Aby język giętki (część 2)

La donna è mobile – kobieta zmienną jest – śpiewa książę Mantui w operze Rigoletto. Zamiast zapowiadanych rozważań operowych, przedstawiam drugą część tekstu o frazeologii. Co się odwlecze, to nie uciecze…

Jak już pisałam w pierwszej części, frazeologizm to utrwalone połączenie wyrazów, którego sens nie wynika z ich znaczeń. Poprzednio dałam przykłady takich związków, pochodzących z Biblii, mitologii oraz wydarzeń i anegdot historycznych. 

Wiele wyrażeń frazeologicznych pochodzi również z klasycznych dzieł literackich:

łabędzi śpiew – ostatni przejaw aktywności, kończący twórczość; w tragedii Ajschylosa (525-456 p.n.e.) pt. Agamemnon pojawia się porównanie przedśmiertnych słów Kasandry do żałobnego krzyku umierającego łabędzia. Według greckiej legendy dusza Apollina, boga muzyki i poezji wchodzi w łabędzia i to samo dzieje się z duszami najwybitniejszych poetów;

lwia część – otrzymanie większej części czegoś niż się sprawiedliwie należy np. w efekcie bycia silniejszym; pochodzi to z bajki Ezopa (VI w. p.n.e.), greckiego bajkopisarza, pt. Lew, osioł, lis i wilk, w której zwierzęta po wspólnym polowaniu dzieliły łup, a lew zagarnął wszystko;

stroić się w cudze piórka – podszywać się pod kogoś innego; przypisywać sobie czyjeś osiągnięcia; z bajki Ezopa o sroce, która się przybrała w pawie pióra;

spojrzenie/wzrok bazyliszka – nieżyczliwe, nienawistne spojrzenie; rzymski historyk i pisarz Pliniusz Starszy (23-79) w Historii naturalnej twierdził, że spojrzenie bazyliszka rozsadza kamienie i wypala zieleń;

biały kruk – rzadkość, najczęściej rzadka książka; rzymski poeta Juwenalis (60-130) w Satyrach używa tego wyrażenia, mówiąc o rzadkim okazie – niekoniecznie ptaka;

takiego ze świecą szukać – szukać kogoś czy czegoś niezmiernie rzadko spotykanego, niezwykłego; w Żywotach i poglądach słynnych filozofów pióra Diogenesa Laertesa (I poł. III wieku) przytoczona jest anegdota o greckim filozofie ze szkoły cyników, Diogenesie z Synopy (ok.413-ok.327 p.n.e), który chodził ze świecą czy latarnią po ulicach i mówił, że szuka człowieka;

skóra i kości – ma bardzo stare pochodzenie, odnotowane choćby już u rzymskiego twórcy sielanek, Teokryta (ok.310- ok.250 p.n.e) w jego Idyllach;

być w siódmym niebie – w starożytności uważano, że Ziemia jest centrum świata. Ówcześni uczeni sądzili, że gwiazdy znajdują się na kryształowych, przezroczystych kulach, umieszczonych jedna w drugiej, które obracają się wokół Ziemi. Dla astronomów każda z tych sfer, w sumie siedmiu, zawierała jedną z głównych gwiazd (planeta była uważana za „gwiazdę w ruchu” – po grecku: planếtês astêr): Księżyc, Merkurego, Wenus… aż po Saturna (była też sfera Słońca). Wenus była na trzecim miejscu, stąd też pierwotnie to wyrażenie brzmiało: być w trzecim niebie, niebie bogini miłości. Później sięgnięto aż po ostatnią znaną sferę, by móc wyrazić ogromny zachwyt;

dantejskie sceny – zachowanie się tłumu ludzi ogarniętych rozpaczą albo paniką, w dramatycznej sytuacji); wyrażenie nawiązuje do opisów piekła w Boskiej Komedii Dantego Alighieri (1265-1321);

pies ogrodnika – taki, co sam nie zje, a drugiemu nie da; wyrażenie pochodzi od tytułu sztuki Lope de Vegi (1562-1635), znanego hiszpańskiego dramatopisarza. W dziele tym wyniosła hrabina odrzuca wielu arystokratycznych zalotników i zakochuje się w swoim przystojnym sekretarzu, który jest ukochanym jej pokojówki. Nie chce pozwolić młodej parze na małżeństwo, ale sama też nie zamierza poślubić młodzieńca. Sztuka jest zainspirowana bajką greckiego bajkopisarza Ezopa Pies i konie, w której pies strzeże siana i nie pozwala koniom go jeść, choć sam go przecież nie zje;

wiek balzakowski – wiek kobiety, od trzydziestu do czterdziestu lat; od tytułu powieści Balzaka (1799-1850) Kobieta trzydziestoletnia, z roku 1831. Książka ta swego czasu wywołała żywe reakcje: kobieta po trzydziestce była dotąd uważana za matronę, której nie przystoją już porywy uczuciowe;

czekać na Godota – czekać długo i bezskutecznie; od tytułu sztuki irlandzkiego dramaturga i prozaika Samuela Becketta (1906-1989), jednego z twórców tzw. teatru absurdu.

Źródeł, z których frazeologia czerpie, jest sporo. Duża część frazeologizmów to związki bardzo stare, odnoszące się do zapomnianych już przedmiotów i działań, do obyczajów, często nawet średniowiecznych. Tworzą one swego rodzaju kronikę życia dawnych Polaków.

Do dzisiaj przetrwało sporo wyrażeń, dotyczących życia rycerskiego, a zwłaszcza turniejów:

kruszyć kopie o coś – walczyć o coś zawzięcie; występować w czyjejś obronie;

wysadzić kogoś z siodła – pozbawić kogoś przywilejów, pozycji; doprowadzić do gwałtownego obniżenia czyjegoś poziomu życia (często tak się mówiło o zdeklasowanej szlachcie polskiej po upadku powstania styczniowego);

wstępować w szranki – przystąpić do działania (szranki to wyznaczony teren turniejowych zmagań);

rzucać komuś rękawicę (pod nogi) – rzucać komuś wyzwanie;

podejmować rękawicę – podejmować wyzwanie, przystąpić do rywalizacji;

zdobywać ostrogi – zdobywać doświadczenie, pozycję;

zwinąć chorągiewkę – wycofać się z czegoś, zrezygnować z działania;

spuścić nos na kwintę – posmutnieć (kwinta to w tym wypadku piąta pozycja szermiercza, w której ostrze broni jest opuszczone);

zażyć kogoś z mańki – ‘podstępnie oszukać; sprytnie kogoś podejść (od nagłego i niespodziewanego przerzucenia białej broni z prawej do lewej ręki).

W wielu wyrażeniach zachowały się też ślady dawnych obyczajów:

nie umywać się do czegoś/kogoś – być o wiele gorszym od kogoś/czegoś; pochodzi to od dawnego przesądu, że mycie się w wodzie po kimś przenosiło jego zalety na tego, kto się „do niego umywał”;

nie zasypiać gruszek w popiele – nie przegapić okazji, nie zwlekać; należało pilnować gruszek pieczonych w żarze ogniska albo w popielniku pieca, żeby się nie spaliły. Po prostu chodzi o to, by nie zaspać – spotykana czasem forma nie zasypywać jest błędna i nielogiczna;

patrzeć na księżą oborę – być bliskim śmierci. W staropolszczyźnie obora to był teren oborany, wyznaczony; księża obora to po prostu cmentarz;

czubek – tak w języku potocznym nazywa się osoby chore psychicznie. Utrwaliło się wpierw nazywanie członków zakonu bonifratrów „czubki”, z racji charakterystycznego, spiczastego zakończenia kaptura. Z czasem pojawiło się wyrażenie: „u czubków”, czyli w zakładzie tego zakonu, np. zabrano go do czubków, trafić do czubków

Św. Jan Boży (1495-1550), założyciel bonifratrów, miał w swym życiu epizod pobytu w zakładzie dla chorych psychicznie w Grenadzie. Przeżycia z tym związane natchnęły go do powołania zakonu, który miał się zająć osobami, cierpiącym na takie zaburzenia;

z braku laku… – oznacza dziś ‘z braku czegoś lepszego’, wcześniej powiedzenie brzmiało: z braku laku i opłatek dobry. Chodzi o pieczęć opłatkową, alternatywę dla pieczęci lakowej. Trochę ciasta zagniecionego z mąki i wody rozgniatano na liście czy dokumencie, przykrywano niewielkim papierkiem, czasem ozdobnie powycinanym, i odciskano pieczęć.

Jeśli chodzi o tortury, musiały być zjawiskiem powszechnym; zauważcie, że teraz te wyrażenia są używane w przenośni, ale kiedyś miały znaczenie dosłowne…

drzeć z kogoś pasy – wyzyskiwać kogoś nieludzko, niemiłosiernie;

zalać komuś sadła za skórę / zaleźć za skórę – dokuczyć komuś, zirytować lub obrazić kogoś;

stawiać kogoś pod pręgierzem – wystawiać kogoś na publiczny osąd, zwykle niepochlebny;

gardłowa sprawa – sprawa niecierpiąca zwłoki, niezwykle ważna. W dawnym prawie polskim tak nazywano sprawę grożącą śmiercią, czyli ,,daniem gardła” katu.

pal sześć – to rozkaz przypalenia sześć razy boku skazańca. Oznacza to: czyń swoją powinność, niech się dzieje, co chce; 

zapędzić w kozi róg – udowodnić swoją przewagę nad kimś; wcześniej mówiono: wsadzić kogoś w kozi rożek. Wyrażenie ins Bockshorn jagen nawiązuje do starogermańskiego obyczaju kary sądowej, gdy winnego wtłaczano w koźlą skórę, a po odczytaniu wyroku włóczono go po mieście w takim stroju.

Źródłem frazeologizmów jest również gwara myśliwska:

szczwany lis – ‘doświadczona sprytna osoba; lis, którego już wcześniej wielokrotnie szczuto psami, staje się sprytny i przebiegły (stąd też formy: cwany, cwaniak);

zbić z tropu – pozbawić kogoś pewności siebie, wprawić w zakłopotanie; w ten sposób myśliwi mówili o zwierzęciu, które potrafiło zmylić pogoń, tak że w rezultacie psy gubiły ślad;

gonić w piętkę – postępować nierozsądnie, stracić rozeznanie; w języku łowieckim dotyczy to sytuacji, gdy psy gonią zwierza w kierunku przeciwnym niż prowadzą tropy;

polowanie na grubego zwierza – w gwarze łowieckiej określa się tak dziki, łosie, jelenie; w przenośni chodzi o szukanie inwestycji, które przyniosą duże zyski lub szukanie bogatego sponsora;

leżeć pokotem – pokot to w języku łowieckim zwierzyna ubita na polowaniu i ułożona szeregiem według hierarchii łowieckiej, przy czym rzeczownik pokot został wtórnie utworzony na podstawie formy pokotem, która przywędrowała do polszczyzny z ukraińskiego: dawne ukraińskie pókotom to ‘wszyscy razem, jeden obok drugiego’, od pokotýty ‘potoczyć, poturlać’;

puścić farbę – zdradzić się z czymś, wygadać; w gwarze myśliwskiej farba to krew rannego zwierzęcia;

wziąć kogoś na lep, wywieść kogoś w pole, wystawić kogoś na wabia, strzelać/walić jak w kaczy kuper, wykurzyć jak lisa z nory również pochodzą z gwary łowieckiej i są chyba nadal dostatecznie czytelne.

Inne źródła wyrażeń frazeologicznych to gwara złodziejska/więzienna (zapuścić żurawia, grabić sobie, iść w ciemno), gwara sportowa (odpaść w przedbiegach, pojechać pbandzie) czy gwara młodzieżowa.

Są też frazeologizmy świadomie tworzone i upowszechniane przez rynek reklam i filmów: nie ze mną takie numery; a łyżka na to: niemożliwe!; a świstak siedzi i zawija je w te sreberka; prawie robi wielką różnicę i wiele innych.

Stosunkowo świeże wyrażenia pochodzą z obserwacji rozwoju techniki, nauki, przemysłu. Najlepszym przykładem na to niech będzie ten fragment tekstu, którego źródło podaję niżej:

„Ostrą wymianę zdań, gwałtowne starcie się odmiennych poglądów określamy jako krótkie spięcie, w polityce dążymy do rozładowania napięcia międzynarodowego, rozważamy sprawy pod różnymi kątami widzenia, stwierdzamy, że mają różny ciężar gatunkowy i nie dadzą się sprowadzić do wspólnego mianownika, staramy się zrozumieć motory działania w postępowaniu ludzi i mamy im często za złe, że idą po linii najmniejszego oporu, po wyczerpujących okresach pracy pełną parą dla odprężenia nerwów pozwalamy sobie na pracę na wolnych obrotach.” 

(Lewicki A. M., Pajdzińska A., Frazeologia, w: Encyklopedia kultury polskiej XX wieku, t. 2, Współczesny język polski, pod red. J Bartmińskiego, Wrocław 1993).

Ta warstwa frazeologiczna jest, w porównaniu do warstwy klasycznej, znacznie bardziej potoczna i podlega zmianom. Pochodzi ona głównie z prac naukowych i technicznych.

Powyższe przykłady, które zresztą stanowią tylko niewielki wycinek polskich frazeologizmów, pokazują, że nasz język jest pod tym względem bardzo bogaty i należy z tego korzystać…

Jak napisał Słowacki w poemacie Beniowski

Chodzi mi o to, aby język giętki

Powiedział wszystko, co pomyśli głowa:

A czasem był jak piorun jasny, prędki,

A czasem smutny jako pieśń stepowa,

A czasem jako skarga nimfy miętki,

A czasem piękny jak aniołów mowa…

Barbara Cynarska

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *