Program gospodarczy

Ciemnogród… i bajka, odc. 29

W ostatnich dniach trwa ożywiona dyskusja na temat jednej listy wyborczej partii opozycyjnych oraz tego, co jest z tym tematem związane, czyli programów gospodarczych tych partii.

… A za toż, bracie, niczego nie braknie:
Od panów, paniątek, dziewek,
Okruszyn, kostek, polewek,
Słowem, czego dusza łaknie.»

Pies mówił, a Wilk słuchał uchem, gębą, nosem,
Nie stracił słówka; połknął dyskurs cały,
I nad smacznej przyszłości medytując losem,
Już obiecane wietrzył specyały.

Wtem patrzy… «A to co? — Gdzież? — Ot tu, na karku?
— Eh, błazeństwo!… — Cóż przecie? — Oto, widzisz, troszkę
Przyczesano… bo na noc kładą mi obróżkę,
Ażebym lepiej pilnował folwarku!

— Czy tak? pięknąś wiadomość schował na ostatku!…
— I cóż, Wilku, nie idziesz? — Co to, to nie, bratku!
Lepszy w wolności kąsek ladajaki,
Niźli w niewoli przysmaki.


Rzekł, i drapnąwszy co miał skoku w łapie,
Aż dotąd drapie.

Jean de la Fontaine Pies i wilk (fragment), tłumaczenie Adam Mickiewicz.

Tak zwana przestrzeń medialna obfituje w różne zarzuty pod adresem czy to wspólnego startu opozycji w wyborach, czy też jej programu – a w zasadzie jego rzekomego braku – umownie nazywanego „anty-PiS”. 

Jakoś nie zauważyłem, aby ktokolwiek usiłował udowadniać Zjednoczonej Prawicy, że ich jedna lista jest do dupy, bo na przykład Morawiecki to zadeklarowany fan UE, a Ziobro wprost przeciwpołożnie lub też ta jedna lista jest do dupy z jakiegokolwiek innego, nieważne czy prawdziwego, powodu. Przeciwników jednej listy opozycji u rzekomych przeciwników ZP są natomiast pęczki.

Chciałbym zauważyć, że „program anty-PiS”  jest najlepszym programem gospodarczym, o jakim słyszałem. Przynajmniej w ostatnich ośmiu latach. Przecież „wystarczy nie kraść”.  Ten cytat AD 2017 z pierwszej premierki dojnej zmiany, Beaty Szydło, zyskał wszak powszechny aplauz, czyż nie?

W ostatnich dniach media dość szeroko informowały o kolejnych zatrzymaniach w związku z wyłudzeniami VAT. Zarzucono uszczuplenia podatkowe na kwotę ok. 60 mln zł oraz pranie brudnych pieniędzy o wartości 14 mln zł. (…) Dziś należy jednoznacznie stwierdzić, że spółki Skarbu Państwa są zarządzane bardzo dobrze. Spółki Skarbu Państwa biją finansowe rekordy. (…) Ktoś zapyta: Jaka jest recepta na to wszystko? Recepta została bardzo pięknie i bardzo dosadnie przedstawiona przez panią premier Beatę Szydło, a powiedziała ona tak: wystarczy nie kraść. Dziękuję.

To, oczywiście wyjęty z kontekstu,  cytat z dnia ósmego czerwca wspomnianego roku naszej ery pochodzący ze strony sejm.gov.pl.  Gdyby taki Bielan czy Sasin, sobie raczyli przypomnieć te słowa, to chyba pękaliby ze śmiechu widząc te kwoty.  Wszak sama kopertiada kosztowała skarb państwa, czyli nas podatników, jakieś 76 mln PLN. Skoro wystarczyło nie kraść, to czemu ma nie wystarczyć „PiS won za Don”? Przecież to jest to samo.  

Budowa superpastwiska pilnowanego przez Horałę może kosztować – jak ocenił pod koniec 2022 roku Puls Biznesu powołując się na prognozy prezesa rządowej spółki CPK Mikołaja Wilda – ok.  40 mld zł. A koszty ludzkich tragedii, które może spowodować ta fanaberia są nie do ocenienia… A będący symbolem okrucieństwa płot na polsko-białoruskiej granicy, który za darmo nie powstał…

To tylko trzy przykłady, a można z kolejnych stworzyć opasłą czarną księgę, które według mnie w zupełności wystarczą do uzasadnienia programu zabrania kaczystom koryta. Na początek taki program gospodarczy w zupełności wystarczy. Jak komuś mało, to niech sobie doliczy utracone korzyści, które powoduje blokada środków z KPO (wniosku do UE dalej nie ma), wciąż naliczane i potrącane kary ( milion euro dziennie) za wojenkę z praworządnością, koszty „polskiego ładu”…

Samo pogonienie zdegenerowanej prawicy da olbrzymie oszczędności poprzez wstrzymanie durnych inwestycji, wywalenie z roboty różnych fachmanów z programu „cześć wujku”, zatrzymanie finansowania różnych „wili plus”, narodowych ławeczek i tym podobnych wyłudzeń.

Żeby ten program anty-PiS wcielić w życie, trzeba wygrać wybory, a więc – jak twierdzi sporo osób zawodowo zajmujących się na przykład oceną wyników sondaży –  stworzyć tę opozycyjną jedną listę. Inni mówią, że mogą być dwie, jeszcze inni, że trzy, ale sądząc z ilości histerycznych wrzasków, jakie generuje pomysł jednej listy, można wnosić, że trzymająca władzę mafia właśnie takiego rozwiązania najbardziej się obawia.

Sondaże mogą być obarczone błędem nieprawdziwych odpowiedzi ankietowanych, który w żaden sposób nie jest mierzalny, a więc ich wyniki należy traktować tylko orientacyjnie. Fakt jest faktem, że to Donald Tusk jest najważniejszym i najgroźniejszym przeciwnikiem kaczystów, o czym świadczy choćby niezmienna pozycja wicelidera sondażowego zajmowana przez KO. A weźcie pod uwagę, jak olbrzymie środki i wysiłki podejmuje partia Kaczyńskiego, aby zohydzić tego polityka. Pomijam permanentne wysrywy wyrobników szczujni, ale ostatnio zdarzeniem najlepiej oddającym strach zjepów przed Tuskiem, było przemówienie Morawieckiego w Jaśle, które składało się w zasadzie tylko z przysłówków, przyimków i nazwiska byłego premiera PO odmienianego we wszystkich przypadkach.

Pomimo nieustannego i zorganizowanego hejtu prowadzonego przez „narodowe” media przeciwko niemu i jego formacji, facet po powrocie do polskiej polityki zdołał podwoić stan sondażowego posiadania Koalicji Obywatelskiej.  To jest wprost niebywałe osiągnięcie. Uświadomcie sobie, jak łatwo zarządzane przez kaczystów media wykreowały panikę wśród suwerena, bo jak „Czaskoski” dojdzie do władzy, to każe jeść robaki, a zabroni golonki.

Zaczadzony TVP Info i kadzidłem suweren grillować mięsko chce, a nie jest w stanie zauważyć, iż popiera partię, która doprowadzi do tego, że na majówce grillowane będą pokrzywy, a w niedzielę zamiast rosołu będzie zupka z lebiody. Świerszcze tylko od święta. I to latem. Pewnie na piętnastego sierpnia.

Jedna lista ma, poza przeciwnikami otwarcie popierającymi stronę rządową, także bardziej ukrytych wrogów,  w mediach określających się jako wolne, nazwijmy ich umownie symetrystami, a nawet wśród polityków nazywających się opozycją.

Takiemu PSL-owi nagle przeszkadza światopogląd PO, ale nie przeszkadzał mu przez osiem lat rządów jako koalicjantowi, rządy z Lewicą też mu nie przeszkadzały. À propos Lewicy. Zdążyli już dorosnąć ludzie, którzy nie pamiętają rządów lewicy, mało tego przez ten czas lewica nie była w stanie być nawet koalicjantem, a wciąż ma mentorskie zapędy. Na szczęście wydaje się, że w jej wypadku opór  stosunku do jednej listy jest znikomy.

Kolejny polityczny twór, będący zagorzałym zwolennikiem mnożenia bytów wyborczych na opozycji, to partia gościa płaczącego niegdyś nad konstytucją, który zaczął od podbierania posłów z innych formacji, finanse ma (ta partia) jakby niezbyt przepisowe, jej lider chce zamykać Twittera i bardziej mu chyba przeszkadzają poglądy w największej partii opozycyjnej, niż władza permanentnie tę konstytucję łamiąca. Nie mówiąc już o przepisach prawa mniejszej wagi. Wszak  to jakieś kuriozum wyobrażające sobie, że wspólna lista z PSL da im 15-20%.

Ludzie mają różne poglądy. Na gospodarkę, na politykę, na wszystko. Tak było, jest i będzie. Jednak w pewnym momencie trzeba dostrzec priorytety. W tej chwili jest mniej istotne, czy państwo ma w gospodarce pełnić rolę bardziej czy mniej interwencyjną. W tej chwili istotne jest, aby koteria serwująca gebbelsowsko-putinowską propagandę podlaną watykańskim sosem poszła precz. Inaczej tego państwa nie będzie, będzie tylko jakaś republika radziecka w typie PRL-u, tylko bardziej zacofana.

Politycy i niby obiektywni mediaworkerzy ( nie wiem, czy nie groźniejsi od szczujni) szukający dziury w całym, czyli w jednej liście to po prostu dywersanci. Jak sobie z tym poradzić?  Moja recepta jest prosta. Nie w tym tkwi problem, ile będzie list, ale ile głosów dostanie KO. Opór przed stworzeniem jednej listy jest niebywały i szkodliwy, więc wyborcy będący zwolennikami innych partii muszą pójść po rozum do głowy i – wbrew swoim liderom – zagłosować na najsilniejszego przeciwnika rządzącego nami okupanta. Z prostego powodu. Jeżeli nie uda się obalić obecnych rządów, to cytując klasyka nie będzie niczego. Będzie tylko kasta panów utrzymywana przez kastę pańszczyźnianych wyrobników. Morda w kubeł i zapierdalać za miskę ryżu. Tak już było i na to znów się zanosi.

Jeżeli nie uda się obalić obecnych rządów, to swoje programy gospodarcze, poglądy, zwyczaje, piękne się różnienie, a pewnie i podróże zagraniczne, nie mówiąc o pracy na rzecz innego niż kaczy urzędu skarbowego , będziecie sobie mogli wsadzić tam gdzie słońce nie dochodzi. Myślicie, że do tego nie dojdzie? Że kaczystowska władza pozwoli niewolnikom do woli spieprzać na Zachód? A kto wtedy będzie robił na ludzkich panów? Przypominam, że za czasów PRL paszporty władza trzymała na milicji. Pewną nadzieję na uniknięcie takiego czarnego scenariusza daje entuzjazm ludzi na spotkaniach z Donaldem Tuskiem. Istotne zatem nie jest to, co zrobią politycy (w przypadku jednej listy), bo już nie raz wystawili nas do wiatru, ale to, co zrobią wyborcy przy urnach.

Lepszy na wolności robak lada jaki, niż u kaczystów przysmaki.

Grafika z książki Bajki, Jean de La Fontaine, nakładem i drukiem Jana Noskowskiego, Warszawa 1876

Jeśli podobał ci się mój tekst, to proszę kliknij w link i postaw mi kawę.

buycoffee.to/appiotr

Wcześniejsze, nie tylko o polityce, można znaleźć TUTAJ.

Podziel się

2 Replies to “Program gospodarczy

  1. Zapewne Ministrant i Tygrysek są tego świadomi. Jak dotrzeć do ich wyborców?

  2. Ci ktorzy u nich zostali, są podobnie zdeterminowani jak twardy elektorat PiS-u. Nie sądzę, żeby ktoś potrafił do nich dotrzeć. A ci panowie po prostu znowu chcą być w parlamentanej opozycji. I tyle.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *