Wybory są jak pogrzeb albo wesele

Ciemnogrodu dzień powszedni (84)

            Nie głosujesz – nie masz wyboru. Truizm. Ktoś zauważy, że jak się nie pije, to się nie ma kaca. Ale zgagę mieć można. Bo bez udziału w wyborach także oddajemy głos, tyle że na tych, co zwyciężyli. Obiektywna prawda. Tkwimy w klinczu politycznym, bo nadal nie ma (i spodziewam się, że nigdy nie będzie) jednoznacznego lidera sondaży. Zapewne nam się wydaje bezpieczne, że nasi oponenci to mniej niż 30%, lecz należy wziąć pod uwagę, iż tyle wystarczy przy dobrej organizacji i odpowiednim układzie, aby dojść do władzy. A władza przyciąga niezdecydowanych bądź obojętnych.

            Nasz klient – nasz pan magister, doktor habilitowany… Pisał w Trenach Jan Kochanowski: „Kupić by cię, Mądrości, za drogie pieniądze!” – a okazało się, że pieniądze nie tak drogie, ale za to tytuły na cito. Wspominam o tym, bo powinniśmy w wyborach samorządowych być uczuleni na jakość kandydatów. Teoria spiskowa przeze mnie ukuta na poczekaniu rzecze, iż po to tak obniża się poziom polityków, aby łatwiej było uzasadnić zaprowadzenie dyktatury, gdyż wśród ślepych jednooki królem.

            Influencerzy zazdroszczą dziennikarzom, dziennikarze zazdroszczą influencerom, a jedni i drudzy są siebie warci. Ich nie zajmuje dociekanie prawdy, ale wpływ na opinię publiczną, który daje się zmonetyzować. Ani jedni, ani drudzy nie wesprą naszych zabiegów o to, aby pójść do wyborów.

            Jeśli jesteście bogaci, to możecie być głupi i gnuśni. Jeśli jednak nie wystarczy wam kapitału czy sutej renty do końca życia, to pomyślcie o tym, że wybieracie swoich przedstawicieli lokalnych na kolejne cztery lata. To ci ludzie będą dysponować funduszami, na które także składacie się ze swoich podatków; oni mogą wam spieprzyć widok za oknem albo uchronić przed głupią inwestycją. (Podam przykład z mojego bielańskiego podwórka – pod moim oknem mógł wyrosnąć wysoki budynek, ale powstał publiczny żłobek).

            Pedagogika strachu była uprawiana przez rządzących przez minione osiem lat. Wzbudzanie lęku i niechęci. Postawiono w tym względzie na wykluczonych cyfrowo, do nich kierując przekaz. Ta już anachroniczna propaganda telewizyjna znajdowała swoich odbiorców, ale jest niczym telefon stacjonarny, czasem da się jeszcze do kogoś dodzwonić, lecz rzadko z nim pogadać. Wspominam o tym, bo widzę, że sama procedura wyborów samorządowych jest nader skomplikowana i uważam, iż powinna być nie tyle uproszczona, co jakoś zracjonalizowana. Dość powiedzieć, że nawet wielu inteligentnym osobom muszę jej zawiłości tłumaczyć, a sam nie jestem wszystkiego pewien.

            W tytule niniejszego felietonu napisałem pogrzeb albo wesele. Cóż, po pogrzebie nie ma poprawin, aczkolwiek może być rozwód, za to pogrzeb może skończyć się ekshumacją. Chyba jednak najważniejsze jest to, żebyśmy byli sobą.

            Na koniec parę słów o tym, co coraz częściej nazywane jest piątą władzą, czyli obywatelskim udziałem w życiu publicznym, który polega na samodzielnym myśleniu, wytykaniu błędów dziennikarzom i politykom, obnażaniu zakłamania i zblatowania (często za grubą kasę tych obu środowisk), tudzież domaganiu się podniesienia standardów informacyjnych. Nie mamy czasu i możliwości samemu wszystkiego sprawdzić, to oczywiste, ale nie ma z naszej strony zgody na to, żeby nas karmiono wyrzyganą przez różnych już przysłowiowych Suwartów papką. Ludzie są zdolni do samodzielnego odróżnienia mętniactwa od rzetelności. Są też ufni, ale do czasu. Potem spuszczają do klozetu wirtualne przekazy i „prawdy”. Podczas wyborów także nie damy się nabrać spadochroniarzom.

– – – – – – – – – – – –

Jeśli ten tekst okazał się ciekawy, to zachęcam do postawienia mi kawy.

buycoffee.to/robertpasnicki

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *