Bywają takie dni, w których wywracamy dom „do góry nogami”, celem uprzątnięcia wszelkich zbędności i przywrócenia mu błysku. Okazje ku temu są różne; a to teściowa się zapowiedziała, a to goście, na których opinii nam zależy, a to – najczęściej – święta jakieś idą, więc trzeba je efektami porządków uhonorować. Zwyczaj ów jest stary, jak ludzkość i nie ma żadnych powodów, aby nagle go deprecjonować. I tak od czasu do czasu trzeba chałupę wymieść, żeby z brudu nie zgnić, czemu nie robić tego przy zacnych okazjach?
Właśnie nadarza się jedna i powinniśmy solidnie się przyłożyć, aby nasz wspólny dom, zwany Polską, zaczął znów błyszczeć po latach gromadzenia się w nim niewyobrażalnego syfu. Okazją będzie święto powrotu wolności i demokracji, które wydobędziemy z niebytu 15 października. Przywitajmy je godnie, w czystym, zdezynfekowanym domu, aby nasze świętowanie mogło odbywać się pełną piersią.
Pozbądźmy się gnijących już śmieci, które od lat okradają nas, oszukują, bogacą się nad miarę kosztem zdrowia i życia innych, deprecjonują prawdziwe wartości, poniżają kobiety, wkładają propagandową papkę w głowy podatne, wodzą edukacyjnie dzieci na manowce. Będzie trudno, bo maź zła przykleiła je do podłoża; będą się wić, skręcać, udawać środek czyszczący, rozmazywać i cuchnąć. Gdzieniegdzie przyjdzie nam użyć drastycznych środków, aby oczyścić grunt i powietrze. Nie możemy się jednak zniechęcać; niech nam energii dodaje myśl o oddechu pełną piersią w wolnej, demokratycznej przestrzeni. Możemy to zrobić. Każdy, kto posiada choćby krztynę umiłowania czystości w życiu i w domu, stanie ramię w ramię, ręka w rękę i wspólnie posprzątamy. Wyczyścimy. Pozbędziemy się śmieci, osadzając je tam, gdzie być powinny.
Pozbądźmy się zepsutych potraw, które udają świeże i tylko czyhają na naszą naiwność, aby nam zaszkodzić. Znacie tych małych łotrzyków; wyglądają pięknie, mamią oczy, jakby chciały zawołać: no, chodź, spróbuj, przecież mamy wytrzymać następnych dwadzieścia siedem lat, nie zaszkodzimy ci teraz. Trzeba uważać. Poznać każdy ich przymiot organoleptycznie i nie sugerować się odorkiem, to nie ser dojrzewający. To zsiadłe mleko, które – choć zdaje się być zachętą w gorące dni – kryje w sobie pleśń, zdradliwą i szkodliwą, która na długi czas może nas wyeliminować z normalnej codzienności. Musimy zatem usunąć wszelkie zepsute jadło, zostawić tylko naprawdę świeże. Odżywcze, nie trujące.
Pozbądźmy się kłaków kurzu, czepiających się wszystkiego i wszystkich, aby znaleźć dla siebie najwłaściwszy, najciemniejszy, najcieplejszy i najbardziej intratny kąt, mamiąc jednocześnie całe otoczenie swoją walką o socjalny byt dla każdego, także odkurzaczy i odświeżaczy powietrza. Nie wolno im wierzyć. Jeśli zbiją się w kupę, trudno będzie zrobić porządek; jeśli zaś rozproszą – bo potrafią i jedno, i drugie – osiądą nam w płucach i walka o oddech stanie się udręką.
Pozbądźmy się pajęczyn, które obficie nam plotą pajęczaki z dziwnym znakiem na grzbietach. O, te trzeba omieść bardzo dokładnie, aby tkacze nie mieli już do czego wracać. Jeśli bowiem zostawimy choć jedną, wciąż narażać będziemy nasze babcie, matki, siostry, żony, córki i wnuczki. One bowiem, opętane siecią pajęczaków, nigdy już swobodnie nie odetchną, nie wykonają radosnych ruchów, nie urosną, nie zaznają żadnej radości, nie podejmą własnej decyzji. Zwiędną powoli w owej sieci, udręczone, oplątane, wysysane powoli, ginące na mękach. Ale nie tylko one. Pajęczaki obmierzłe nękają też dzieci. Nawet psy. A i niejednego faceta potrafią omotać, snując przed ich oczami wizje nierealnej, acz pełnej wygód i przywilejów, przyszłości. Tak, pajęczyny trzeba – wraz z ich tkaczami – wymieść bardzo dokładnie.
Kulminacją porządków będzie niedziela, która, choć zwykle bywa dniem odpoczynku, najlepiej się nadaje do zbiorowej działalności. Data, która ma nam oddać z trudem wywalczoną przed laty wolność i zatrzymać nas w cywilizowanym świecie. Mamy fantastyczny sprzęt usuwający wszelkie nieczystości, musimy na niego postawić. Wszyscy. Im nas będzie więcej, tym łatwiej pójdzie nam praca. Nie sprzątajmy gołymi rękami albo przy pomocy brudnych szmat. Idźmy śmiało, aby potomni nie odsądzili nas od czci i wiary.
U progu wysprzątanego domu staniemy, trzymając się za ręce, aby przekroczyć odmalowany próg i żyć wreszcie w ludzkich warunkach.
Zanim jednak usiądziemy do świętowania, trzeba upiec coś słodkiego. Najlepiej pierniczki. O, takie.
Anna Kupczak @DemosKratos55