„Majdan!” czy „Polacy, nic się nie stało!” – wybór należy do ciebie…

Od ponad trzech tygodni docierały do Polaków informacje o nieprawidłowościach w liczeniu głosów w wyborach prezydenckich. Wkurzenie narastało. W końcu ktoś rzucił pomysł, że przecież trzeba zaprotestować. Pojawił się termin. 27 czerwca w Sądzie Najwyższym nielegalna izba miała rozstrzygać protesty wyborcze na jawnych posiedzeniach. Zaproponował, żeby od rana zbierać się wyrażając swój sprzeciw wobec braku rzetelnie policzonych wyników wyborów.

Miałem sen – Majdan

W piątek rano przyszło jakieś dwadzieścia czy trzydzieści osób z transparentami.

Media, które obserwowały posiedzenia w budynku, zainteresowały się, co się dzieje na zewnątrz. Pojawiły się informacje, że rozpoczął się protest pod Sądem Najwyższym. Ci pierwsi poinformowali media o swoich postulatach i motywacjach. Zaczęły dołączać kolejne osoby z Warszawy. Koło południa już było ponad dwieście osób.

W porze, kiedy ludzie kończą pracę, tłum zaczął gęstnieć. Dołączały całe grupy, różne organizacje społeczne zwoływały swoich sympatyków, media na bieżąco relacjonowały sytuację.

Zainteresowały się też media zagraniczne, pojawiły się pierwsze informacje w mediach europejskich. Analitycy i publicyści rozważali, czy to faktyczny zryw obywateli, czy tylko krótki nic nieznaczący protest. Ale pojawiły się też porównania do Rumunii Gruzji czy Ukrainy z czasów Majdanu.

Kiedy tłum zgromadzonych robił się coraz większy, a policja zamknęła ulicę dla samochodów, nikomu nie chciało się odchodzić. A ponieważ media rzetelnie relacjonowały, coraz więcej osób dołączało. Przyjeżdżali ludzie z daleka, bo każdy chciał wziąć w tym udział. Pojawiła się nadzieja, że głos obywateli zostanie wysłuchany, a wybory Prezydenta RP będą uczciwe. Jeżeli nie wystarczy ponowne przeliczenie głosów, to zostaną powtórzone.

Polscy politycy, pod presją mediów krajowych i zagranicznych, przestali składać deklaracje i zaczęli podejmować konkretne decyzje oparte na prawie, które przecież dobrze znali. Nikt się już nie przejmował tym, co się dzieje w nielegalnej izbie w budynku Sądu Najwyższego, bo wszyscy wiedzieli, że to nie ma żadnego znaczenia. Prokuratura, policja, ABW i inne służby przystąpiły do badania mechanizmów fałszowania wyniku wyborów.

Marszałek podjął decyzję, że na podstawie świstka od nielegalnej izby nie zwoła Zgromadzenia Narodowego. Prokurator generalny zarządził wszczęcie licznych śledztw zmierzających do ujawnienia działalności zorganizowanej grupy przestępczej, ujęcia sprawców i postawienia ich przed sądem. Nikt już nie mówił o prezydencie elekcie, bo było jasne, że to, co ogłosiła Państwowa Komisja Wyborcza 2 czerwca i to, co wydała z siebie nielegalna izba, nie ma związku z rzeczywistością.

Obywatele licznie czuwali pod budynkiem sądu najwyższego do poniedziałku wieczorem, zmieniali się, odchodzili odpocząć, wracali znowu. Inni stali bez przerwy, bo licznie wspierający donosili posiłki i napoje dla protestujących.

Odżyła nadzieja. Okazało się, że nie tylko Rumunii czy Ukraińcy umieją nie zgodzić się na nielegalnego prezydenta. Polacy też obronili swój kraj przed bezprawiem.

A potem się obudziłem – Polacy, nic się nie stało

W piątek rano przyszło jakieś dwadzieścia czy trzydzieści osób z transparentami.

Tysiące wkurzonych Polaków stwierdziło, że przecież nikt nie przyjdzie, więc oni też nie. Zresztą i tak mieli swoje ważne sprawy – był właśnie koniec roku szkolnego. Trzeba było się przygotować do wakacji, spakować, zrobić zakupy i tak dalej. Inni mieli wcześniej zaplanowany czas – wyjście do kina, wizyta u lekarza, spotkanie z przyjaciółmi czy koszenie trawy na działce. No i przecież wszyscy mają pracę.

Media nie zwróciły uwagi na tę niewielką grupkę „szaleńców” i nic nie powiedziały. Ci twardo stali do godziny 17:00, kiedy przebierańcy zakończyli urzędowanie w budynku Sądu Najwyższego, po czym rozeszli się do domów.

W poniedziałek nielegalna izba napisała, że co prawda były liczne protesty, niektóre nawet zasadne, ale i tak nie miały wpływu na wynik wyborów. Ich zdaniem wybory były ważne.

Marszałek zwołał Zgromadzenie Narodowe na 6 sierpnia. Media ogłosiły, że mamy nowego prezydenta. Politycy odtrąbili sukces i dalej w swoich gabinetach, na salach posiedzeń, rautach, weekendowych grillach i w limuzynach prowadzili „ciężką pracę dla dobra narodu”.

Na ulicach miast, miasteczek, wsi i przysiółków rozlegał się nowy hymn Polski – „Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało, nic się nie staaałooooo!”.

Podziel się

One Reply to “„Majdan!” czy „Polacy, nic się nie stało!” – wybór należy do ciebie…”

  1. Obawiam się że wersja “Polacy nic się nie stało” urzeczywistni się 😪
    Będę w piątek pod SN bo nadzieja umiera ostatnia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *