Do  ostatniego

[ostatnie notatki do ostatniego tekstu]

Zaczynając od końca

Trump nie uzna wyniku wyborów jeśli je przegra.

Jeśli je wygra, to zacznie natychmiastowy demontaż państwa.

„Nasi MAGAnazi ziomale” z USpasportami od czasów klęski pisu sikają po nogach, by powtórzyć udoskonalony polskimi doświadczeniami scenariusz demontażu państwa.

Stany czeka albo ‘rodzaj wojny domowej’, albo wojna domowa par excellence.

Są pewne oznaki, że instytucje amerykańskie nie są bierne w oczekiwaniu tego momentu ale tak czy siak będzie ciężko.

To ‘ciężko’ odbije się i na Ukrainie, i całej Europie w tym na nas a możliwe, że szerzej [w zależności od wariantu ‘ciężkości]

Jeśli trump wygra, to zaangażowanie Europy w tę wojnę wzrośnie wykładniczo. Im bardziej jacyś Europejczycy będą starali się wyśliznąć z nieuchronności takiego scenariusza, tym gęłbiej wszyscy w to wpadniemy. Moskowia zostanie boleśnie pokonana, choć Europa nie jest ‘silna zwarta i gotowa’, po prostu nie będzie innej alternatywy, gdy trump zainstaluje sie w białym domu. I trzeba będzie pokonać Moskali relatywnie szybko, zanim trump poczuje sie na tronie na tyle pewnym, by zacząć pomagać tyranowi na kremlu.

Jeśli trump zostanie wybrany w 2024 to opuści urząd tylko ‘nogami do przodu’ a zanim to nastąpi będzie wspierał tyranów, just because he feals good with them.

Czy to putin, czy inny żądny krwi debil, to nie będzie się liczyć dla trumpa.

Nie ważne, czy trump bierze pieniądze od putina, czy nie, on po prostu czuje sie dobrze w takich klimatach i tylko po to żyje.

Putin nie zakończy wojny nawet, gdy działania wojenne jako takie zostaną wstrzymane a nawet wtedy gdy moskowicka armia zostanie usunięta z Ukrainy i pozbawiona możliwości aplikowania większości ataków dalekodystansowych. Co więcej jedną z dróg wyplątania się z klęski w Ukrainie może być rozpoczęcie pół-kinetycznych działań przeciw państwom NATO.

Nie może być oficjalnie ogłoszonego zakończenia wojny ponieważ otworzy to ‘etap rozliczeń’. Oczywiście kremlowska banda może zgodzić się na ‘spuszczenie z odpowiedzialnością’ kilku członków swego grona i w ten sposób ochronić putina [może nawet czyniąc go w jakimś stopniu swym zakładnikiem] ALE(!)…

Ale tych ‘paru członków’ może też uprzedzić cios organizując dostatecznie dużą część bandy przeciw putinowi, podpierając się przy tym ‘wolą ludu’.

‘Wolą ludu’, która (wbrew deklaracjom poparcia dla cara) już dawno stanęła na uboczu czekając nowego ‘czynnika porządkującego rzeczywistość’ a w wyniku operacji kurskiej, to już jest więcej niż obojętne oczekiwanie.

Taki scenariusz jest oczywiście skrajnie mało prawdopodobny ale nie zapominajmy, że obiektywna ocena niekoniecznie pokrywa się z percepcją putina.

+++

negocjacje pokojowe

Początkowo z przekonaniem mówili o nich tylko kacapscy agenci i megalomaniakalni durnie. Zmieniło się tyle, że z powodu obecności tego schlagwortu  przestrzeni informacyjnej jest ona znacząco zalana pseudo-pokojowym szlam.

Nie da się już usunąć tego szlamu przez nazwanie go zbrodniczo-bezrefleksyjnym albo chociaż anty-pragmatycznym bezprzedmiotowym, choć właśnie to jest prawdą i to wyrażoną bardzo powściągliwie.

Rozsądni ludzie zostali zmuszeni do ‘odfajkowywania frazesów’ na temat “rozmów pokojowych”, by ich nie kwalifikowano jako ‘podżegaczy wojennych’. W ten sposób wszyscy mówią o jakichś rozmowach pokojowych.

 A skoro wszyscy o tym mówią, to może ten ‘szlam’ nie jest ‘aż tak bezprzedmiotowym i anty-pragmatycznym’ nonsensem(?) I tak niezauważenie/mimochodem nawarstwia się legitymizacja kolejnego bełkotu. Takie kompletnie fałszywe wrażenie staje się zupełnie obiektywnym czynnikiem w wyniku nawarstwiającej się mimochodem legitymizacji.

+++

Jak pamiętasz, poprzedni tekst odnosił przeszłe i bieżące wypadki oraz to co w perspektywie niosą do znanej maksymy Clausewitza. Układ wojna-polityka zagraniczna jest konstruktem dwukierunkowym, choć nie całkiem bezkolizyjnym. To oznacza, że np. sukces militarny w skali operacyjno-strategicznej może przekierować politykę z jej wojennego przedłużenia z powrotem ku instrumentarium dyplomatycznemu a niepowodzenie dyplomacji stwarza pole do zastosowania środków wojennych.

W przestrzeni informacyjnej istnieje wyartykułowane, zgodne z prawem międzynarodowym i dalekowzrocznym rozsądkiem stanowisko pokojowe Ukrainy. Naprzeciw niego znajduje się luźna kolekcja rozmaitych (często sprzecznych) wypowiedzi moskowickiej wierchuszki ‘zebranych w kupę’ przez rozmaitych obserwatorów jako wizja pokoju kremla.

By kontynuować analizę musimy przyjąć, że te ‘kupaże’ są istotnie jakimś stanowiskiem negocjacyjnym

Dystans między stanowiskami ukraińskim i moskowickim jest tak przepaścisty, że aby tylko usiąść do negocjacji jedna ze stron musiałaby de facto ogłosić kapitulację (co najmniej częściową/warunkową)

Taka przepaść skazuje dyplomację sensu stricto na klęskę w przedbiegach ale kontynuujmy tę analizę mimo wszystko.

Stajemy w niej przed dwoma alternatywnymi, potencjalnymi kapitulacjami różniącymi się organicznie jedna od drugiej.

W przypadku Moskowii idzie tylko o skapitulowanie jednego z ich imperialnych „projektów” uskutecznianego poza legalnymi granicami państwa [obecność Ukraińców w kurskiej guberni nie koliduje z tym, ponieważ może zakończyć się w ciągu doby od zakończenia moskowickiej obecności w Ukrainie].

Ba, skapitulowanie tego jednego projektu daje szansę uratowania ekonomii Moskowii a może nawet powstrzymać jej rozpad.

Kapitulacja Ukrainy [nawet warunkowa] byłaby kapitulacją totalną par excellence [nawet jeśli w niektórych scenariuszach ‘ jej totalność’ narastałaby stopniowo]

Kapitulacja Ukrainy  oznaczałaby co najmniej eksterminację państwa ukraińskiego zaraz po zakończeniu działań albo kilka lat później [Podział kraju na zony powielające model LNR/DNR oraz (te “lepsze”) powielające model krymski. Wielomilionowa emigracja i ze dwa-trzy miliony ofiar terroru]

Kapitulacja „stanowiska pokojowego” Moskowii w bieżących okolicznościach, to tylko wyprowadzenie wojsk z terytorium Ukrainy a i to nie koniecznie natychmiast szczególnie w przypadku Krymu. Ta droga pozostaje łatwo-osiągalną zwłaszcza przy użyciu moskowickich mediów na rynku wewnętrznym. W obiektywnej ocenie to istotnie proste ALE… ale problemem w takim scenariusz pozostanie pozycja samego putina.

Dlaczego?

Ponieważ koniec wojny będzie oznaczał rozliczenia wewnątrz bandy kremlowskiej… to nieuchronne. A pozycja putina już i tak nie jest ‘tą co dawniej’ [Jasno to było widać w przebiegu sprawy prygożyna, rozwiązanej ‘po bandycku zamiast po pańsku’. Zabicie tamtego durnia nic najwyraźniej nie pomogło, czego dowodzi przebieg zamieszek wokół firmy wysyłkowej ‘Wildberries’ z osobistym uwikłaniem putina]

Putin musi kontynuować jakąś wojnę już do końca swych rządów/życia. Bandyckie państwo musi pozostawać w niedokończonym procesie. Nie ma żadnej alternatywy. NIE MA jakiejkolwiek

Dlatego np. głoszone powszechnie nadzieje na kilka lat spokoju po zamrożeniu tej wojny są śmiertelnie groźne a nie tylko naiwne. Nie będzie ani dnia choćby względnego pokoju w wyniku „kompromisu” z Moskowią przed jej pokonaniem. Pierwszy dzień ciszy w Donbasie będzie ostatnim dniem przed rozpoczęciem kinetycznej/półkinetycznej agresji o niskiej intensywności w Polsce, Estonii albo Litwie [w najlepszym razie w Kazachstanie].

Z drugiej strony ‘bezterminowe kontynuowanie procesu’ zamyka kryptę użycia broni nuklearnej albo „tylko” jakiegoś zamaskowanego incydentu nuklearnego. Jestem tego tak pewny jak można być pewnym czegokolwiek na tym świecie.

Dlaczego?

Ponieważ incydent nuklearny a zwłaszcza regularny atomowy ostrzał definitywnie i nieodwołalnie kończy proces, który dziś utrzymuje putina na powierzchni.

Kończy go z większą definitywnością niż hipotetyczne wycofanie wszystkich wojsk z całej Ukrainy jutro.

Oczywiście może to zacząć nowy proces ale w nowym nie będzie miejsca dla putina ponieważ dla nowego procesu trzeba będzie rzucić na pożarcie nie mniej niż putina.

No i sam putin już dawno odmówił uczenia się ‘nowych sztuczek’ a nawet dostrzegania, iż stare są bardziej znoszone od butów kaczyńskiego. Jego demencja wydaje się  nawet pogłębiać, gdyż odmawia dostrzegania, że w świecie zaczyna brakować ‘klientów do nabierania się na te sztuczki’.

+++

Zachód kompletnie zapomniał o skuteczności uderzenia psychologicznego zaplikowanego Moskowitom przez ćwiczenia ‘Able Archer’ w listopadzie 1983. Gdy głowy państw biorą osobiście udział w operacji wojny nie-kinetycznej, to siła rażenia wzrasta wykładniczo.

Czekiści, gdy się w tym po latach połapali przekształcili to w regularną technologię polityczną i umieścili na szczycie wertykalu kremlowskiego najlepszego wykonawcę jakiego znaleźli do tej roli na tymczasowy/prowizoryczny okres. Z punktu widzenia racjonalnego projektowania putin był najlepszą dostępną prowizorką ale jak niejednokrotnie wcześniej, prowizorka się utrwaliła i zaczęła kształtować rzeczywistość. Produkt odniósł nieuzasadniony sukces na rynku wewnętrznym i zagranicznym.

Zachód zaczyna się powoli otrząsać.

A Moskowia?

Moskowia pewnie gwałtownie tąpnie, gdy wszyscy już pogodzą się z tym, że nic tam się nie wydarzy.

+++

Miesiąc po utraceniu 15-20% kurskiej guberni putin wciąż ‘śpiewał przyśpiewkę nic się nie stało’.

Zamiast wziąć byka za rogi, kupił sobie u Mongołów ‘zagranie na nosie’ Traktatowi Rzymskiemu [najprawdopodobniej trochę kupił a trochę wymusił].

To jeszcze głębiej potwierdza moje przeświadczenie, iż wszystkie jaja putin ułożył w koszu wojny a raczej maleńkim koszyczku mieszczącym się w czerwonej czapce z napisem MAGA… a tu szwy puszczają.

Przez pierwsze dwa tygodnie, mógł wierzyć, że Ukraińcy wyjdą z kurskiej guberni tak jak weszli, choć nie powinien był nawet przy założeniu, iż chcieli pod osłoną akcji zaczepnej rozbudować tylko umocnienia graniczne.

Przez kolejne dwa tygodnie można było ulec iluzji, że to ignorowanie problemu jest tylko ‘maskirowką przed miażdżącym kontratakiem’. I można by stopniowo pogrążać się w paranoi takich przypuszczeń, gdyby kontratak w kurskiej guberni nie nastąpił. Później można by ulec przerażeniu jego „miażdżącością” gdyby nie to czym okazał się w praktyce.

Wiara w osiągnięcie zwycięstwa na polu bitwy przy użyciu instrumentu politycznego [czyli NIEwiara we wlasne instrumenty militarne] powstrzymała Moskowitów od  przeniesienie głównego wysiłku militarnego spod Pokrowska/Mirnohradu na kierunek kurski.

Na pierwszym z wymienionych odcinków siła inercji wciąż jeszcze wydaje się być po stronie Moskali. Jest tu jakiś ciemny psychologiczny fenomen [„dzika liga MMA”] jakiego brakuje w kurskiej guberni, gdzie przecież psychologia obrony ojczyzny powinna działać na najwyższych obrotach.

Technikalnie sprawa jest znacznie jaśniejsza:

Na Donbasie (zwłaszcza w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od Doniecka) jest baza logistyczna i organizacyjna tworzona tam od 2015 roku, wiec dziala z wrodzona chaoso-odpornoscia i wkalkukowanym zlodziejstwem [w granicach 40-50 km od najbardziej wysuniętego obecnie rejonu walk].

Tymczasem w kurskiej guberni, żadnej takiej bazy nie ma. Nie ma topograficznych nawyków pododdziałów piechoty i ich dowódców, nie ma też analogicznych nawyków artylerzystów, nie ma opracowanych stref dyżurowania lotnictwa frontowego ani polowych lądowisk dla śmigłowców szturmowych etc.

Pełzanie  na odcinkach, gdzie to wszystko od dawna istnieje i jako-tako działa lepiej współgra z ‘moskowicką sztuką raportowania’. Z punktu widzenia uczestników ‘gry w tę sztukę’ środkowy i południowy Donbas wygląda bardziej obiecująco i atrakcyjniej i fakt, iż te odcinki znajdują się na terytorium przeciwnika, tylko tę ‘atrakcyjność’ podnosi.

Dopóki pełzanie po terytorium przeciwnika trwa, pozostaje silnym czynnikiem politycznym wojny nawet jeśli w istocie jest zakamuflowaną klęską militarną. Jako polityczny czynnik ma szansę doprowadzić do wygrania wojny obiektywnie przegrywanej [to jak zwycięstwo w pokerowej rozgrywce w jakiej przeciwnik nie może zrobić sprawdzenia ostatniej licytacji albo przestraszy się to zrobić]. Tymczasem nawet olśniewający blitzkrieg na własnym terytorium jest politycznie czynnikiem słabym. Jeszcze gorzej jest, gdy ten drugi z czynników osiągalny jest tylko kosztem pierwszego. A jeśli uruchomienie drugiego oznacza zatrzymanie lub kompletną utratę pierwszego, to jest…

Istnieje jeszcze dodatkowy aspekt płynący wprost z personalistycznej natury reżimu.

Wyobraź sobie kiepskiego pokerzystę jakiemu szczeście sprzyjało nienormalnie długo w nieproporcjonalnie wielkim stopniu… Nigdy nie przerwie blufu jaki działa choć na tyle, by przewlec rozgrywkę.

Właściwie to czym ta „miażdżącość” okazała się w praktyce nie jest najgorszą z nowin jaką otrzymali Moskale.

Kontratak okazał się czymś nawet gorszym niż to na co wskazywały upośledzone idiosynkratycznym politycznym paradygmatem rozwiązania operacyjne. Wyjaśniło się dlaczego Ukraińcy tak długo zwlekali z przejęciem odciętego wcześniej powiatu Głuszkowskiego [Syrski najwyraźniej przewidział jako jedną z opcji planu, że Moskowici będą próbowali odblokować głuszkowskie ugrupowanie tam, gdzie nie przeszkadza w tym rzeka Sejm oraz , że skoordynują uderzenie z północy z działaniami odciętego ugrupowania. Zważywszy, że Ukraińcy mieli już mały przyczółek na zachodzie powiatu głuszkowskiego [Ciotkino] a najbardziej ‘bojespasobne’ pododdziały Moskale przerzucili do próby odblokowania na wschodnim końcu, środek powiatu został ‘rozcieńczony’. I właśnie w ten środek wlewają się teraz dodatkowe siły ukraińskie].

+++

Dostępne potencjały moskowickiej armii w tym paradoksy ‘sztuki raportowania’

Idiosynkratyzmy raportowania powodują rozmaite skutki.

Skutki negatywne (z punktu widzenia Moskali) można sobie relatywnie łatwo uzmysłowić, szczególnie jeśli ktoś ma zawodowe doświadczenia w korporacjach

Natomiast, pozytywne (z tego samego punktu widzenia) są czymś raczej zaskakującym dla racjonalnego umysłu, tym niemniej one istnieją.

Jeżeli jako dowódca batalionu zaraportowałeś np., że twoi ludzie weszli do jakiejś wioski a w rzeczywistości, był to tylko 3osobowy zwiad jaki doszedł do jej granic, to ten raport był ci zaliczony na plus do twej kariery ALE… Ale twój przełożony zaraportował to wyżej w jeszcze bardziej upiększonej formie. I teraz on dostaje rozkaz, by wysłał twój batalion do zajęcia następnej wsi na tej osi. Ty nie tylko nie zająłeś pierwszej jaka w planach pojawiła się jako zajęta pozycja wyjściowa natarcia ale na dodatek przekłamałeś poziom ukompletowania swojego batalionu (bo zaniżałeś własne straty w raportach). Teraz zamiast jednej wsi do wzięcia masz dwie a twój batalion ma liczebność kompanii… To zwykle wzmaga bezwzględność wobec żołnierzy ale też pewnej osobliwej innowacyjność tak wśród  tych ostatnich jak i samych dowódców batalionów.

To nie jest wynalazek tej wojny. Hitlera nie pokonali tzw. ‘marszały pabiedy’ ale ich dowódcy batalionów (czasem dywizji) stawiani przed zadaniami niemożliwymi.

…………….. Ale generalnie to materiał na oddzielny tekst.

Jesienią 2022 powiedziałm, że mobilizowani wtedy nigdy nie staną sie prawdziwymi żołnierzami [tak jak to definiuje nowoczesna wojskowość]. Niedoceniłem jednak pewnego aspektu jaki okazał się kluczowym. To właśnie brak tej ‘prawdziwości’ utrzymuje golema na chodzie.

+++

Budowanie człona

Moskowickie natarcie na Donbasie ma więcej wspólnego z budową chińskiego muru niż z operacją wojskową. Rok 2024 prawie na pewno skonczy siẹ najwyżą liczbą strad dotąd albo i w całej historii tej wojny.

Człon długi na jakieś 30 i szeroki na 20 kilometrów celuje w zespół miejski większy niż Awdiwka i Bachmut razem wzięte.

W kwietniu b.r. większość wieściła utratę Czasiw Jaru w ciągu 2-6 tygodni i w efekcie oblężenie zespołu miejskiego Kramatorsk-Słowiańsk i jeszcze wyjście na tyły frontu Ługańskiego…

…A tu zaraz mija 6 miesięcy od rozpoczęcia szturmu tego miasteczka.

Od jakiś dwóch miesięcy podobna większość przepowiada wdarcie się Moskowitów na Zaporoże przez Pokrowsk-Myrnohrad i wyjście na tyły frontu południowego.

Pisząc poprzedni tekst nie miałem jeszcze żadnych informacji o spowolnieniu natarcia na ten zespół miejski, ba w ciągu letnich miesięcy tempo pełzania kacapów na tym odcinku silnie wzrosło, Ukraińcy oddali nawet parę wsi zanim Moskowici rozbombili je do fundamentów. Nie miałem wtedy wątpliwości, iż żadnego przełomu z tego nie będzie, więc tym bardziej nie mogę mieć i dziś, chociaż…

Chociaż jest tu pewna przewrotna opcja przełomu NIE-na-korzyść Moskowitów. Ten „penis” jaki wybudowali od Awdiwki pod Pokrowsk (ok.30km długi  i ok.20km szeroki) aż prosi się o cięcie.

Czy Moskowici tego nie widzą?

Widzą. Może dlatego przenoszą powoli akcenty na południe od „penisa” ale i tu nic istotnego z tego nie będzie ponieważ dalej nie widać, by mogli przebijać się na przestrzeń operacyjną. Tu jest pewien niuans jaki po wojnie ktoś z pewnością przebada, jaki można by zasygnalizować pytaniem: Czy tylko nie mogą/nie potrafią, czy także nie chcą.

Przy dzisiejszym wyczerpaniu resursów moskowickich ‘nie mogą/nie potrafią’ odgrywa większą rolę ale jeszcze nie tak dawno było inaczej. Gdyby przy ich kompletnej pogardzie dla życia żołnierza zmniejszyli o połowę  liczbę kierunków na których pełzli, gdyby trzymali w odwodzie dobrze ukompletowany korpus i gdyby wybrali priorytetowy kierunek w chwili jakiegoś błędu Ukraińców (jak np. pod Oczeretyne), to prawdziwe przełamanie i wyjście w przestrzeń operacyjną mogłoby im się udać. Tymczasem robili co robili i robią to nadal. Rozwiązanie zagadki może być głupie i leżeć w absurdach moskowickiej ‘sztuki raportowania’ ale może to być „strajk włoski” sztabu generalnego [najwyraźniej nowy min. obrony nie zdołał go zakończyć if this is the case(?)] a może coś jeszcze innego.

Nie wiem. Ale w tej chwili szanse znaczącego przełomu już odjechały i tylko „prezydent” trump może przywrócić kacapom odrobinę prawdopodobieństwa znaczącego przełomu. Przełomu jaki odroczy totalną klęskę Moskowii na jakiś czas i przyniesie więcej cierpień oraz prawdopodobnie także ludzkie straty dla państw NATO.

+++

inne “sekrety” systemu

Wiosną co najmniej dwa razy ukraińskie drony atakowały któryś z dwóch składów amunicji w Taropcu.  Co najmniej raz wzywano do któregoś z nich straż pożarną. Pomimo tego nie Moskale nie rozwiązali kwestii ani kinetycznych ani nie-kinetycznych środków bezpieczeństwa. Teraz główny[‘super-nowoczesny’] skład został zniszczony w stopniu graniczącym z anihilacją a dwa dni później spłonął drugi. Impotencję Moskali w tej mierze można już uznać za systemową.

Straty amunicji różnych rodzajów w wymienionych składach plus w Krasnodarskim Kraju, można sumarycznie ocenić nawet na 50 000 ton [tylko na przestrzeni jednego tygodnia].

 Nie da się niestety ocenić jak to wpłynie na działania bojowe Moskali z braku danych na temat konkretnego asortymentu jaki został utracony. Tym niemniej można być pewnym, iż wpływ będzie znaczący, choćby na podstawie samego faktu, że Moskowici i bez tych strat potrzebują importu z Pn.Korei aby zapewnić wojskom zadowalający poziom dostaw.

+++

A gdzie wyjście na przestrzeń operacyjną w kurskiej guberni(?)

W kategoriach wojny jako przedłużenia dyplomacji/polityki międzynarodowej wyjściem na przestrzeń strategiczną jest szeroki zakres opcji (oczywistych, mniej oczywistych lub potencjalnych) jakie Ukraińcy uzyskali.

A w kategoriach samej sztuki wojennej, jest widoczne, że najbardziej podręcznikowo poprawny schemat działania Ukraińcy z jakichś powodów zignorowali lub odłożyli [np. mogłoby nim być przesunięcie linii zetknięcia wojsk na tyle blisko miasta Kurczatow by kurska elektrownia atomowa znalazła się w zasięgu polowej artylerii i zniszczenie linii przesyłu energii z elektrowni].

Im dłuższa zwłoka, tym kosztowniejszym będzie wznowienie posuwania wojsk na północ. Ale czy naprawdę o to chodzi?

Linii frontu Moskowici wciąż nie zdołali uformować [nie chodzi jedynie o jakąś linię umocnień ale przede wszystkim o zaplecze strefy operacji . Np. zaplecze na Donbasie Moskowici budowali od 2015 a froncie południowym niezborność sojuszników Ukrainy dała im pół roku.]. Miesiąc po wejściu Ukraińców. A putin śpiewa ‘nic się nie stało’. Czyli jeśli tylko Ukraina znajdzie korpus gotowy do wlania go w wektor natarcia, może to zrobić w każdym momencie i wyznaczyć ten wektor dowolnie wybranym miejscu [Dowolnie wybranym z puli alternatywnych opcji, wśród których są i takie jakie nie wiążą się bezpośrednio z operacją w kurskiej guberni].

Na razie jedna dodatkowa brygada (może z dodatkami) dała szacha Moskowitom usiłującym odblokować ugrupowanie odcięte w powiecie głuszkowskim.

Gdzieś wciąż jest dodatkowy ‘korpus z niespodzianką’, choć Ukraińcy nie koniecznie użyją go na kurszczynie [Mam też wrażenie, iż czas jego wprowadzenia do akcji jeszcze nie jest sprecyzowany ze względów politycznych].

Oczywiście, dostarczanie do kurskiej guberni dodatkowych moskowickich sił stopniowo coraz bardziej ogranicza Ukraińcom manewr w tejże guberni, tylko, czy oni go naprawdę potrzebują właśnie tam(?)

W wywiadzie z 5 września Syrski określił 5 celów tej operacji jaki są z pewnością prawdziwe ale z pewnością nie są całą prawdą i nie koniecznie najważniejszą częścią ‘całej prawdy’.

+++

ploty

Łukaszenka wykonuje różne dziwne ruchy dla pieniędzy a pieniądze mają wartość tylko wtedy, gdy możesz wydawać je wg swej woli/widzimisię.

To oznacza, że nie będzie żadnego białoruskiego ataku na Ukrainę ani pod jego przywództwem, ani zamiany przywódcy, by nowy wykonał taki atak. Podobnie nie będzie żadnego ostrzału nuklearnego pod flagą białoruską.

Usunięcie łukaszenki jest w oczach putina jednym z najskrajniej niebezpiecznych precedensów a jako taki jest porównywalny tylko z opcją atomową. Putin nie może zdymisjonować go jak zwykłego gubernatora lecz musiałby zlecić swoim ludziom zaaranżowanie jakiejś intrygi. Jeśli technologia intrygi powstanie, to nie da się jej wymazać, więc nie ma pewności przeciw komu zostanie użyta.[precedens usunięcia Chruszczowa był użyty przy usuwaniu Novotnego i Gomułki + usiłowano ich użyć przeciw Gorbaczowowi]

Po usunieciu łukaszenki zostanie do usunięcia już tylko jeden stary dureń a nowiutka technologia usuwania bedzie kusić.

+++

Mobilizacja jako jedyny potencjalny atut w kartach putina.

Najpierw trzeba sobie przypomnieć, że dekret putina z jesieni 2022 nigdy nie ustał w swej mocy a tylko zaprzestano chaotycznych łapanek na wielką skalę wyrabiających normę pogłowia za wszelką cenę. To oznacza, że wystarczy jeden email rozesłany jednym kliknięciem do lokalnej administracji cywilnej i mundurowej, by łapanki zaczęły się ponownie.

Bez oficjalnego ogłaszania.

Oczywiście, w Moskowii taki manewr nie oznacza utrzymania tajemnicy, więc wieść rozejdzie się jeszcze przed pierwszą łapanką. Ale to jednocześnie oznacza, iż ‘znikną z radarów’ albo i z kraju właśnie ci jakich ekonomia moskowicka najbardziej potrzebuje.

Najsilniejszym czynnikiem powstrzymującym wielkoskalową akcję mobilizacyjną jest tak naprawdę kwestia wykwalifikowanej siły roboczej w całej gospodarce a w szczególności w przemyśle zbrojeniowym i rozległej sieci jego dostawców/podwykonawców.

Manturow (chyba) w oficjalnej przestrzeni moskowickiej przestrzeni informacyjnej parę miesięcy temu (na pewno) stwierdził, że w przemyśle wojennym brakuje ok 160 000 pracowników. Każdy rozumie, że nie da się tego zatkać byle kim, przekwalifikowanymi ochroniarzami albo menelami. Gdy jesienią 2022 ogłoszono pierwszą pół-mobilizację wyjechało najmniej 800 000 mężczyzn. Każdy rozumie, że przytłaczająca większość z nich, to nie menele i ochroniarze lecz właśnie ta kategoria pracowników jakich ekonomia moskowicka najbardziej potrzebuje [ponoć 50-60% tych mężczyzn już wróciła ale raczej starają się trzymać ‘poniżej radaru’ a w razie kolejnej mobilizacji uciekną ponownie i prawdopodobnie zabiorą ze sobą jeszcze więcej]

Dekret o mobilizacji z jesieni 2022 jest tak skonstruowany, iż ciągle można kogoś na niego złapać, choć masowych łapanek/wyrabiania liczbowej normy już nie ma. Ten sam dekret można używać do przetrzymywania w szeregach mężczyzn kończących właśnie służbę poborową ale zwykle ta opcja jest tylko instrumentem presji, by przesunąć ich na kontrakty. Ocenia się, że groźbą, przemocą i przepłacaniem Moskowici zdołali przenieść ‘w kontraktniki’ co najmniej 30% poborowych począwszy od jesiennego poboru 2022. Obróbka zaczyna się teraz już w pierwszych kilku tygodniach służby zasadniczej

Co przeoczyło większość komentatorów w 2022, najważniejszym celem pół-mobilizacji tamtej jesieni było przejęcie żołnierzy kontraktowych jacy umowę podpisali przed 24 lutego 2022. Chodziło o prawne uniemożliwienie wygaśnięcia kontraktu.

Część z tychże w dniu inwazji (24.02.2022) byli ‘kontraktnikami’ od zaledwie kilku dni. Byli to poborowi jacy w 2022 mieli kończyć służbę zasadniczą [kijem i marchewką zmieniono ich intencje dwukrotnie]. Teraz ‘obróbka’ poborowych jest bardziej systemowa i brutalna.

Dziś działa kilka mechanizmów zaliczania w daną statystykę,  danego pojedynczego człowieka co najmniej dwukrotnie.

Powodów wstrzymywania kolejnej fali łapanek jest oczywiście więcej.

Jednym z nich jest obawa czekistów przed wyrwaniem się armii spod ich kontroli.

Czekiści doją w obecnej Moskowii wszystko na czym nie położył ręki Kadyrow. Doją też i szarą strefę armii, acz pośrednio. Ostatnie czystki w MON osłabiły pozycję wyższych oficerów armii w stosunku do pasożytów z czeki ale nawet najgorsza armia może potraktować tajną policję jak rumuńska potraktowała securitate, zwłaszcza, gdy tajna policja zrobi się zbyt chciwa i namolna.

+++

Kolejne idiosynkratyzmy

Liczbę natarć na głównych kierunkach Donbasu Moskale zwiększyli trzykrotnie w stosunku do maja tego roku i jednocześnie obserwujemy niekwestionowalne oznaki ‘wylizywania pustego garnka’. Dzienne straty Moskowii w 2024 utrzymują sie na poziomie ustępującym tylko prygożyṅskiemu szturmowi Bachmuta.

W tym samym czasie istnieje „business” handlu stanowiskami tyłowymi. W zamian za część żołdu płaconego przełożonemu kontraktnik może wykupić się od chodzenia na szturmy. Oznaczałoby to, że do natarcia wysyła się tylko tych jacy w ogóle chcą płacić, albo nie mogą dłużej płacić, gdy haracz wzrasta, albo są ‘nowi’ i jeszcze nie połapali się w dostępnych opcjach [jeśli przetrwają pierwszy szturm to się zorientują a jeśli nie to nie ma człowieka, nie ma sprawy]. Tylko, że gdy ciśnienie na polowego dowódcę z góry rośnie, to trzeba wydać cały żołd albo zaryzykować udział w szturmie.

Generalnie wygląda to tak jakby moskowiccy kontraktnicy pozyskiwani ‘z cywila’ szli na wojnę z poczuciem zapisywania się do jakiejś ‘dzikiej ligi MMA’.

Gdy zaledwie kilka tygodni po pelno-skalowym najeździe kreml uruchomil dominujący dziś model ‘wewnętrznego najemnictwa’, to ‘premia powitalna’ im oferowana byla nawet 50 razy niższa niż obecnie [Występują różnice regionalne, gdyż część pokrywają władze lokalne. Pojawiło się już nawet zjawisko podróżwania do lepiej płacących regionów, by tam podpisywać kontrakty]. Podobnie było z ‘premią pośmiertną’. Tylko miesięczny żołd i dodatki za udział w natarciu wzrosły w umiarkowanym stopniu. Jeśli ktoś jest gotów na ‘dobroczynne samobójstwo’ to może zostawić rodzinie nawet ekwiwalent 100 000 dolarów [przynajmniej póki inflacja się nie rozbucha]. Takich pieniedzy wiekszość tych ludzi nie zarobiloby nawet przez cały okres aktywności zawodowej.

Na froncie starają się przeżyć między ukraińskimi obrońcami a brutalną przemocą własnych przełożonych i zagriadatriadow.

Ludzie podejmujący taki wybór życiowy to kategoria społecznie patologiczna, nawet w generalnie patologiczniawych standardach Moskowii. Zasoby takich ludzi są naturalnie ograniczone i już na wyczerpaniu.

To też wielce niejasny ciemny fenomen pokrewny z rekrutacją do ISIS jaki kiedyś trzeba będzie dokładnie przeanalizować. Nie chodzi o moją emerycką pisaninę ale rozpoznanie prawdziwego cywilizacyjnego zagrożenia tkwiącego w niektórych ludzkich zbiorowościach.

+++

Z kalkulowaniem realnej liczebności moskowickich sił w strefie frontowej sprawa jest poplątana na kilka sposobów. Nie ma wątpliwości, że z zasobami siły żywej jest u Moskali bardzo źle, ponieważ w innym razie nie tworzono by oddziałów szturmowych z marynarzy floty północnej, personelu lotnisk a już szczególnie z personelu sił nuklearnych.

Może ich przepłacono w odnowionych warunkach kontraktów(?) Pewnie tak ale po co przepłacać(?)

Po co przepłacać w sytuacji gdy przychody państwa są niższe od wydatków, cały wzrost PKB odbywa się za budżetowe pieniądze, 30% wydatkow w budzecie 2025 jest utajniona chociaz nie pokrywa sie jawnymi wydatkami na MON a fundusz rezerwowy [błagasastajaniija] jest nie tylko opróżniany od dłuższego czasu ale na dodatek część złożonych w nim rezerw traci wartość.

Straty

Wg najbardziej udokumentowanych ocen Moskowici stracili do 200 000 zabitych żołnierzy oraz do 600 000 rannych. Tylko, że analizy jakie przynoszą te liczby bazują na pośrednich źródłach moskowickich a z równoległych analiz tych źródeł wiadomo, że nie istnieją w nich np. żołnierze ‘zaginieni bez wieści’. Z zażaleń rodzin moskowickich żołnierzy wiemy, iż istnieje systemowa praktyka przeciągania stanu ‘zaginiony bez wieści’. Praktykowane jest nawet utrzymywanie żołnierza w ewidencji w tygodnie po jego „zniknięciu” bez próby wytworzenia jakiegokolwiek wykrętu pokrywającego brak kontaktu z danym człowiekiem.

Wśród ‘zaginionych bez wieści’ jest część jeńców wojennych.

W tejże kategorii są z pewnością także dezerterzy jacy zbiegli z frontu ale nie wrócili do swych rodzin, lub rodziny pomagają im w ‘nowym życiu’.

Tym niemniej większość zbioru ‘zaginionych’ de iure  lub de facto bez de iure, to niezewidencjonowane przez żadną ze stron zwłoki gnijące w ukraińskiej ziemi.

 Przynajmniej jeszcze niedawno, w moskowickoch raportach niejawnych nie istnieli służący w „oddziałach LNR/DNR” nawet jeśli byli obywatelami RF. Podobnie było z więziennymi oddziałami wagnerowskimi.

Jeszcze bardziej niejasna jest sprawa tzw. strat sanitarnych, czyli tych jakie wymagają rekonwalescencji powyżej dwóch tygodni albo uniemożliwiają powrót w szeregi bezterminowo.

Nie znamy skali zjawiska ale wiemy na pewno, że Moskale na front odsyłają niedoleczonych, z nieusuniętymi odłamkami w ciele a nawet z niesprawnymi kończynami.

To chyba jednak materiał na oddzielną analizę po wojnie, gdyż za dużo jest wzajemnie sprzecznych informacji.

+++

W tym roku minie tysięczny dzień tej wojny

Wojny jaką można było zakończyć w 100 dni ze znacznie lepszym efektem niż większość pozytywnych scenariuszy pozostających na stole dziś

I przede wszystkim można było ją zakończyć taniej w kategoriach ludzkiej śmierci oraz innych tragedii powodowanych podtrzymywaniem kacapów na powierzchni.

Kończy się trzecie lato wojny. Nawet bez większego niż dzisiejsze zaangażowania Zachodu ale zaaplikowanego wiosną/latem 2022, można było ją zakończyć poprzedniego lata.

Nie uprawiam tu ‘gdybactwa historycznego’, choć rozumiem, że w kraju „husarzy gdybiących”, tak to właśnie może na pierwszy rzut oka wyglądać w odbiorze wielu rozsądnych osób. Nie chodzi o to by wzdychać do lepszych opcji jakie już odjechały. Przeciwnie, jestem bardzo ostrożny nawet z poprawnym akademickim spekulowaniem na temat przeszłości [z tym jest jak z rentgenem. Może uratować zdrowie, lub życie ale używany nieodpowiedzialnie działa całkiem odwrotnie].

Prawdziwy problem polega na tym, że ludzie odpowiedzialni za utratę tych opcji pozostaną w kręgach decyzyjnych. Niektórzy z nich odejdą [np. Jake Sullivan] ale kierujące nimi inercje i kastracki paradygmaty jakie spowodowały utratę najlepszych okazji (gdy były one na wyciągnięcie ręki) pozostaną.

Na drugim końcu tego układu pozostanie moskowickie imperium jakie już nigdy nie zaprzestanie mniej-lub-bardziej-otwartej agresji.

Wiara, że możemy NIE-dać-się-wciągnąć w jej zasięg działania jest płonna. Im bardziej się tej wiary będziemy trzymać tym boleśniejsze będzie przebudzenie.

Agresja imperium skończy się dopiero gdy dozna ono dojmującej klęski. Pod tym względem nic się nie zmieniło od (co najmniej) 24lutego 2022.

Ktoś musi zadać tę klęskę.

Mogą to zrobić ukraińskie siły zbrojne tylko trzeba skończyć z sullivańszczyzną.

Nie można bać się rozpadu Moskowii na kilka ‘pirackich krajów’ z których część będzie posiadała broń nuklearną w chwili, gdy co najmniej Europa stoi przed zagrożeniem ze strony jednego wielkiego ‘pirackiego kraju’ ze scentralizowanym arsenałem nuklearnym.

Nie można bać się moskowickich resentymentów analogicznych z niemieckimi po Pierwszej Wojnie Światowej, bo faszyzm moskowicki już działa i zabija

I żadnej jego gorsza forma nie powstanie po klęsce ich armii, gdyż do wylansowania postaw żywionych resentymentem moskowicka władza musiałaby przyznać się do klęski [jeśli się przyzna to imperium przestanie istnieć a w nieistniejącym imperium ‘imperialną wspólnotą narodową’ nikt sobie nie będzie zawracał głowy poza paroma tysiącami ‘zetników’ rozproszonych na kilkunastu milionach kilometrów kwadratowych].

+++

USstrange

Amunicja a zwłaszcza rakiety, zwłaszcza na amerykańskich składach mają okres przydatności do użycia. Gdy się on kończy dla danej partii amunicji jest ona wysyłana na ćwiczenia gdzie się ją utylizuje metodą wybuchową. ALE co najmniej tyle samo (zwykle więcej) odsyła się do producenta i płaci się mu za bezpieczną utylizację. Wysłać do Ukrainy jest znacznie taniej i można na tym zyskać cywilizacyjnie a nawet politycznie.

Widziałem zdjęcie ukraińskiego F16 pod którego skrzydłami były dwa rodzaje rakiet powietrze-powietrze [długiego i średnio-krótkiego zasięgu]

Długiego zasięgu AIM120 był w wersji ‘B’, czyli tej jaka przestała być nowoczesną ze dwadzieścia lat temu.

Podobnie albo jeszcze gorzej AIM 9 sidewinder na zdjęciu był w wersji ‘L’ lub ‘M’.

Amerykanie wymiatają swoje magazyny i jeszcze marudzą.

Oczywiście, jedno zdjęcie zaakceptowane przez wojskową cenzurę może o niczym nie świadczyć albo być intencjonalnie mylącym.

Oczywiście, moskowickie rakiety analogicznych klas są technologicznie jeszcze starsze ale wojny skraca się znaczącą przewagą technologiczną a nie niemal-równowagą.

USA posiada rakiety powietrze-powietrze bardzo dalekiego zasięgu (AIM174) jakimi ukraińskie F16 mogłyby zestrzelić moskowickie bombowce bez opuszczania przestrzeni powietrznej Ukrainy.

To oczywiście super nowoczesna technologia ale właśnie takie daje się sojusznikowi gdy istnieje zagrożenie jego egzystencji. Amerykanie przerabiali to z Izraelem.

Kontrolę nad taką technologią można podwyższyć godząc się na propozycję Zelenskiego, by USA pozwoliło Ukrainie rekrutować emerytowany personel amerykańskiego lotnictwa. Jedyną przeszkodą jest ‘sullivańszczyzna’.

 +++

Tym razem nie będę odpowiadał na pytania dotyczące tekstu chyba, że trafi się jakieś wyjątkowo inspirujące.

Do tematów wojennych wrócę najwcześniej po wyrzuceniu Moskali z Ukrainy

Nie będę musiał się auto-cenzurować, więc będzie łatwiej i ciekawiej

No, chyba że zdarzy się coś absolutnie wyjątkowego w międzyczasie albo nie wrócę do tego genre już nigdy.

P.S.

Ja tu przerabiałem i poprawiałem tekst a w międzyczasie doganiały/prześcigały mnie rozmaite ‘rzeczy dziwne i ciekawe’ ale w końcu i tak nie zdarzyło się nic co zachwiałoby tezami mojego poprzedniego tekstu.

A to, Erdogan popełnił niewymuszoną-żadnym-jawnym-kontekstem wypowiedź na temat integralności terytorialnej Ukrainy jakby przygotowywał się do jakiegoś nieoczekiwanego zwrotu akcji.

A to, putin składa propozycję zmiany państwowej doktryny nuklearnej Moskowii w kompletny bełkot zaraz po kolejnej klapie testu rakiety międzykontynentalnej. [Czwarty(?) test pocisku międzykontynentalnego zakończył się trzecią porażką. Tym razem pocisk zniszczył też silos startowy i prawdopodobnie sporą grupę personelu, w tym także inżynierskiego.

Pocisk ‘sarmat’ jest tylko modernizacją/rusyfikacją 50letniej konstrukcji sowieckiej produkowanej w Ukrainie. Ukraiński JUŻMASZ zakończył współpracę z Moskowią dopiero w 2018 roku. W tym kontekście całkiem prawdopodobne, że jedyny udany test wykonano na rakiecie zmontowanej z ukraińskich części [Stare rakiety oczywiście mają przestarzały system naprowadzania ale głównym problemem jest to, iż napędza je paliwo płynne o skrajnie silnej korozywności. W ramach ćwiczeń rakiety się tankuje a to zmniejsza ich resurs. Właśnie z tego powodu w Chinach miała miejsce afera z tankowaniem rakiet wodą].

Tydzień  przed ‘awarią’ ujawniono, że na front skierowano batalion szturmowy sformowany z personelu 12go wydziału moskowickiego MONu, tego samego 12go jaki zajmuje się rakietami międzykontynentalnymi i bronią nuklearną. Oczywiście raczej nie ma to bezpośredniego związku ale mniej bezpośredni istnieje.]

Nie, nie bagatelizuję tej kwestii. Nie ma wątpliwości, że putin nie chce umierać a w świecie jaki przełknie użycie broni nuklearnej wg tej nowej doktryny putin nie zdoła przeżyć.

 Co więcej na taki dystopiczny świat póki co się nie zanosi skoro amerykańska wizyta Zelenskiego kompletnie przyćmiła wznowienie nuklearnego bełkotu putina. Wszyscy już rozumieją, że gdy putin chce nowej papierowej podkładki do swoich zachcianek, to zwołuje specjalne posiedzenie dumy w ciągu 12godzin nawet ściągając członków dumy z wakacji. NATOMIAST gdy składa wniosek do siebie samego (de facto), to… składa.

Realnym nuklearnym zagrożeniem jest to, że płonące w Ukrainie lasy uwalniają do atmosfery radioaktywny cez związany w ich tkance w czasie czarnobylskiej katastrofy a to tylko jedna z konsekwencji przewlekania.

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *