Tak sobie rozmyślam jaką rolę w naszym bądź co bądź krótkim życiu odgrywa strach?
Całe życie w strachu, od kołyski aż po grób. W dzieciństwie straszono nas wilkiem, babą Jagą, ostatecznie ojcem, który wróci z pracy. W szkole dwóją (wówczas) albo uwagą do rodziców. Na studiach skreśleniem z listy studentów. W pracy obcięciem etatu, brakiem podwyżki, ostatecznie zwolnieniem. Za poprzedniego ustroju straszono nas zgniłym zachodem i potworem imperializmu (bez wyjaśnienia o co chodzi). Politycy straszą nas bezustannie innymi politykami, zdecydowanie największym zagrożeniem jest Donald Tusk, bo nim się straszy na okrągło, wystarczy na 5 minut włączyć program informacyjny w reżimowej telewizji. Straszą uchodźcami co to nam przyniosą pierwotniaki i Bóg jeden wie jakie jeszcze inne straszne plagi. Straszą ideologią gender i LGBT, która zdeprawuje nasze rodziny i uzależni nasze biedne dzieci od seksu. Ostatnio straszą nas wojną. Specjaliści od inżynierii społecznej doskonale wiedzą, jak manipulować naszym strachem, tak byśmy postępowali zgodnie z ich oczekiwaniami.
Czy którykolwiek z tych strachów się zmaterializował? Nie.
Pamiętam również słynne “nie straszcie PiSem”. I naród uwierzył! Przestał się obawiać. Szeroko otworzył ramiona i powierzył naszą biedną ojczyznę bandzie załatwiaczy, nieudaczników, nieuków, zwykłych złodziei i hochsztaplerów. Uwierzył, bo przestał się bać.
Ergo, strach to potężny spirytus movens, który działa jak swoisty instynkt samozachowawczy. W momencie, kiedy przestajemy się bać zaczynamy zachowywać się ryzykownie, w życiu, interesach, rodzinie. Przypominamy ćmę, która uparcie leci do ognia.
Strach motywuje do poszukiwania optymalnych rozwiązań, stymuluje naszą inteligencję i twórczość. Kto z nas nie wymyślał cudownych sposobów na uniknięcie kary i odpowiedzialności.
Ze strachu przed śmiercią rozwinęła się medycyna i nauki jej pokrewne. Ze strachu przed ubóstwem człowiek rzuca się w wir pracy, kształci, wymyśla nowe urządzenia, aby prace uczynić lżejszą.
Ze strachu przed samotnością nawiązujemy relacje z innymi ludźmi, zakochujemy się i jesteśmy kochani. Spotykamy się z przyjaciółmi, dzwonimy i godzinami gadamy o pierdołach. Przygarniamy psa ze schroniska albo dajemy dom błąkającemu się po osiedlu kotu.
Ze strachu przed mandatem zdejmujemy nogę z gazu, poprawiając tym samym bezpieczeństwo swoje i innych użytkowników drogi.
Całe życie w strachu, od kołyski aż po grób. I nie jest on wcale taki STRASZNY.
Renata Raczkowska / @rraczkowska94