Zanim zacznę rozważania o “gwiazdach”, “celebrytach” i innych “influencerach” chciałabym się zatrzymać na systemach hierarchicznych. Do takich należy patriarchat, matriarchat czy ustrój monarchiczny. Nie będę Wam podawać definicji każdego z nich, ponieważ najważniejszą cechą wszystkich wymienionych jest, że ktoś zawsze jest bardziej uprzywilejowany niż inny ktoś. Ten na najwyższym szczeblu, ma większą władzę, więcej kasy i przez większość, niżej tyłkami na drabinie hierarchii posadzonych, uważany jest za lepszego, bardziej godnego czegoś tam itd.
W systemach hierarchicznych ludzkość egzystuje przez większość czasu swego istnienia i tak bardzo przyzwyczajeni jesteśmy do takiego ułożenia ludzi, że mało kto zastanawia się czy można by inaczej świat urządzić?
Gdyby tak zamiast drabiny społecznej i wszystkich nierówności z tym związanych, postawić na kręgi? Bywało tak już w historii.
Kręgi, gdzie zdanie i potrzeby każdego się liczą, a kasy nie rozdziela się według posiadania odpowiednich genitaliów albo tego, kto dysponuje większą armatką, którą przekonuje do swoich racji.
Tymczasem, żyjemy w takim właśnie świecie, gdzie racja jest zawsze po stronie tych, których argumenty w postaci piąchy i naszego podbitego oka, skutecznie przekonują, że racji nie mamy, jeżeli władza tak sobie wymyśli. Hierarchia ważności.
Jednym ze skutków ubocznych życia systemie hierarchicznym jest tworzenie królów, celebrytów, a nawet bogów. Tak, sami ich tworzymy.
Zasadne jest posiadanie autorytetów w ludziach, którzy są w czymś dobrzy, służą swoją wiedzą i pomocą innym. Natomiast zupełnie nie rozumiem pędu do tworzenia “gwiazd, celebrytów, influencerów” z byle kogo.
“Stop making stupid people famous!” Znaczy, przestańcie robić głupich sławnymi.
A ja dodam od siebie, przestańcie robić gwiazdy z byle kogo i produkować celebrytów.
Kiedyś określenie “gwiazda kina” np., miało jakieś znaczenie. Nie każdy nią był. Gwiazdą określało się wybitne, utalentowane jednostki. Takie, które grając w filmach, potrafiły w ludziach wzbudzać emocje. Były po prostu najlepsze z najlepszych.
Dziś określenie “gwiazda” zdewaluowało się bardzo. Tak bardzo, że w moim odczuciu brzmi jak obelga. Wiem, nie każdy ma zamiar mnie obrazić pisząc o mnie np.., “gwiazda Twittera”.
Co to właściwie znaczy “gwiazda Twittera”? Ilość obserwujących czyni z nas “gwiazdę”? Czy to jest miarą naszej wartości? Dla mnie oczywiste jest, że nie. Wielu ludzi, którzy nie mają nic ciekawego do powiedzenia przebija rekordy w ilości, tak zwanych, followersów. Dążą do bycia. No właśnie, kim?
Zrozumiałe jest, że im większy zasięg, tym więcej ludzi zauważa człowieka w mediach społecznościowych. To jednak nie zrobi z człowieka mądrzejszego, bardziej empatycznego itd.
Zupełnie nam się pojęcia zaczęły mylić. Brak nam autorytetów, nie dlatego, że ich nie ma. Giną w zalewie “gwiazd” i “celebrytów”, którzy nic do naszego życia nie wnoszą. Niczego nie możemy się od nich nauczyć. Nie dają nam chwili wytchnienia od codzienności pokazując piękne strony życia przez sztukę, muzykę na wysokim poziomie.
Do cholery, równaj w górę! Nie w dół.
Influencerstwo, gwiazdorstwo i inne celebryctwo na lakierach do pazurów, zdjęciach w apartamentach, przy samochodach! Kto chudszy, kto grubszy, kto ładniejszy, kto urodę poprawił operacją czy aplikacją?! Heja, zalewamy internet! Gwiazdorzymy, celebrujemy wpływamy i zarabiamy na Was, hehe.
Ktoś mi ostatnio napisał, że jestem “ktoś ważny z Twittera”. Nie chciał mnie urazić. Wspominam o tym dlatego, że nie jestem kimś ważnym.
Kiedy stawiamy innego człowieka wyżej niż siebie, w takim właśnie nieuzasadnionym przypadku, czy nie obniżamy swojej wartości? Bycie pańszczyźnianym wkleiło nam się w geny? Dlaczego nie doceniamy siebie, a wynosimy na ołtarze innych?
Człowiekiem ważnym, gwiazdą, idolem powinien być ktoś z wybitnymi osiągnięciami, prawda? Wtedy te określenia miałyby sens.
To pisałam ja, Wasza Pytalska-czytalska. Zwykły, szary człowiek, który szpera w historii i dzieli się tym, czego nie chce pokazywać Kościół katolicki. Wszystkim Wam jestem wdzięczna, że chcecie czytać co piszę, ale gwiazdą i kimś ważnym nigdy nie byłam i nie będę.
Serdeczności przesyłam.
Bardzo dobry, mądry tekst.