Tak zapewne pomyślał szef @MiesiecznikTAK i zaprosił mnie do dzielenia się przemyśleniami. Podniosłam rzuconą rękawicę i, od czasu do czasu, będę się tu pojawiać z tekstem nieco dłuższym niż 280 znaków.
Dla tych, którzy nie mieli okazji poznać mnie na Twitterze, przedstawię się w sposób dla mnie właściwy.
Dzień dobry, mam na imię Beata. Od razu zaznaczę, że nie wszystkie Beaty są w PiSie, ale gdyby się Wam źle kojarzyło, to możecie nazywać mnie Loretta. Moim dodatkowym atutem jest to, że mam macicę, i w razie potrzeby, płodu w pudełku nie będę trzymać jak ta Loretta z filmu „Żywot Briana”. A może, po prostu, zostanę tu jako Pytalska. Pytania nigdy nie są złe. Można czasem uzyskać odpowiedź. Kto stawia pytania, ten życia ciekawy! A mnie życie ciekawi bardzo, a szczególnie niektóre jego aspekty.
Historia nauczycielką życia! Jak rzucił kiedyś Cyceron. I ja się z nim zgadzam, dlatego wbrew pomysłom rządzących, korzystając z różnych źródeł, czasem napiszę Wam jakąś ciekawostkę, w ramach „tajnych kompletów”.
Baba jestem, to o strasznym potworze, feminizmie znaczy, też u mnie przeczytacie. Jak mawia Gloria Steinem „albo jesteś feministką, albo masochistką”. Wybrałam to pierwsze. Na ogłoszenia podpisane „sympatyczny sadysta” postanowiłam nie odpowiadać.
Czytam trochę. Lubię historię Kościoła katolickiego. Tyle tam zwrotów akcji i postaci ciekawych, że z Grą o Tron przegrywa tylko brakiem smoków. Gdyby jednak komuś smoków brakowało, to dorzucę. Trudno, co robić. Jeden z moich wykładowców, pan konserwatysta rzekł „rzetelną książkę historyczną, może napisać tylko konserwatysta. Liberałowie opowiadania piszą”. A kobieta-liberałka, to „Ocho! No! No! Czytałem. O smokach i trollach książkę napisała”. Jakąś naukę z tych studiów wyniosłam.
I to by było na tyle. Na początek. Niech Was Marduk ma w swojej opiece. Dobrego dnia, szczęśliwości i do następnego razu.
P. S. Nie taka Pytalska straszna jak ją obsmarowywują.
Pani Pytalska / @PaniPytalska