W XIX wieku historie rozgrywające się w egzotycznych krajach cieszyły się wielkim powodzeniem. Ta moda nie oszczędziła również muzyki operowej. Oto kilka przykładów ówczesnych dzieł, które odniosły sukces: Dieu et la bayadère /Bóstwo i bajadera/ i Premier jour de bonheur /Pierwszy dzień szczęścia/ (Indie) Daniela Aubera, Fée aux roses /Różana wróżka/ (Afganistan) i Jaguarita l’indienne /Indianka Jaguarita/ (Surinam, dawna Gujana Holenderska) Fromentala Halévy’ego, La Perle du Brésil /Perła Brazylii/ Féliciena Davida czy Le Roi de Lahore /Król Lahore/ (Indie) Jules’a Masseneta. Powodzenie wymienionych utworów (i im podobnych) okazało się jednak krótkotrwałe – każda moda przemija – i tylko ostatnia pozycja bywa jeszcze wystawiana.
W repertuarze utrzymały się takie pozycje jak Afrykanka Giacomo Meyerbeera, Poławiacze pereł Georges’a Bizeta czy Lakmé Léo Délibes’a. I właśnie kilka dzieł z tej grupy chcę przedstawić w cyklu „Egzotyka w operze”. Zacznę od Afrykanki (premiera w 1865 roku).
Meyerbeer rozpoczął pracę nad Afrykanką w 1837 roku, po Robercie Diable i Hugenotach. Pierwotna wersja, pióra Eugène’a Scribe’a, ulubionego librecisty kompozytora, to historia miłosna o portugalskim oficerze marynarki i uratowanej przez niego z targu niewolnicy, która okazuje się afrykańską księżniczką. Ta zakochuje się w swoim wybawcy, który jednak kocha córkę gubernatora. Na koniec księżniczka popełnia samobójstwo.
Scribe zainspirował się wierszem Le Mancenillier (Drzewo manchineel) francuskiego poety romantycznego, Charlesa Huberta Millevoye, o dziewczynie, która siedzi pod drzewem, uwalniającym trujące wyziewy, ale zostaje uratowana przez swojego kochanka. Scribe zaczerpnął również inspirację ze sztuki La veuve du Malabar (Wdowa z Malabaru) Antoine’a Le Mierre’a, napisanej jeszcze w 1770 roku. W tym wierszowanym dramacie młoda Hinduska, zakochana we francuskim generale, musi poślubić kogoś innego. Po śmierci męża ma dokonać samospalenia. Francuz, nie wiedząc wpierw, że chodzi o jego dawną ukochaną, sprzeciwia się wydaniu niewinnej kobiety na pastwę płomieni. Z pomocą jej niespodziewanie odnalezionego brata ratuje ją w ostatniej chwili przed sati. Publiczność była pod wrażeniem stosu, płonącego na scenie; w klasycznych sztukach tylko opowiadano o strasznych wydarzeniach, ale ich nie pokazywano.
W 1823 historia ta została użyta przez niemieckiego kompozytora, Ludwiga Spohra, w operze Jessonda, która wyprzedziła o kilkanaście lat pierwszą wersję Afrykanki. Tam, dla odmiany, to nie fikcyjny francuski generał, ale znany portugalski żeglarz, Tristan da Cunha – postać historyczna – ratuje wdowę po radży z Goa, porywając ją ze stosu pogrzebowego.
Meyerbeer nie był zadowolony z libretta, które uznał za zbyt konwencjonalne. Zaczął komponować, ale odłożył operę na bok, kiedy Marie-Cornélie Falcon, którą przewidywał w tytułowej roli, przestała występować. Falcon zadebiutowała pięć lat wcześniej w jego Robercie Diable, śpiewała też w Hugenotach. Była sopranem dramatycznym, ze świetnym dolnym rejestrem. Do dzisiaj typ głosu, jaki prezentowała, jest nazywany „soprano Falcon”.
Niestety śpiewaczka zakończyła karierę w wieku zaledwie 23 lat, kiedy straciła głos podczas przedstawienia bardzo miernej opery Stradella szwajcarskiego twórcy, Louisa Niedermayera. Było to bardzo dramatyczne: kompozytor Hector Berlioz, obecny na przedstawieniu, napisał, że wydawała z siebie „ochrypłe dźwięki, jak u dziecka chorego na krup, gardłowe, gwiżdżące nuty, które szybko zanikają, jak dźwięk fletu wypełnionego wodą”. W końcu Falcon zemdlała podczas spektaklu i tenor musiał ją znieść ze sceny. Gdy zabrakło wymarzonej wykonawczyni do roli afrykańskiej księżniczki, Meyerbeer zajął się pisaniem Proroka, opery o Janie z Lejdy, szesnastowiecznym przywódcy anabaptystów.
Po kilkunastu latach, w 1851 roku, kompozytor zasugerował przeróbkę libretta Afrykanki. Ostatecznie tematem stała się podróż Vasco da Gamy do Indii w latach 1497–1499, co otworzyło drogę dla europejskiej kolonizacji. Ta druga wersja Scribe’a nosiła tytuł Vasco da Gama, z Vasco jako głównym tenorem. Meyerbeer zaczął komponować do nowego libretta, ale po drodze napisał jeszcze dwie inne, lżejsze opery. Od 1858 roku skoncentrował się już na Vasco da Gamie; partyturę ukończył w listopadzie 1863 roku i zmarł w maju następnego roku, nazajutrz po rozpisaniu pełnej orkiestracji – ale zanim zdążył zrewidować dzieło na próbach. Scribe, autor libretta, nie doczekał ukończenia opery; pożegnał się z życiem trzy lata wcześniej.
Wdowa po Meyerbeerze powierzyła zadanie ostatecznego zredagowania dzieła François-Josephowi Fétisowi, belgijskiemu muzykologowi i kompozytorowi, oraz Camille’owi du Locle, libreciście. Ich montaż nie odzwierciedla intencji Meyerbeera i osłabia wymowę dzieła. Fétis wycinał, przestawiał i rearanżował fragmenty, często niezdarnie. Skrócił operę z mniej więcej sześciu godzin do trzech i pół. Librecista zaś przywrócił pierwotny tytuł Afrykanka, bo publiczność znała go już z wcześniejszych zapowiedzi (dziś wraca się czasem do tytułu Vasco da Gama). Przeniósł też akcję na Madagaskar, próbując pogodzić tytuł „afrykański” z elementami hinduskimi. „Usunięto sporo muzyki i akcji, mimo że wyrządziło to szkody w wewnętrznej logice opowieści”- stwierdził specjalista od Meyerbeera, Robert Letellier.
Akcja opery rozgrywa się pod koniec XV wieku, najpierw w Lizbonie, potem na pokładzie okrętu floty portugalskiej i na egzotycznej wyspie (Madagaskar lub inna, bliżej nieokreślona afrykańska wyspa w Afrykance; indyjska wyspa w Vasco da Gamie). Vasco da Gama kocha z wzajemnością Inès, córkę admirała. Niestety, król przyrzekł Inès jego rywalowi, Don Pedrowi. Vasco wraca z podróży i przywozi dwoje niewolników, Neluska i Selikę, w rzeczywistości księżniczkę. Mają oni być żywym dowodem, że istnieją inne krainy niż te dotychczas znane Europejczykom.
Wtrącony do więzienia przez Inkwizycję za „herezję” twierdzenia, że świat ma więcej krain niż te wymienione w świętych księgach, Vasco zostaje uwolniony, gdy Inès zgadza się poślubić Don Pedra, przewodniczącego Rady Królewskiej. Niebawem Don Pedro staje na czele wyprawy, która ma na celu podbój nowych ziem. Chce zrealizować projekt da Gamy, który nie dostał funduszy na taką ekspedycję. Zabiera ze sobą świeżo poślubioną Inès, teścia, a także Selikę, podarowaną Inès przez Vasco, i Neluska, który ma pokazać statkom drogę.
