Jak zapowiadałem, kolejny odcinek moich muzycznych przygód z Żelazną Dziewicą rozpoczyna się od płyty Fear of the Dark, jednej z moich ulubionych. To dziewiąty studyjny album Iron Maiden wydany w 1992 roku…
To pierwsza płyta, której producentem był założyciel i filar zespołu Steve Harris, a jednocześnie ostatnia, przy wydaniu której brał udział Marin Birch. Po jej wydaniu przeszedł na emeryturę, a od dwóch lat nie ma go już na tym padole łez… To także pierwszy album, którego okładki nie zrobił Derek Riggs…
Jeden z moich ulubionych albumów Dziewicy, a trwa prawie godzinę, już począwszy od okładki zrobił na mnie wrażenie. Wyłażący z drzewa Eddie narysowany przez Melvyna Granta jest ponoć wyjącą do księżyca inkarnacją Nosferatu, chociaż mnie od pierwszego wejrzenia kojarzy się ze scenami z Ducha (Poltergeist), filmu z 1982 roku, ze sporym udziałem Stevena Spielberga w produkcji.
Otwierający płytę Be Quick or Be Dead inspirowany jest skandalami finansowymi z tego okresu, a następny From Here to Eternity, jest trzecim z sagi o Charlotte Ladacznicy, opowiada o przejażdżce Charlotty z diabłem na motocyklu… Trzeci utwór, Afraid to Shoot Strangers , to w zasadzie polityczny protest song przeciwko pierwszej wojnie z Zatoce.
Czwarty utwór Fear is the Key, opowiada o obawach związanych z relacjami seksualnymi spowodowanymi przez AIDS. Napisany został zaraz po śmierci Freddiego Mercury’ego, a Bruce Dickinson wówczas mówił, że „każdego to gówno obchodzi, dopóki nie umrze ktoś sławny”.
Tekst Childhood’s End (Koniec dzieciństwa) nawiązuje do kolejnego problemu cywilizacji, a mianowicie niszczenia środowiska naturalnego:
Contaminated waters
Pollution and decay
Just waiting for disease to strike
Oh, will we learn someday?
No hope, no life, just pain and fear
Skażone wody
Zanieczyszczenie i degradacja (środowiska naturalnego)
Tylko czekać, aż (jakaś) zaraza uderzy
Och, czy kiedyś się nauczymy?
Żadnej nadziei, żadnego życia, tylko ból i strach
A retoryczne pytanie zadane 30 lat temu aktualne jest do dziś…
Jeden z popularniejszych utworów z tej płyty Wasting Love (Zmarnowana miłość) podejmuje problem samotności w uczuciach, która zapełniana jest przypadkowym seksem.
Spend your days full of emptiness
Spend your years full of loneliness
Wasting love, in a desperate caress
Rolling shadows of nights
Trwonisz dni pełne pustki
Trwonisz lata pełne samotności
Marnujesz miłość w desperackiej potrzebie
Wykiwania mroków nocy
Generalnie teksty na tej płycie opowiadają o strachach i mrokach, jak choćby w Judas Be My Guide :
We live in a world of darkness
No doubt
Everything’s up for sale
We sleep
All of the world is burning
Żyjemy w mrocznym świecie
Bez wątpienia
Wszystko jest na sprzedaż
Śpimy
A cały świat płonie.
Z kolejnym ważnym społecznie problemem, futbolowych chuliganów, nie tylko w Anglii ważnym, rozprawia się tekst Weekend Warrior, czyli wojownika, żołnierza od święta:
Some of the things that you’ve done
You feel so ashamed
After all it’s only a game. Isn’t it?
And after all the adrenalin’s gone
What you gonna do on Monday?
Niektórych swoich uczynków
Tak bardzo się wstydzisz
W końcu to tylko mecz, czyż nie?
A gdy po wszystkim adrenaliny braknie
Co zrobisz w poniedziałek?
Płytę kończy tytułowy Strach przed ciemnością, który Steve Harris napisał ponoć dlatego, że sam bał się ciemności. Dla mnie wspaniała linia melodyczna i genialny tekst, który szczególnie powinni docenić ludzie nie mogący zasnąć bez lampki…
Watching horror films the night before
Debating witches and folklores
The unknown troubles on your mind
Maybe your mind is playing tricks
You sense, and suddenly eyes fix
On dancing shadows from behind
Fear of the dark, fear of the dark
I have a constant fear that something’s always near
Fear of the dark, fear of the dark
I have a phobia that someone’s always there
(Wczoraj oglądałeś horrory
Dyskutując o wiedźmach i przesądach
Nieznane niepokoi ci umysł
Płatający chyba ci figle,
Które wyczuwasz i nagle twój wzrok skupia się
na tańczących za plecami cieniach
Strach przed ciemnością, strach przed ciemnością
Wciąż boję się, że coś jest zawsze blisko
Strach przed ciemnością, strach przed ciemnością
Mam fobię, że zawsze ktoś tam jest).
Kolejne dwie płyty przyniosły mi olbrzymi zawód, bo były nagrane bez Bruce’a Dickinsona, którego „na wokalu” zastąpił Blaze Bailey. To coś jak Budka Suflera bez Krzysztofa Cugowskiego… The X Factor i Virtual XI, choć muzycznie przyzwoite do dziś nie mogą mnie do siebie przekonać, trzeba jednak o czymś wspomnieć.
Z „dziesiątki” wyróżniam trzy utwory, które później doczekały się nagrań z Dickinsonem. Otwierający płytę kapitalny melodycznie Sign of the Cross (Znak krzyża) oparty jest na wspaniałej powieści Umberto Eco Imię róży, która doczekała się także świetnej filmowej adaptacji z Seanem Connerym. Drugi to Lord of the Flies (Władca much) nawiązujący do powieści Williama Goldinga pod tym samym tytułem. Trzeci to Man on the Edge (Facet na krawędzi) inspirowany filmem Joela Schumachera Upadek z Michaelem Douglasem w roli głównej.
Czwartym, o którym muszę wspomnieć jest The Edge of Darkness, napisanym pod wpływem filmu Czas apokalipsy z Marlonem Brando będącym adaptacją noweli Jądro ciemności Józefa Teodora Konrada Korzeniowskiego, znanego przede wszystkim jako Joseph Conrad.
Na jedenastym albumie Bayley napisał słowa do Futureal opowiadającym o uwięzieniu w wirtualnej rzeczywistości, Angel and the Gambler Harrisa traktuje o łobuzie i aniele starającym się go sprowadzić na dobrą drogę, a The Clansman inspirowany filmem Braveheart (Mel Gibson) z Dickinsonem jako wokalistą można usłyszeć na koncertowym Rock in Rio.
Dwunasty studyjny album nagrano znów z Dickinsonem po ośmiu latach od wydania Fear of the Dark. Rok 2000 przyniósł Brave New World, który znów powalił mnie na kolana, ale o tym następnym razem…