Do najbardziej znanych arii operowych należy ta o plotce, którą śpiewa Don Basilio, jeden z bohaterów „Cyrulika Sewilskiego” Gioacchina Rossiniego. Nie tylko muzycznie. Tekst to perełka opowieści o tym, jak plotka powstaje, przemyka, narasta, grzmi, niszczy, zabija. Prawda stara, jak ludzkość.
Dziś jednak, w dobie wszechobecnych środków masowego przekazu, plotka jako taka już nie istnieje. Aby kogoś zniszczyć pomówieniem, wystarczy rzucić nim w twarz milionów odbiorców i niemal w tej samej minucie oczerniona osoba to chodzący trup, a przynajmniej resztę życia ma zmarnowane. Nie trzeba czasu, aby narastała i rozprzestrzeniała się w niekontrolowany sposób. Kilka dosłownie minut wystarczy, by obiegła kulę ziemską, połączoną siecią satelitarnych przekazów.
I nic już tego nie cofnie.
Choćby najgorsze kłamstwo, najohydniejsza potwarz, najbrudniejsza manipulacja – idzie w świat, który bierze ją bez cienia refleksji i dostawia swój głos, aby pomóc oprawcy zniszczyć ofiarę. Nic nie pomoże. Składanie skarg, wniosków, sprawy sądowe, ewentualne sprostowania, przeprosiny, nawet publiczne – niczego nie zmienią, bo większość odbiorców za pewnik bierze pierwszą informację, a późniejsze wyjaśnienia za manipulację winnego, który się broni. Jeśli w ogóle zada sobie trud, aby z owym wyjaśnieniem się zapoznać.
Organ, partia, społeczeństwo czy pojedyncza osoba, którzy kalumnią doprowadzą do śmierci niewinnego dziecka, to dziewiąty krąg piekielny Dantego, przeznaczony dla zdrajców i morderców, których zbrodnie, moim zdaniem, są niewybaczalne. Spora część naszych rodaków jest już w nim zadomowiona. Niczym zatem dla nich jest nie tylko dokonanie podobnej zbrodni; idą dalej, bezczelnie zrzucając winę na ofiary. Matkę chłopca. Jej partię. Pojedynczych członków ugrupowania. Nawet na nieżyjące dziecko. I wszystko w kilka minut, wszem wobec głoszone za pośrednictwem mediów, podłapuje stado wyjących hien, których zdania w tej kwestii nic już nie zmieni. Żaden proces. Żaden wyrok. Żadne sprostowanie. Czasem się dziwię, że Diabeł, mieszkający z nimi, jeszcze z piekła nie uciekł, zniesmaczony podobnym sąsiedztwem.
Nie twierdzę, iż należy zaniechać ścigania draństwa. Wręcz przeciwnie. Ale kary za podobne przewinienia są śmieszne. Tak naprawdę może odpowiedzieć jedynie osoba, która ujawniła utajnione w procesie informacje, bo to jest przestępstwo. Kilka osób dostanie nakaz przeprosin i sprostowania, może jakieś kary finansowe czy prace społeczne. Oczywiście tylko wówczas, gdy zleceniodawca zabijania kalumnią i szczuciem nie ukryje ich gdzieś w przepastnych fałdach swojego brudnego, śmierdzącego garnituru. Reszta odejdzie nietknięta.
Zdawać by się mogło, że jedynym wyjściem jest odsunięcie złoczyńców od władzy i wszelkich lukratywnych stołków. Być może to nastąpi, choć im bliżej wyborów, tym większe mam wątpliwości. Jednak i w tym wypadku ust draniom zamknąć się nie da. Potrzeba kar, które zniechęcą. Inaczej spirala nienawiści, bez względu na opcję rządzącą, będzie kręcić się za własnym ogonem i zabijać, niszczyć, dręczyć, wykrzywiać ofiarom psychikę. Wszyscy mamy dzieci, rodziny, wrażliwość i wszyscy, nie tylko ci na świeczniku, jesteśmy narażeni na chorą nienawiść skarlałego satrapy, który czerpie siły witalne z nieszczęścia innych i działa za pomocą odmóżdżonych, równie skarlałych, stad swoich hien.
Pisałam już, że społeczeństwo, które zezwala na zaszczuwanie własnych dzieci, nie jest godne nazywać się narodem. Jeśli bowiem ktoś posiada choćby odrobinę wrażliwości i przyzwoitości, powinien w podobnej sytuacji zapomnieć o codzienności i jej potrzebach. Bezradni wobec braku prawa, niemocni w skutecznym działaniu, możemy inaczej zabójcom pokazać, że nie ma zgody w narodzie na podobne wyczyny. Zasłużyć na miano narodu. Całkowity ostracyzm morderczych mediów i wyjących sfor ze strony wszystkich środowisk byłby na początek dobrym posunięciem. Z jednostkami doskonale się to wszak udaje, zwłaszcza w działaniu złych wobec dobrych. Ze stadem szakali też zatem powinno.
Nie idę tam. Nie występuję. Nie chcę ich wielkich pieniędzy. Nie wypowiadam się. Nie oglądam. Nie słucham. Nie czytam. Nie komentuję. Nie odbieram odznaczeń i innych nagród. Nie zauważam, że o podawaniu ręki nawet nie wspomnę. Nie ma was, szuje. Siedźcie sobie w swoim dziewiątym kręgu, dla nas nie istniejecie.
Fantazja? Rzeczywistość wygląda inaczej? Nie ma sposobu, aby się tak odizolować?
A może po prostu nie chcemy podobnej izolacji, bo wszystkich nakręca spirala nienawiści i już bez niej nie potrafimy żyć? Albo zrobimy to po wyborach, gdy przejmiemy władzę?
Po wyborach trzeba zmienić prawo. Po wyborach ostracyzm będzie dużo łatwiejszy, wszak leżącego kopać najłatwiej. Po wyborach wszystkich rozliczymy. Po wyborach…
Po wyborach oni mogą zostać przy władzy.
I co wówczas?
Ktoś potrafi się dostosować, wybaczyć zdradę i morderstwa?
Bo ja nie.
Anna Kupczak @DemosKratos55
I ja również nie!