Nelusko jest zazdrosny o Selikę, która zakochała się w Vasco, i nienawidzi Portugalczyków, którzy chcą podbić jego ojczyznę. Ojciec Inès mu nie ufa, bo rady Neluska jako pilota wyprawy kosztowały ich już utratę trzech okrętów, ale Don Pedro, pochłonięty ambicją, ignoruje ostrzeżenia teścia. Zaskoczony przybyciem Vasco da Gamy, który podążał za nimi na innym statku, dowódca każe go aresztować. Selika ratuje ukochanemu życie, grożąc zabiciem Inès. Don Pedro ustępuje, ale nakazuje Neluskowi zabić Selikę, czego ten odmawia.
Zanim dwoje niewolników zostanie ukaranych, nadchodzi burza, która rzuca statek na rafy, gdzie wkrótce zostaje przejęty przez okolicznych mieszkańców. Nelusko nakazuje zabić wszystkich białych, podczas gdy Selika zostaje okrzyknięta królową. Dziewczyna twierdzi, że Vasco jest jej mężem, aby uratować go przed śmiercią. Chociaż da Gama przysięga ją kochać, Selika zdaje sobie sprawę, że on nadal kocha Inès (która również przeżyła katastrofę), pozwala im odpłynąć i odbiera sobie życie, wdychając zapach trujących kwiatów manchineel. Towarzyszy jej wierny Nelusko, który położył się obok niej pod zabójczym drzewem.
Na marginesie, drzewo to jest rzeczywiście toksyczne, ale trujący jest przede wszystkim jego gęsty sok, który w zetknięciu ze skórą wywołuje bolesne pęcherze. Nawet stanie pod tym drzewem w czasie deszczu jest niebezpieczne, bo wystarczy kropelka… Trujące są też jego owoce, których spożycie powoduje ostrą biegunkę i chlustające wymioty (niezbyt romantyczne objawy). Nie znalazłam żadnej wzmianki o zabójczym zapachu. Trudno byłoby również znaleźć tę roślinę na terenach, gdzie rozgrywa się akcja opery. Rośnie ona na Florydzie, w Meksyku, na Karaibach i w północnej części Ameryki Południowej. Piętnastowieczny podróżnik hiszpański, Ponce de León, podczas prób podboju Florydy został zraniony strzałą, której grot umoczono w soku manchineel, i zmarł niedługo potem.
O nieprawdopodobnym charakterze podwójnego samobójstwa w Afrykance pisali także ówcześni krytycy…
Czym właściwie jest ta opera? To Afrykanka czy Vasco? Po trosze jedno i drugie. Pierwsze dwa akty to Vasco, realistyczny dramat historyczny o XV-wiecznym odkrywcy i europejskiej kolonizacji. Tu powstają dwa zachodzące na siebie romantyczne trójkąty: Vasco/Inès/Don Pedro i Vasco/Inès/Selika.
Statek jest punktem pośrednim; przenosi akcję nie tylko do nowego miejsca, ale do nowej opery i nowego podejścia. Tu właściwie kończy się opera o historycznej postaci Vasco, podobnie jak trójkąt Vasco/Inès/Don Pedro. Dwa ostatnie akty powracają do pierwotnej wersji Afrykanki: punkt ciężkości przenosi się z dramatu historycznego na osobisty dramat i bezinteresowną miłość Seliki.
Akcja opery Meyerbeera rozgrywa się w ważnym historycznie czasie: epoce odkryć, kiedy Vasco da Gama, Kolumb i Magellan odbyli zmieniające świat podróże oraz gdy Europa rozpoczęła podbój i kolonizację innych kontynentów.
Podróż da Gamy w latach 1497–1499 utorowała morski szlak handlowy z Europy do Indii, umożliwiając Portugalii najpierw handel, a następnie podbój Mozambiku i Goa. Vasco był brutalny i chciwy. Zatopił statek przewożący ponad trzystu muzułmanów (w tym kobiety i dzieci), powracających z pielgrzymki. Okaleczył też hinduskiego kapłana. Był bardziej zainteresowany zyskiem i grabieżą niż marzeniem portugalskiego króla Manuela I o imperium chrześcijańskim. Postrzegano go jako wyniosłego i okrutnego, chociaż poemat Luzjady Luisa de Camõesa z XVI wieku go gloryfikuje. Jest czczony jako bohater narodowy w Portugalii, ale często pogardzany w Indiach.
Wydarzenia w operze są w dużej mierze fikcyjne. Da Gama nie był kompletnie nieznany; nie pływał z Bartolomeu Diazem; to król Portugalii zlecił mu odkrycie szlaku handlowego; Kolumb, a nie Vasco, został uwięziony, i to po swojej trzeciej podróży, za złe zarządzanie Hispaniolą i okrutne traktowanie jej mieszkańców.
Vasco Meyerbeera jest o wiele bardziej sympatyczny niż historyczny da Gama. Zarzuca inkwizytorom ich ślepotę i strach przed światem. Jest wolnomyślicielem, odkrywcą i buntownikiem, stawiającym czoła potędze teokracji. Odważny i dociekliwy, rzuca wyzwanie przyjętym poglądom na świat. Jednak marzy też o chwale i podbojach. W najsłynniejszej arii z opery szybko przechodzi od podziwiania piękna indyjskiej wyspy do chęci jej zdobycia.
Trzeba przyznać, że Meyerbeer nie przedstawia Portugalii jako przykładu bardziej rozwiniętej kultury europejskiej ani nie wywyższa Hindusów jako “szlachetnych dzikusów”. Są społeczeństwami lustrzanymi, bardziej podobnymi niż różnymi. Oba są ksenofobicznymi teokracjami. Chrześcijańscy księża nie akceptują idei istnienia innych krain i skazują Vasco na dożywocie; hinduscy kapłani wierzą, że ziemia ich wyspy jest święta i nie może być zbrukana obcymi stopami. „Śmierć obcym!” – wołają jedni i drudzy.
Podejście Meyerbeera jest tu mocno relatywistyczne: Selika jest niewolnicą na początku opery, a Vasco oddaje ją Inès; we własnym kraju jest królową, a Inès jest jej niewolnicą. Nelusko i Selika są egzotyczni z europejskiego punktu widzenia, ale Nelusko również ocenia Europejczyków według swoich standardów; są oni poganami, więc gardzi nimi wszystkimi.
Nelusko to jedna z najbardziej złożonych postaci Meyerbeera – fanatyczny, oddany Selice, godny podziwu w swojej odmowie bycia zastraszonym przez portugalski dwór i w oporze wobec Don Pedra pod koniec III aktu. Poprzez niego Meyerbeer kwestionuje instytucję niewolnictwa. Niewolnicy według Neluska nie mają własnego kraju ani tożsamości; jakie to ma znaczenie, dopóki pracują jak bydło? Są własnością, nie ludźmi.
Vasco potrafi traktować swoich niewolników jak ludzi i jak własność. Sprzedał swoją broń i klejnoty, aby wykupić Selikę z afrykańskiego targu niewolników, ponieważ poruszyły go jej łzy. Jednak później oddaje ją Inès, redukując ją do własności – kilka minut po zaśpiewaniu, że zobaczą razem szczęśliwsze czasy. Jego działanie jest absurdalne w swojej nagłości. „Ach, okrutny! Ach, niewdzięczny!” – mówi Selika. W końcu właśnie uratowała mu życie; Nelusko próbował zadźgać go, gdy spał (motyw ratowania Vasco przez Selikę pojawia się w operze kilkakrotnie).
Heroizm Vasco stopniowo wygasa. W akcie III dokonuje dramatycznego wejścia w pirackim stylu na pokład statku Don Pedra, zdeterminowany, by uratować portugalską załogę przed płynięciem na pewną zgubę. Gdy Don Pedro odmawia wysłuchania go, Vasco traci panowanie nad sobą i wyciąga miecz. Wtedy dowódca każe go przywiązać do masztu i stracić. Potrzeba Seliki i burzy, aby uratować go z tej trudnej sytuacji. W aktach IV i V stopniowo traci moc i staje się postacią bierną. Jest zachwycony egzotyczną wyspą i zamiast się ukryć, beztrosko staje przed hinduskimi ofiarnikami, którzy chcą zabić wszystkich białych. Selika ratuje mu wówczas życie, uznając go za męża. Niedługo potem Vasco schodzi ze sceny i nigdy więcej się nie pojawia. Żadnego wielkiego tria , żadnej poruszającej solowej arii, żadnego wybuchowego finału; odtąd opera należy do Seliki i kończy się jej 24-minutową sceną z dwiema wielkimi ariami.
Meyerbeer robi coś zdumiewającego na owe czasy: Vasco jest stopniowo spychany na margines w operze, która miała w drugiej wersji nosić jego imię, a bohaterką zostaje kolorowa kobieta. Selika stopniowo przejmuje sprawczość w trakcie akcji. Jest niewolnicą w akcie I, podporządkowaną swojemu panu Vasco; trzykrotnie ratuje mu życie. W akcie IV jest królową, a Vasco, zgodnie z prawem jej kraju, jej mężem. Vasco jest uwięziony między dwiema kobietami: kocha Inès, ale ożenił się z Seliką. Zawdzięcza tej drugiej życie i jest gotów pozwolić ukochanej wrócić do Portugalii bez niego. Kiedy Selika odkrywa razem Vasco i Inès na początku aktu V, najpierw jest wściekle zazdrosna; potem wysyła Vasco za scenę, a ona i Inès omawiają sytuację. Kobiety rozumieją swoje wzajemne położenie; ich głosy harmonizują i nakładają się na siebie, Inès powtarza kwestie Seliki.
Selika pozwala Vasco odejść z Inès. Nie jest Madame Butterfly ani Dydoną (w Trojankach Berlioza) – kobietą porzuconą przez mężczyznę. Po prostu nie chce być szczęśliwa cudzym kosztem. To akt dojrzałej, odważnej osoby, która wie, że prawdziwa miłość jest bezinteresowna i ofiarna. Bez względu na to, ile ją to może kosztować, pozwala ukochanemu, by zaznał szczęścia z owdowiałą Inès. Pod drzewem manchineel oświadcza, że opuściła ją nienawiść. Wybacza Vasco i ma wizję raju wiecznej miłości – nagrody za jej stałość uczuć.
W ostatnich latach wzrosło zainteresowanie Afrykanką i jest ona ponownie wystawiana. Wraca na sceny przede wszystkim w Niemczech, a także we Francji. Nieszablonowe podejście wykazali autorzy inscenizacji we Frankfurcie (2018). Twierdząc, że na mapie Ziemi brakuje już białych plam, twórcy przenieśli wyprawę da Gamy w… kosmos. Vasco (w tej roli znany tenor Michael Spyres) jako dwudziestowieczny astronauta odbywa bliskie spotkania trzeciego stopnia z humanoidalną, pozaziemską rasą, która przypomina asari z serii gier Mass Effect.
Jeden z francuskich krytyków, Guy Cherqui, nazwał tę wersję opery Marsjanką Meyerbeera. Wedle jego relacji publiczność na widok Vasco da Gamy w stroju astronauty i z hełmem pod pachą zareagowała szmerem, a gdy ujrzała niebieskich kosmitów pojawiły się chichoty, które jednak szybko ucichły. Recenzent uważa inscenizację za świeżą i udaną. Niepozbawiona jest zarówno autoironii, jak i autentycznych wzruszeń oraz wzbogacona nawiązaniami do retrofuturystycznych dzieł kultury, takich jak Star Trek czy Odyseja kosmiczna. Zważywszy na absurdalność libretta, które w wielu miejscach przeinacza prawdę historyczną, być może przeniesienie opowieści w inny kostium nie jest najgorszym pomysłem i w tym szaleństwie jest jakaś metoda.
Już za tydzień kolejna trująca roślina!