[Na pożegnanie dwóch a właściwie dziesięciu lat.]
Pamiętacie z poprzednich tekstów o ofensywach jak zastanawiałem się nad zagadkowym unikaniem otwarcia nowego frontu wzdłuż zachodniego brzegu rzeki Oskoł.
Pisałem też o absurdalności kosztownych rozległych działań ofensywnych pozbawionych perspektywy otwarcia przestrzeni operacyjnej na przykładzie ‘nekromanckiego pozyskania’ Bachmutu [nazwałem to tak dziwacznym mianem, ponieważ trudno ‘to coś’ opisywać profesjonalnym językiem sztuki wojennej].
W kontekście Bachmutu, bezskutecznie poszukiwałem analogii z wypadkami Drugiej Wojny Światowej, gdy okrutnie krwawo przegrana przez Żukowa bitwa rżewska spowodowała jednak, że Niemcy nie mogli przerzucić posiłków pod Stalingrad, co dało sowietom przełomowe zwycięstwo, choć w innym miejscu niż życzył sobie tego Żukow i Stalin.
Poszukiwałem analogii ponieważ akcje ofensywne siłami przewyższającymi skalę taktyczną Moskowici prowadzili na kilku odcinkach przez cały 2023 i zazwyczaj odbywało się to równolegle na co najmniej dwóch naraz.
Analogia rżewsko-stalingradzka mogła nadać jakiś sens tym działaniom. Sens okrutny, może nawet gorszy ale jednak sens o pragmatycznej wykładni.
Moskowici nie pokazali takiego sensu wtedy.
And… and ooppss… they did it again.
A co dziwniejsze szereg obserwatorów zaczął się dopatrywać czegoś nowego w tejże powtórce.
Gdzie jest ten wypoczęty dobrze-ukompletowany korpus jaki rzuciłby się na wycofujących się z Awdiewki Ukraińców?
Poległ w ługańskich lasach i lewobrzeżnych chersońskich stepach(?)
No, ale przecież ‘moskowickie możliwości mobilizacyjne są nieograniczone, ich przemysł obronny wytwarza nieprzeliczone masy sprzętu i amunicji a podawane przez Ukraińców moskowickie straty są zawyżone’…. Aby na pewno?
Wg najlepszych dostępnych oszacowań Ukraińcy utrzymują na foncie ok. ćwierci ze swoich 900 tysięcy jakie mają pod bronią, czyli ok 200tys. gdy reszta odpoczywa albo pełni różnie inne zadania. W tym samym czasie Moskowici trzymają poziom frontowych pododdziałów na poziomie +/- 400 tysięcy. Czyli generalnie mają dwukrotną przewagę liczebną jaką okresowy podwyższają na wybranych odcinkach przerzucając z jednych na drugie, co obserwowano pod Awiediewką [W jej przypadku było to wyjątkowo łatwe, ponieważ cała zabudowa milionowego Doniecka była adaptowany do funkcji militarnego hub(u) od 2015/16].
Modus operandi Moskowitów jest klarowny, bez względu na straty utrzymują średnio dwukrotną przewagę na całej długości frontu. Utrzymują ją pozyskując relatywnie drobne partie uzupełnień już od ponad roku.
Czy ogłoszą drugą wielką falę mobilizacji po ‘re-thrononing(u)’ putina?
Może. Ale nie będzie to podwojenie obecnego stanu.
Czy nowa fala mobilizacji może spowodować radykalne zmiany na froncie?
Jeżeli impas legislacyjny w USA zostanie rozwiązany w najbliższych tygodniach, to NIE.
A co jeśli trump obetnie znowu dostawy?
Cóż, powrócimy do realiów ostatnich paru miesięcy.
Wbrew temu co lubią mówić sympatycy ‘katsaps international’ czas nie działa na rzecz Moskowitów a raczej przeciwnie.
Nieograniczone zasoby ludzkie Moskowii są mitem. Jest z nimi gorzej niż mówią najwstrzemięźliwsze oceny. Świadczy o tym nie tylko NIEistnienie ‘sekretnego uderzeniowego korpusu’ ale i np. najnowszy putinowski dekret o obywatelstwie i parę innych mniej oczywistych przesłanek.
Od roku straty niemal nigdy nie spadają poniżej 500 zabitych dziennie [zwykle 2-3 bataliony znikają każdego dnia].
Ani Iran ani Pn.Korea nie rozbroją się dla putina. Przeciwnie ich dostawy mogą spaść gwałtownie ponieważ to co spada na Ukrainę ujawnia ich zachodnich dostawców podzespołów.
Rzekomy wzrost moskowickiej produkcji wojennej wyszedł na płaski wykres jeszcze jesienią i już zdążył przybrać trend zniżkowy.
Jeszcze latem 2022 zauważyłem na zdjęciach satelitarnych moskowickich składów, że wozy bojowe znikają stamtąd dużo szybciej niż powinny. Obecnie te składy niemalże opustoszały.
A jak ma się ten sowiecki złom do nowej produkcji?
Po prostu ‘nowa produkcja’ nie jest tak całkiem nowa.
Na przykład, wbrew temu co opowiadają różne mędrki, najnowocześniejszy czołg na uzbrojeniu Moskowitów[T90m], nie jest nową konstrukcją, lecz modernizacją T72 skonstruowanego 50(+) lat temu. Kompletne i uruchomialne T72 zdjęto ze składów ponad rok temu. Parę tygodni później zaczęto zdejmowanie NIEuruchomialnych, jako gotowe pół-produkty.
Kilkudziesięcioletnie silniki, czy instalacje, ukradziono, lub zdewastowano lata temu ale bazowe żelastwo pozostało i pasowało do rzekomo nowej konstrukcji, ponieważ ona nie była nową, leczy tylko modernizowaną.
Przez kilka miesięcy produkcja znacząco wzrastała i nagle przestała.
Wielcy wytwórcy wozów bojowych nadal pracują 24/7 i dostali do pomocy prywatnych kooperantów, równocześnie potrzeby wcale nie maleją ponieważ straty w technice pancernej utrzymują się na średnim poziomie 20 wozów bojowych różnych kategorii dziennie a bywają dni, gdy przekraczają 100.
Problem z artylerią jest jeszcze poważniejszy.
+++
Moskowia tę wojnę przegrała.
OK, wciąż nie da się całkowicie skreślić scenariusza ‘bardzo odroczonej klęski militarnej’ po przez doprowadzenie do kolapsu obrony na wschód od Dniepru, przy współpracy Trumpa i reszty aktywistów międzynarodówki kacapskiej [katsaps international].
Tylko że nawet ten scenariusz nie zatrzyma atrofii moskowickiej ekonomii a raczej ją przyspieszy i dodatkowo znieczuli moskiewskich decydentów na symptomy nadchodzącego końca.
Nie zatrzyma nieodwracalnej atrofii jej unikalnych gałęzi jak przemysł kosmiczny, ani typowych gałęzi jak węglowodory kopalne.
Ten scenariusz nie zregeneruje „drugiej armii świata” jaka poległa w Ukrainie już w całości [w sensie praktycznym oraz mitycznym]. Armii jaką jeszcze dwa lata temu uwzględniano w dowolnej kalkulacji geopolitycznej. Ona nie istnieje i nie odrodzi jej nic nawet jeśli putin dorówna stalinowi w mobilizowaniu, zaliczając w szeregi 33 miliony mężczyzn [Te 33mln. to oczywiście figura retoryczna. Nawet tandetne wytworzenie dziesięciu procent takiej liczby żołnierzy, będzie niemal niewykonalne dla Moskowii roku 2024go i dalszych. NIESTETY putin dla swych celów nie potrzebuje odtwarzać „drugiej armii świata”, lecz raczej ISIS 2.0 w jej zastępstwie]
Ten pesymistyczny scenariusz nie ożywi też innych utraconych mitów [zwykle odziedziczonych po przeszłości] jakie dawały mierzalny potencjał międzynarodowy a nawet militarny.
Nie powstrzyma on nawet demilitaryzacji Moskowii. Nie tylko dlatego, że ‘półprodukty’ na sowieckich składowiskach skończą się jeszcze tego roku. Nie tylko dlatego, że pętla sankcji się zaciska, zamiast luzować z czasem.
Ale przede wszystkim dlatego, iż pierwszy następca putina sprzeda resztki potencjału nuklearnego, gdy tylko zasiądzie na Kremlu.
Oczywiście zanim to nastąpi jeszcze parę razy powrócą psychozy atomowe.
Nie jestem bogiem, więc nie dam nikomu 100% gwarancji, że żaden ładunek nie zostanie odpalony ale tak 99,99% mogę dać. Poza całą masą wskazówek pośrednich i bezpośrednich, jedna wypowiedź putina (chyba z 2018) upewniła mnie, że straszenie bronią nuklearną jest tylko straszeniem i niczym ponad to. Jest tylko straszeniem, tak w przypadku samego władymira władymirowicza, jak i w potencjalnym wykonaniu dowolnego możliwego w najbliższych latach następcy. Na jakiejś konferencji putin rzucił komentarz do potencjalności wojny nuklearnej: ‘W ostateczności my godnie umrzemy i otrzymamy życie wieczne a oni po prostu zdechną‘.
Trzeba przyznać, że cytat był dobrze wybrany dla potrzeb generalnego zastraszania.
Szczególnie mocny był dla tych, którzy nie wiedzieli, iż jest to cytat.
Ale każdy, kto rozpoznał cytat i jego źródło, musiał dojść do podobnej konkluzji co moja.
Cytat pochodzi od mordercy nazwiskiem Jim Jones, sławnego dzięki zorganizowaniu masowego samobójstwa sekty ‘świątynia ludu’ w 1978 roku.
+++
Najbardziej pesymistyczny z realnych (dzisiaj) scenariuszy nie jest optymistycznym w percepcji putina i paru jego co-konfabulantów z wpływem na decyzje. Tych kilku ludzi chce po prostu udowodnić, że nie istnieje ukraiński naród albo demokratyczne wartości. Dla nich osiągnięcie celu ma polegać na uczynieniu ‘okupowanego Krymu’ z regionów jaki oni lubią a z pozostałych zrobienie dnr/lnrów a sądząc po ostatnim wystąpieniu kacapskiego amabasadora przy RBONZ nebienzi, kreml jest gotów “dać” zatrute prezenty Polsce(Wołyń i Wsch.Galicję), zaś Węgrom i Słowacji rozdzielić Zakarpacie. [Rozważając, co zrobi putin wyobrażajcie sobie Kaczyńskiego na dalszym etapie tyranii, o większych możliwościach finansowych i organizacyjnych ale wciąż takiego samego zakompleksionego tchórza oderwanego od rzeczywistości i zapatrzonego w przeszłość. W przeszłość jakiej nigdy nie było, ani jakiej nie przeżył. W przeszłość z jakichś starych mędrkujących pogawędek z ludźmi jacy też (tak jak on sam) nie przeczytali porządnie żadnej porządnej książki].
Ale jest też grupa tchórzy wokół ministerstwa obrony i paru innych kręgów znajdujących ‘wygodę w procedowaniu’. Dla nich ‘nekromancki ślimaczy pochód do Dniepru’ trwający następne dwa, dwadzieścia albo dwieście lat jest całkiem atrakcyjnym planem na przyszłość. Tu powracamy do kwestii ‘uprawiania nekromancji’ w miejsce normalnych rozwiązań operacyjnych zgodnych ze sztuką wojenną. Ale co łączy obie te frakcje, to pogodzenie się z faktem, że nie potrafią pokonać Ukrainy na w decydującym starciu (starciach) na polu boju.
Putin wierzy w doprowadzenie do wewnętrznego kolapsu do jakiego sprowokuje Ukraińców oddziaływaniami psychologicznymi przy współudziale ‘katsaps international’ a krąg ministerstwa obrony wierzy, iż będzie uprawiał swoją nekromancję tak długo aż putin umrze i szojgu stanie się jedyną racjonalną alternatywą, bez podejmowania ryzyka puczu. Przynajmniej jest to jedyny koncept tłumaczący uprawianie ‘nekromancji’ zamiast próby spowodowania kolapsu znaczącej części ukraińskiej obrony na wschód od Dniepru.
Nekromancja świetnie pasuje do jednego z najstarszych i najbardziej cenionych moskowickich rzemiosł… do sztuki raportowania.
Naszkicujmy sobie jednostkowy casus dający wgląd w tę sztolnie imperialnego piekła.
Generał Michaił Tieplinski to ipierec, urodzony na doniecczyźnie w rodzinie o oficjalnie polskich korzeniach. Uważany za jednego z nielicznych kompetentnych generałów Moskowii. Na przekór temu ma długą oficjalną i mniej oficjalną bycia poniewieranym przez naczalstwo. A wisienką na torcie wydaje się być jego oddanie imperium na przekór powyższego. Ale wszystko to razem [szczególnie jeśli wejrzymy w detale] świetnie układa się w polską definicję pojęcia ‘kacap’ taką jak je rozumiano w pierwszych latach dwudziestego wieku a najpewniej i wcześniej. Ta jego ‘kompetentność’ trochę kłóci się z definicją, ale zważywszy, że Tieplinski prawdopodobnie nosi brzemię autorstwa operacji uchwycenia hostomelskiego lotniska i już na pewno, usiłowań zlikwidowania przyczółka w Krynkach [bezskutecznych przez 5 miesięcy], chyba nie musimy się jednak tym niuansem przejmować. Bycie najbardziej kompetentnym wśród moskowickiej generalicji jest parametrem bardziej relatywnym niż odruchowo zakładamy.
W transmitowanej telewizyjnie (chyba 20.02.2024) naradzie putina z szojgu, rozmawiali oni o raporcie Tieplinskiego stwierdzającym, że ‘przyczółek w Krynkach został zlikwidowany a jedyni ukraińscy żołnierze na lewym brzegu Dniepra, to błąkające się po lasach niedobitki w liczbie trzech lub czterech’.
To nie jest ten typ bezczelnego kłamstwo rażącego niczym grom z jasnego nieba, choć z obiektywnego punktu widzenia, dokładnie tym właśnie jest. Jednak jeśli postrzegać je w kacapskim kontekście, to całkiem rutynowy efekt kacapskiej sztuki raportowania. Raportuje się tak, by przełożony był zadowolony. Im lepiej wyczuwa się co zadowoli przełożonego, tym lepiej i szybciej się awansuje a co najmniej zyskuje się pewien immunitet [zwykle nieproporcjonalnie mały do poziomu auto-sprostytuowania].
Fałszywe raportowanie buduje pułapkę ale w warunkach „bezwartościowości” życia żołnierza miewa też akcelerujące działanie [jeśli raport stwierdza, że umowne Krynki są wzięte, to trzeba po cichu usprawnić wysiłki/metody, by wziąć je przed następnym raportowaniem. Tak młodzi pułkownicy w czasie 2WŚ, chcąc-nie-chcąc, budowali sławę sowieckich generałów].
Na razie generałowie nie mają nad sobą umownego ‘stalina’, więc pozostają w relatywnie komfortowej sytuacji. A w takiejż, realny postęp działań na foncie ma niemal zerowy wpływ na praktykę raportowania i jej konsekwencje.
+++
Tak czy inaczej
Ukraina jeszcze tej wojny nie wygrała ale wygra.
Szkoda, że Amerykanie przesrali [co najmniej jeden] moment na szybkie zakończenie. Teraz trudno powiedzieć kiedy Ukraina zwycięży i jakim kosztem.
Nie jest to tylko problem impasu legislacyjnego w USA. Faktem jest, że w wyniku tegoż impasu, użycie ciężkiej amunicji artyleryjskiej (przez Ukraińców) spadło nawet dwudziestokrotnie, co w oczywisty sposób wpłynęło na utracenie Awidiewki.
W tym samym czasie, gdy Ukraińcy racjonowali amunicję artyleryjską, Moskowici intensyfikowali bombardowania przy użyciu swych bomb szybujących.
Dlaczego ten techniczny detal jest znamienny politycznie?
Ponieważ użycie tych bomb, to zabieg służący temu, by lotnictwo moskowickie unikało frontowych systemów przeciwlotniczych [mają one krótki/bardzo krótki zasięg]. Zabieg nie miałby sensu, gdyby Ukraina posiadała porządne samoloty myśliwskie lub wystarczającą liczbę systemów przeciwlotniczych dalekiego zasięgu a najlepiej oba te komponenty.
Te ostatnie przez większość czasu przywiązane są do obrony miast. Moskowici ostrzeliwują obiekty cywilne dokładnie dlatego, by trzymać ukraińską obronę przeciwlotniczą daleko od frontu. Zabijają cywilów z pełną świadomością, ponieważ wiedzą, że rzekoma „kijowska junta” nigdy nie zostawi cywilów bez ochrony.
Ale do zwalczania moskowickich samolotów odpalających swe szybujące bomby 40 km w głębi terytoriów okupowanych, istnieje coś nawet lepszego od naziemnych systemów przeciwlotniczych.
Tym czymś są nowoczesne myśliwce.
Ten sam instrument zmieniłby przebieg działań na tawrijskim froncie ostatniego lata i jesieni. Nie wiem czy Krym byłby już dziś zdobyty ale Tokmak na pewno.
F16 są w drodze. Tak są.
Ciągle w drodze…
W czerwcu, lub lipcu 2022 pojawił się przeciek, że przeszkolenie pilotów ukraińskich się zaczęło. To nie była pogłoska. To wtedy uruchomiono jakieś wstępne fazy procesu [co najmniej selekcję na symulatorach].
Przeszkolenie dobrego pilota na nowy sprzęt w stopniu pozwalającym na wysłanie go w bój trwa 9(+) miesięcy.
Nawet na palcach można policzyć, że od marca 2023 ukraińskie F16 mogły co najmniej osłaniać miasta i formacje naziemne. Jedynym powodem, dlaczego tak się nie stało, było głupie i szkodliwe [także dla ich bardzo wewnętrznych interesów] dryblowanie amerykańskiej administracji. Okazało się, że Ludmiła Nawalna [matka Aleksieja] rozumie putina lepiej niż szef CIA i doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego prezydenta USA z tysiącami ostro selekcjonowanych ekspertów i analityków pracujących dla tych dwóch żonglerów.
Takich detali z ogromnymi konsekwencjami jest znacznie więcej.
Dużo za dużo.
Teraz koszt zwycięstwa będzie ogromny albo nawet monstrualny a upływające dwa lata mogą okazać się tą mniejszą częścią.