Cóż tam w życiu szkolnym?

Tekst autorstwa Seneki Ultimusa

Dobrze pamiętam, jak zupełnie nie tak dawno w szkołach organizowane były różne imprezy związane z Halloween. Nie tylko na lekcjach języka angielskiego, także na innych. Szkoły robiły się wtedy, nie tak jak przedstawiają to obecnie, kolorowe – a przeważnie pomarańczowe.

Wszystko za sprawą dyń. Dzieci cieszyły się na samą myśl o przygotowywaniu lampionów z nich wydrążonych – szkoła była nimi zastawiona. Oczywiście nie mogło zabraknąć wypieków z nich przyrządzonych; przygotowywanie ciast i babeczek dyniowych sprawiało dużo radości dzieciakom. Kulminacyjnym momentem była zabawa, na której był rozstrzygany konkurs na najlepszy dyniowy lampion i strój. Jakoś nigdy nie zauważyłem, by ktoś opowiadał o jakichś strasznych wydarzeniach, wiązał te wydarzenia z szatanem i innymi demonami, jak jest to przedstawiane od lat. Wszystkiemu towarzyszyła radość i pozytywne emocje. Oczywiście, że uczestnictwo było zupełnie dobrowolne, nikt nikogo nie zmuszał do uczestnictwa w zabawie czy konkursie: wolność i swoboda.

Aż przyszedł rok 2016.

W szkołach pojawił się list kuratora, ostrzegający przed złym wpływem święta na dzieci. Pojawiło się tam także zdanie o dzieciach z niepełnosprawnością umysłową: …przebieranie się za upiorne postacie nie niesie ze sobą absolutnie żadnych wartości, a w przypadku dzieci z niepełnosprawnością intelektualną (a takie sytuacje w szkołach naszego województwa występują) jest wręcz niedopuszczalne, gdyż bardzo negatywnie odbija się na ich psychice. List ten nie był co prawda poleceniem, lecz szkoły od razu odczytały intencje, jakie przyświecały autorowi i w trybie natychmiastowym przestały organizować takie imprezy.

Przypominam o tym z prostego powodu: zauważyłem ostatnio dyskusje, dotyczące “chrystotek”, a jak widzimy sprawa wcale nie jest świeża. Ugrupowanie, będące u władzy, od samego początku odbierało nam wolność i swobodę, wmawiając, co jest dobre dla dzieci, a co złe. Nie przeprowadzono żadnych sondaży czy dyskusji – zwykły list kuratora załatwił sprawę; przecież nikt nie chce się tłumaczyć z takiej głupoty, jak jakaś zabawa dla dzieci, podczas której mogą spędzić miło czas.

A tak zwane “bale aniołów” czy jak by ich nie nazwać, które były organizowane w ramach konkurencji, bardzo szybko zniknęły z większości parafii. Cel został osiągnięty – przynajmniej w szkołach.

Bo przecież nie w życiu.

Seneka Ultimus

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *