Cudaki nie są cudotwórcami

Ciemnogrodu dzień powszedni (36)

            Czy niedostatek jest problemem wyłącznie tych ludzi, którzy nie mają pieniędzy? Gdyby tak miało być, to oznaczać by musiało, że stać nas (o ile mamy się choć trochę lepiej) wyłącznie na wzgardliwą w istocie obojętność względem każdego, komu się nie wiedzie. Może to kogoś zdziwi, ale na tym także bazuje faszyzm, dziś zwany potocznie populizmem. Na odgrywaniu się na słabszych. Stąd też wzięło się haniebne pojęcie „gorszy sort”. Co charakterystyczne dla podobnych ruchów społecznych, znajdują one wzięcie w środowiskach osób relatywnie uboższych, acz intelektualnie niezbyt lotnych. W USA to jest trumpizm, który na szczęście zaczyna się zwijać, o czym dowodnie zaświadczyły ostatnie wybory do senatu.

            Obietnicą naprawienia krzywd (po części prawdziwych, w większości urojonych bądź wmówionych) do władzy doszli w 2015 roku ludzie, którzy wiodą Polskę do ruiny (ich hasło wyborcze okazało się ich programem, który zrealizowali). Dopóki były pieniądze wypracowane i zgromadzone przez zapobiegliwość poprzedników, a pochodzące z danin podatników, dopóty mogli „dobrozmianowcy” przekonywać o swoim geniuszu i mocy cudotwórczej. Kiedy skarbonka się wyczerpała (chyba nie wiedzieli, że trzeba ją systematycznie napełniać, bo nie jest bez dna, a mają wszak tak światłych i wybitnych ekonomistów, jak Glapiński i Morawiecki) – wpadli w popłoch. Zamiast jednak ratować gospodarkę, rozpoczęli igrzyska nienawiści. Panika i strach nie są dobrymi doradcami.

            Wymachują siekierą czy raczej ciupagą, siekąc na prawo i lewo, gotowi odrąbać nawet rękę wyciągniętą na zgodę. Trzeba im odebrać to narzędzie i odsunąć ich od wpływu na bieg polskich spraw. Radykalna i w istocie dosyć marginalna ideologiczna mniejszość nie może rządzić większością o całkowicie odmiennych zapatrywaniach. Kiedy jej przywódca mówi o „moralnym polexicie”, to oznacza, że myśli o rzeczywistym wyjściu naszej ojczyzny ze Wspólnoty Europejskiej (w perspektywie także z NATO).

            W dziejach Rzeczypospolitej był już jeden polexit. Przeprowadzono go na raty (w sumie trzy). Ówczesny polexit nazywa się rozbiorami. Znów do tego nas wiedzie władza lokalnych zwolenników opcji wschodniej (putiniści). Przy czym teraz zabór byłby tylko jeden, taki z obcym alfabetem.

            Mówienie o budowaniu przez układ Kaczyńskiego (znawcy dwunastoletnich lesbijek i młodych kobiet dających w szyję) PRL-u bis o tyle nie jest trafione, że tzw. Polska Ludowa była jawnym protektoratem Związku Radzieckiego (Gierek do Konstytucji PRL wpisać kazał trwały sojusz z ZSRR, tudzież przewodnią rolę rządzącej partii komunistycznej). Kacykowie z Komitetu Centralnego PZPR i ci niżej usytuowani podlegali przemożnemu wpływowi (strach także odgrywał niepoślednią rolę) sowieckim rewizorom, z ambasadorem na czele. Klasyka u nas od końca siedemnastego wieku… Ów wpływ w różnych okresach bywał większy (stalinizm) bądź mniejszy, zwykle jednak brutalny i zawsze intensywny, koniecznie brany pod uwagę. Polecenia bowiem nie musiały być formułowane wprost, częściej starano się je gorliwie odgadywać i spełniać, by się przypodobać kolejnym gensekom, czyli szefom KPZR.

            Obecnie rządząca partia (PiS tak samo jak PZPR jest w koalicji z przystawkami) nie musi w odróżnieniu od partii komunistycznej wykonywać poleceń tych, którzy w Polsce ją zainstalowali po drugiej wojnie światowej i gwarantowali jej wieczną władzę, co potwierdziła „doktryna Breżniewa” w czasie inwazji w roku 1968 na zrewoltowaną Czechosłowację.

            Owszem, ma PiS problemy z Unią Europejską, którą co i rusz jego propagandyści porównują do ZSRR, ale czego owe problemy dotyczą? Otóż nie jakiejś ortodoksji ideologicznej, lecz tego, co nam, wszystkim obywatelom RP, gwarantuje konstytucja i kodeksy, czyli praworządności, za której łamanie zakręcony jest kurek z pieniędzmi. Wobec tego odkręca się inny kurek, o czym na końcu powiem.

            Bez pieniędzy cudotwórcy okazją się być li tylko cudakami. I jakże się dziwią… Jakby nie wiedzieli, że masz nader liczną kompanię przyjaciół (nazwij ich wyborcami czy suwerenem), kiedy szastasz na lewo i prawo pieniędzmi. Póki stawiasz, pótyś równy gość… W momencie wyczerpania się zasobów, zostają z tobą nieliczni. Wtedy dostrzegasz różnicę między tymi, którzy przy tobie są, a tymi, którzy są z tobą (na dobre i szczególnie na złe).

            Tak tedy PiS może się nie oglądać na nikogo, o ile zrezygnuje z pieniędzy, jakie Polska przestrzegająca zasad otrzymałaby już dawno w ramach wspólnoty, do której jeszcze należy formalnie, chociaż Kaczyński i Ziobro (wraz z resztą tego układu) dawno już rozpoczęli wyprowadzanie nas z jej struktur, sami zaś nigdy do niej mentalnie ani moralnie nie wstąpili. Po prostu do tego nie dorośli; zresztą z ich inteligencją specyficznego typu nie powinno to nikogo dziwić.

            Tacy to cudotwórcy, którzy złoto zamieniają w błoto. Takie to cudaki, których wytarzanie w smole i pierzu sprawiłoby, że wyglądaliby korzystniej niż teraz. Z nas pod ich rządami się śmieją. My pod ich rządami do śmiechu nie mamy. Najwyższy czas na to, aby przywrócić w Polsce normalność, ba, nudną przeciętność praworządnego państwa. Takie porządki, które pozwalają nie wiedzieć, kto jest kim w rządzie, bo wiadomo, iż nie jest to świr, obsesjonat ani prawdopodobnie agent wrogiego państwa. Abyśmy mogli zajmować się naszymi dziwactwami, hobby i poszukiwaniem szczęścia osobistego, bez konieczności walki o wolność polityczną. Nie mówię o całkowitym braku zaangażowania obywatelskiego, lecz o jego odpowiedniej proporcji do całokształtu życia. Bo dziś nie dość, że nie ma ciepłej wody w kranie, to leci z niego ciecz brunatna, coraz bardziej brunatna…

ROBERT PAŚNICKI

Podziel się

One Reply to “Cudaki nie są cudotwórcami”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *