“Kogo boli krzyż?” Pada pytanie zadane przez katolickie stowarzyszenie Fidei Defensor.
Pomyślę zaraz, kogo może boleć i dlaczego. Zanim jednak to zrobię, kilka słów o nazwie Fidei Defensor (obrońca wiary). Otóż jest to tytuł, nadany w 1521 roku przez papieża Leona X królowi Anglii Henrykowi VIII. Tak, temu, który pozbywał się swoich żon z wielkim upodobaniem. Tytuł ten otrzymał za traktat napisany przeciwko “herezjom” Marcina Lutra. Po zerwaniu interesów z Rzymem, papież Paweł III ekskomunikował Henryka i odebrał mu tytuł, który następnie został mu zwrócony przez angielski parlament.
Komu hołduje ta nazwa? Leonowi X, który wierzył w istnienie czarownic? A także, cytując za Deschnerem “trwonił miesięcznie od dziesięciu do dwunastu tysięcy dukatów na jadło” i powiadał “niech nasz pontyfikat będzie radosny”? Czy Henrykowi VIII? A ten, to wiadomo, jak życie prowadził.
Wracamy do krzyża.
Na tak zadane pytanie, większość odpowie “jasne, boli. Pani kochana, pani wie jak w Polsce z rehabilitacją?! No jak ma nie boleć?”
A co wiemy o krzyżu, który wisi i stoi w naszym kraju, wszędzie tam, gdzie udało się go katolikom wcisnąć?
Historia jest prosta, niestety nieznana, więc postaram się krótko ją nakreślić.
Ludzkość od zawsze znajdowała sposoby na siłowe przekonywanie do swoich racji. Tak też wymyślono sobie krzyż. Jest to po prostu narzędzie tortur.
“Krzyżowanie jest najbardziej barbarzyńską formą kary, jaka kiedykolwiek została wymyślona, Szczególnie okrucieństwo polegało na wydłużonych, nasilających się męczarniach. Niektóre ofiary wytrzymywały je nawet trzy dni. Krzyż miał na ogół kształt litery T, a stopy ofiary nie dotykały podłoża. Nie używano tej metody za bardziej okrutną, kiedy dłonie i stopy ofiary przebite były gwoździami, ponieważ prowadziło to do szybszej śmierci. Jeśli jednak użyto powrozów, stopy wcale nie były przymocowane, co powodowało, że cała waga ciała utrzymywana była przez rozciągnięte ręce. Takie ułożenie, które wkrótce powodowało całkowite unieruchomienie i bezradność, prowadziło do powoli narastającego znieruchomienia i męczeńskich bólów. Ofiara była zawsze naga, a jej cierpienia zwiększała chłosta poprzedzająca ukrzyżowanie. Chłosta była tak silna, że mięso zwisało w strzępach.
Krzyżowanie nie było pierwotnie karą, lecz formą ofiary składanej z ludzi, stosowanej w kultach płodności, ponieważ przyjęto, że powoli umierająca ofiara wywiera korzystne wpływy na żniwo. Występowała ona szczególnie w kulcie Tammuza, umierającego i zmartwychwstałego boga w Libanie i Fenicji. Później krzyżowanie było wykorzystywane jako forma uśmiercania, szczególnie jeśli sądzono, że przestępca zasłużył na najgorszą pogardę i upokorzenie. Kartagińczycy (którzy z pochodzenia byli Fenicjanami) stosowali krzyżowanie na wielką skalę i metodę tę Rzymianie przejęli właśnie od nich. Według prawa rzymskiego krzyżowanie ograniczało się do niewolników lub tych, którzy popełnili szczególnie odrażające przestępstwa. W Palestynie Rzymianie wykorzystywali krzyżowanie jako działanie odstraszające przeciwko rebelianckiemu zachowaniu. W czasie swojej okupacji krzyżowali oni tysiące, być może nawet setki tysięcy Żydów. Tak jak dzisiaj komory gazowe są symbolem niemieckiego terroru nazistowskiego, tak krzyż stał się symbolem rzymskiego ucisku. Musi to zostać szczególnie podkreślone, ponieważ ewangelie zdecydowanie starały się łączyć winę krzyża raczej z Żydami niż z Rzymianami. Byłoby to podobne do sytuacji, w której żydowskie ofiary niemieckich komór gazowych napiętnowano by winą używania ich, a nie doznawania cierpień z ich powodu”. Rzetelną historię krzyża opisał Hyam Maccoby w swojej książce “Jezus i żydowska walka wyzwoleńcza”.
Jeżeli więc Rzym skazał Jezusa na śmierć przez ukrzyżowanie, to za rebeliancki bunt, który zagrażał Cesarstwu, a nie za religijne poglądy, na które było przyzwolenie.
Natomiast mit o Barabaszu, to dopiero szczyt manipulacji nie mający żadnego pokrycia w prawdziwej historii. Ani Piłat nie był łaskawcą, który dał wybór Żydom “to kogo dziś wieszamy po posiłku? Jezusek vs Barabasz! Wybierajta!”. Ani nie było takiego prawa w Cesarstwie Rzymskim, żeby gdzieś na prowincji, ludzie mieli możliwość wyboru uwolnienia jednego z aresztowanych i oskarżonych o buntownictwo. Jak Rzym utrzymałby porządek, kiedy trzy razy do roku, wedle uznania, trzeba by jakiegoś, niebezpiecznego gościa uwolnić? “Przywilej paschalny” należy więc między bajki włożyć.
Oj, sypie się Wam opowiadanko o Jezusie, drodzy katolicy.
Kogo więc boli krzyż?
Na pewno bolało pięć tysięcy jeńców, których ukrzyżowano na drodze z Rzymu do Kapui po buncie Spartakusa, czy dwa tysiące żydowskich powstańców ukrzyżowanych przez Warusa. To byli rebelianci, niewolnicy. Nie Jezus, który rzekomo miał umrzeć na krzyżu za “grzechy świata”. Jeżeli jakiś Jezus umarł na krzyżu, to za bunt przeciwko rzymskiej okupacji. No i co takiego musiałby ten Jezus zrobić, że w niedzielę witany palmami przez zachwycone tłumy, w piątek już wisiał na krzyżu? Pięć dni na taką zmianę nastroju ludzi, żeby zwykłego przestępcę chcieli uwolnić zamiast tego, którego witali tak radośnie? To ja już wolę smoki z Gry o Tron.
Czy boli mnie krzyż? Nie. Boli mnie, że ludzie nie znają prawdziwej historii tego, jednego z wielu, narzędzi tortur, które wykorzystuje się w celu utrzymania władzy i przychodów dla Kościoła katolickiego, który na wielu mitach powstał i który dyktuje prawo w naszym kraju. Niszczy tym samym życie wielu kobiet, które umierają w szpitalach nie otrzymawszy pomocy na czas, a ludzie LGBT są piętnowani za to, że chcą żyć w zgodzie ze swoim ciałem i płcią. Wszystko w imię “uświęconego” rzymskiego narzędzia tortur.
Nie wieszam w domu “gruszki papieża”, czy innych narzędzi tortur świętej inkwizycji, nie powieszę też krzyża, na którym wieszano buntujących się przeciwko Cesarstwu Rzymskiemu.
Ciśnie mi się w tym miejscu na usta słynne zdanie obrońców z Wyspy Węży, ale ponieważ wszyscy je znamy, to cytować nie muszę.
Serdeczności przesyłam.
Uzdrawiający tekst. Po jego przeczytaniu każdy czytający musi owemu uzdrowieniu ulec
Świetny tekst
Krzyż (Chrystus) zawsze bolał tradycjonalistycznych Faryzeuszów.
I tak zostało do dnia dzisiejszego.