanii? Z pewnością niczego dobrego. Z pewnością jeszcze więcej kłamstw, manipulacji, dehumanizacji poszczególnych grup społecznych, wypowiedzi, po których ręce i nogi opadają, beznadziejnej głupoty, hipokryzji, świętojebliwości, cynizmu, pogardy, podłości… Wszystkie szuje, rozochocone swoją bezkarnością, zachęcone biernością społeczeństwa, które pokornie przełyka coraz głośniejsze pokrzykiwania, coraz boleśniej chlaszczący zgięte plecy bat, panów, którzy w drugim ręku trzymają 13tą i 14tą marchewkę, są zmobilizowane do ujadania…

Ludzcy panowie, prawda?

Nienawiść niszczy. Niszczy i tych, którzy ja sieją, i tych, którzy jej doświadczają.

Ile można znieść upokorzeń, ile lekceważenia i pogardy?

Część z nas, otrząśnie się, powie, że deszcz pada i pójdzie dalej. Część, da się wkręcić w tę spiralę hejtu i poniesieni emocjami, rozkręcą własną fabrykę nienawiści. Część nie da rady, schowa się, wycofa, zamknie w bezpiecznej bańce. Części uda się zachować trzeźwość umysłu i siłę spokoju, prostując kłamstwa, nie reagując głupotą na głupotę i robiąc swoje.

Jak nie dać się zwariować? Jak uniknąć totalnego zdołowania, obrzydzenia, przerażenia ludzką nikczemnością, jednocześnie nie będąc obojętnym na tę nikczemność i nie nazywając szamba perfumerią?

Nie wiem…

Nie mam gotowej recepty, ale wiem, że każdy powinien mieć swój bufor bezpieczeństwa. Coś, co pozwoli mu się wyciszyć, odreagować (oczywiście nie na kimś innym), złapać oddech i naładować wyczerpane skrzeczącą rzeczywistością akumulatory.

Moimi akumulatorami są zdjęcia i szwendanie się po lasach, krzaczorach i wertepach, rozmowy z Piotrem z redakcji i kilkoma przyjaciółkami z TT, które pomagają utrzymać dystans do codzienności i do siebie, za co im bardzo dziękuję. Ogólnie rzecz biorąc, przebywanie wśród ludzi, którzy nie noszą w kieszeni nożyczek do podcinania skrzydeł, z ludźmi z poczuciem humoru i wyczuciem, kiedy mnie trzeba przytulić, a kiedy kopnąć w tyłek. Z ludźmi, przy których można zdjąć zbroję, nie narażając się na cios w miękkie podbrzusze.

A wy? Na pewno też macie swoje sposoby radzenia sobie z okropnościami, inflacją, głupotą, hejtem, manipulacją, upokorzeniem mylonym z dominacją…

Jeśli nie, to koniecznie znajdźcie, bo wielu z nas, po ogłoszeniu wyników wyborczych będzie potrzebowało co najmniej porady psychologa.

Życzę wam siły i hartu ducha. Nie dajmy się zwariować i przetrwajmy ten koszmar. Już niedługo…

Na koniec, trochę rymu, bo bez rymu się nie liczy.

Nie zgadzam się na szczucie i na sortowanie

Na nacisk z samej góry i na zastraszanie

Stop przymykaniu oczu na kłamstwa i cenzurę

Ideologię chamstwa i na za bzdurą bzdurę

Brak zgody na rzucanie oszczerstwa i kalumni

By mnie za pysk trzymali ci co bezprawiem tłumni

Na partyjniactwo w sądach na durni obsadzanych

Na nieznajomość ustaw przez siebie podpisanych

Na rozpacz ojców matek gdy ci co krzywdzą małych

Zamiast karani za zbrodnie są ułaskawiani

I nie dla propagandy co prawdę dziejów kala

Dość waszej ohydy! Veto! Nie pozwalam!

Przetrwajmy!

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *