Perspektywa bandycka

Ponieważ Moskalia roztrwoniła już swoje szanse bezpowrotnie, mogę wreszcie napisać w otwartej przestrzeni, dlaczego nie wierzyłem w najazd na całą Ukrainę, czyli to co faktycznie Moskale usiłowali zrobić, oraz dlaczego do pierwszej soboty/niedzieli all-out-war, nie miałem pewności, co oni właściwie wyrabiają.

Nie da się przedstawić natury mojego rozumowania bez pewnego zabiegu retorycznego.

 Trzeba spojrzeć z bandycko-imperialnej perspektywy ale nie ogólnego bandyckiego rozumu i nawet nie tego jaki prezentowała putiniwska kleptokracja przed dniem podpisania aktu o wcieleniu Krymu.

To musi być perspektywa obecna w Moskwie między inkorporacją a sławnym tele-transmitowanym posiedzeniem rady bezpieczeństwa RF.

 Kontekstując muszę przypomnieć jeszcze bardziej pośredni czynnik. Zawiłości suwerenności Ukrainy nad Krymem przed 2014. Z powodu niedomknięcia statusu baz wojskowych RF/Moskalii, suwerenność Ukrainy nad Krymem była zawikłana i nie-całkiem-pełna od początku ukraińskiej państwowości. Działo się tak pomimo, że tak Jelcyn jak i Putin odżegnywali się od istnienia jakiegokolwiek sporu terytorialnego między RF/Moskalią a Ukrainą.

 Tu podkreślam, że Moskalia nie ma żadnych praw do Krymu a rzekome „dowody” historyczne (przytaczane na wschodzie i zachodzie), są  nieprzekładalne na prawo międzynarodowe, zakłamane i żałosne a kisingerowcy ze swym patriarchą są nie tylko skorumpowanymi egomaniakami, lecz również nieukami.

Powracając do kontekstualizowania: Za Janukowycza, zawikłanie suwerenności Ukrainy nad Krymem jeszcze bardziej się wzmogło. Ten stan osiągnął stopień jaki wystarczałby już normalnie-bandyckiemu imperializmowi moskiewskiemu. Zwłaszcza, że Janukowycz doprowadził ukraińskie siły zbrojne do niemal całkowitej atrofii .

Putin postanowił pójść dalej, tzn. wzniecić fałszywą rewolucję i powołać satrapię. Z bandycko-imperialnego punktu widzenia, miało to pewien sens, choć gdyby świat nie był zaczadzony takimi zjawiskami jak miliarderska fala kultu konsumpcji i ‘wojna z terroryzmem’ , to owo ‘pójście dalej’ mogłoby być zbędnym ryzykiem.

OK. świat był zaczadzony. Putin grał na to i wygrał swoją krymską satrapię. Takim instrumentem mógł bardzo komfortowo grać z Ukrainą i światem do końca życia.  

ALE postanowił zrobić inkorporację.

A to już mogło mu się opłacić tylko na wewnętrznym rynku politycznym. Się opłaciło.

 W pewnym sensie opłaciło się też na zewnętrznym ale paralelnie uruchomiło bardzo powolny proces przepalenia obu opłacalności.

 Dużo zbyt powolny, co np. uwikłało Niemcy w ich dzisiejszy problem etyczno-polityczno-energetyczny ale wytworzyło u kremlinów przekonanie, iż ten drugi z paralelnych procesów, to tylko jakaś marginalna gra pozorów.

 Przyjmijmy jednak z goryczą, ich bandycko-imperialną diagnozę rzeczywistości za słuszną. Wciąż z punktu widzenia tej diagnozy i post-inkorporacyjnego bandycko-imperialnego rozumu, obecna all-out-war była głupio-samobójcza.

Aby wyjaśnić dlaczego tak było i dlaczego sami kremlini powinni byli widzieć to jako głupio-samobójcze, naszkicuję najpierw, co byłoby ‘rozumne’ z poprawnie działającej perspektywy tej właśnie bandy. To wydaje mi się najprostszą drogą, gdyż odstawanie takiego scenariusza od tego czego świadkami jesteśmy w Ukrainie pokazuje nie tylko to jak nadmiar władzy i bezkarności upośledza mizerne umysły ale też wskazuje dostępne drogi rozwoju sytuacji w najbliższych miesiącach i latach.

Do wasalizacji Ukrainy trzeba było ją bardziej upokorzyć i osłabić militarnie (poziom niżej ery janukowyczowskiej). Ale Ukraina znacznie się od tamtego czasu podniosła (szczególnie militarnie), właśnie dzięki błędnej identyfikacji oraz nieudolnej eksploatacji „sukcesu 2014”.

Z siłami jakimi RF/Moskalia dysponowała, można było to zrobić metodą salami zaczynając w Donbasie i przystopowując na kolejne kilka lat (może dwa, lub trzy) Oczywiście dla operacji w Donbasie, miały sens akcje rajdowe na Kijów i Chersoń.

 Chersoń miał także bardzo pragmatyczny sens w obiekcie kanału krymskiego i może uchwycenia przyczółku do dalszego cięcia salami ale to już były premie (zwłaszcza to drugie).   A o premię nie walczy się kosztem głównego wynagrodzenia.

Analogicznie, premią rajdu odciągającego na Kijów mogło być przechwycenie kierownictwa państwa, lub chociaż wykurzenie ich z miasta.

O ile chersońska premia wpadła, to już na samym początku została zmarnowana parciem na Nikolajew

 Z ‘premia kijowską’ było jeszcze gorzej.  

Właściwie już po ośmiu godzinach walk o lotnisko w Hostomelu było oczywiste, ze opcja ‘rajdu z premią’ jest zamknięta. Parcie do otoczenia miasta, stało się krwawą groteskową kompromitacją Moskali, już drugiego dnia działań. A zważywszy, że domknięcie okrążenia mogło tylko uruchomić casus Sarajewa, parcie na Kijów od 25 lutego do 31 marca, było jednym z najgłupszych aktów historii polityczno-wojskowej.

 Gdyby charkowska oś natarcia zamiast otwierać miasto dla omonu, kontynuowała na spotkanie z osią zaporoską, co oznaczałoby odcięcie ukraińskiego zgrupowania donbaskiego (najlepszych sił ukraińskich), to stwarzanie zagrożenia dla Kijowa przez jeszcze parę dni (może do dwóch tygodni), miałoby jakiś sens ale stało się co widzieliśmy.

 Marnowano siły na Nikolajew, Mariupol, Kijow miasto Charkow zamiast je ominąć, zaporoska oś pchała się w stronę Kijowa zamiast na spotkanie z charkowską, w sumskiej obłasti ugrzęzła i zerodowała najlepsza armia pancerna na kompletnie zbędnej osi natarcia etc, etc, etc.

To był koniec.

 Do gromko ogłaszanej bitwy donbaskiej przystąpiono w kwietniu, gdy kierunki rajdowe, albo zostały kosztownie dla moskali odparte, albo kosztownie ugrzęzły i ich odciągające działanie stało się marginalne. Nie było już sił na przecięcie kordonem Charkowszczyny z Zaporożem a Zachód przechodził z sukcesem kuracje detoksykacyjną. W tym momencie wszelkie bandycko-imperialne cele Moskwy nawet w ujęciu logiki post-inkorporacyjnej znalazły się poza zasięgiem Moskali. Czyli zidiocenie oraz luzerstwo Putina i jego generałów, nawet z tegoż punktu widzenia, zostało potwierdzone i to na lata.

Nie ważne, że teoretyczny populacyjny potencjał mobilizacyjny RF/Moskalii wynosi do siedemnastu milionów a realny około czterech. Komentarz do ‘wieszczeń’ bazujących na takich i tym podobnych motywach, moskalska armia dostarczyła czynem, gdy po dziewięćdziesięciu dniach zdobyła aglomerację Lisieczańską i niebyła zdolna do pogoni za odstępującym przeciwnikiem.

Putin chyba wciąż jeszcze trochę wierzy w swoją starą ideę, że jeśli uda mu się wciągnąć przeciwników na tereny Moskalii, to obudzi się ‘duch narodu’ i pokona wszystkich swych wrogów w bitwie o Moskwę, ci co nie przyjdą na tę bitwę umrą ze strachu a on osiągnie panowanie nad euroazjatyckim kontynentem i może nawet użyje potencjału Zachodu do pokonania Chin.

Chyba jeszcze odrobinę w to wierzy ale coraz słabiej, bo robi się rozpaczliwie nudny ze swym atomowym bluffem.

 Bluff atomowy się posypał, wiec nadzieja, ze kraje Zachodu zaszantażują Ukrainę, w tonie ‘Mińsk 3, albo radźcie sobie sami’ jest także poza zasięgiem nawet przy najgorszym możliwym pechu koalicji anty-moskalskiej.

 Jest parę powodów spalenia tego bluffu.

 Większość z nich tak tajna, że poznamy je dopiero po całkowitym nuklearnym rozbrojeniu RF/Moskalii ale jest jeden hidden in plain sight, czyli po naszemu, schowany pod latarnia w doniesieniach medialnych i publikacjach medialnych ostatnich miesięcy.

 Ale przeskoczmy na moment do mechaniki tyranii.

 Jeśli tyrania ma się utrzymać w długiej perspektywie, to musi mieć stabilne źródło dochodów kontrolowanych przez państwo. Na przestrzeni ostatnich kilku dziesięcioleci, najlepsze do tego były węglowodory, czasem inne kopaliny.

 Ale Chiny nic takiego nie maja a przecież są tyranią i chcą nią pozostać dłużej niż inni mogą marzyć.

 Zamiast węglowodorów mają tanie, sprawne i wysoce adaptowalne wytwórstwo. Wytwórstwo o tej skali potrzebuje zamożnych, obsesyjnie konsumpcyjnych rynków.

 Nawet bardzo małe bombardowanie nuklearne może wybudzić taki rynek z konsumpcyjnej obsesji i na dodatek uczynić go mniej zamożnym. Podobnie jeśli bogate państwa zostaną postawione przed koniecznością pójścia na all-out-war. Tym co by je zmusiło jest użycie dowolnej WMD na terenie Europy.

Nawet jeśli taka sytuacja potrwałaby tylko 2-3 lata, to chińska wytwórczość zostałaby niemal anihilowana a to byłby dopiero początek kłopotów KPCh.

 Z paru publikacji ( w tym chińskich) jasno wynika, ze Putin został ultymatywnie ostrzeżony przez Chińczyków.

Kremlini jeszcze nie do końca uzmysławiają sobie swoją wasalność wobec Pekinu ale jak każdy ‘wor w zakonie’ wiedzą, któremu gangowi nie należy podskakiwać. Pekin może jeszcze nie może wydawać Moskalom dowolnych poleceń ale już może  im pewnych rzeczy skutecznie zabraniać .Taka rzeczą jest użycie WMD.

A jeśli dowiaduje się o takim układzie np. USA to bluff traci wszystkie zęby.

‘Jeśli Chińczycy mogą Moskalom kazać trzymać łapy z dala od własnej moskalskiej WMD, to znaczy, że powiastka o szczurze zagonionym w kąt jest tylko ględzeniem luzera udającego psychopatycznego przestępcę ze strachu.

Władza absolutna i bezkarność, nie tylko korumpują w stopniu absolutnym ale też wypłukują  mózg z organizmu.

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *