Poranny plasterek z adrenaliną

Słabsze, kiepskie dni, kto takich nie miewa? Nie muszą one być spowodowane żadnymi problemami, po prostu wstajemy rano i coś jest nie tak. Nogi nie chcą nas prowadzić w stronę prysznica, który i tak niewiele zdziała. Kawa nie pachnie i nie sprawia cudów, cukierek lub inna słodkość też nie pobudza. A żyć trzeba.

    Mnie zawsze przychodzi z pomocą muzyka – w myśl zasady, że muzyka jest dobra na wszystko. Skoro na wszystko, to tym bardziej na pobudzenie, wyrwanie z letargu, odrętwienia. I do tego najlepiej, gdy jest słuchana głośno, tak by dotarła do każdego końca naszego ciała, by zdrętwiałe nogi same zaczęły wystukiwać rytm, by serce zaczęło żwawiej bić, a ciało w końcu się przebudziło do życia. I to są właśnie te muzyczne plasterki, taka dźwiękowa dawka adrenaliny podana prosto przez nasze uszy do wnętrza by nas obudzić.

   Oczywiście można w takiej sytuacji zdać się na jakąś stację radiową, czy gotową playlistę przygotowaną przez serwis streamingowy, z którego korzystamy. Tylko czy tak robi prawdziwy fan muzyki? Zdecydowanie nie. Taka osoba ma swoje ulubione, ukochane utwory dopasowane do każdej sytuacji, do każdego nastroju. Zna je doskonale i wie, że one właśnie na niego zadziałają pobudzająco. Ja też mam taki “zestawik”, od wielu lat taki sam. Czasami coś do niego dodam lub usunę, większość utworów jest niezmienna. Nie przedłużając więcej, oto mała dawka porannej adrenaliny.

   Tygers of Pan Tang – brytyjscy weterani nurtu NWOBHW (New Wave of British Heavy Metal – Nowa Fala Brytyjskiego Heavy Metalu) – z większymi lub mniejszymi sukcesami  dostarczają nam energetyczne dawki muzyki od 1978. Płytę z roku 2016 zatytułowaną Tygers of Pan Tang otwiera utwór Only the Brave. Spokojne dźwięki w 30 sekundzie przeobrażają się krwisty i melodyjny heavy-metal. Nie ma tu miejsca na eksperymenty, poszukiwanie nowych dźwięków – jest idealnie pracująca maszyna gitarowo perkusyjna, której towarzyszy wyrazisty wokal. Idealne dźwięki na początek dnia

There’s the weak, then there’s the strong
Gotta find out just where you belong
Is it in heaven or is it in hell
The time it takes to find out you’re already under the spell

(Oto słabi, oto silni
Dowiedz się kim jesteś
Czy to w niebie, czy to w piekle
Zanim się zorientujesz, już jesteś przeklęty)

Styx – amerykański zespół rockowy, odnoszący największe sukcesy w latach ‘70 i ‘80 zeszłego wieku, ma w swym repertuarze utwory, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie. Album z roku 1978 zatytułowany Pieces of Eight jest jedną, w mojej opinie, z lepszych pozycji w ich dyskografii. Właśnie na tym krążku znalazł się utwór idealny na poranek bez życia – Blue Collar Man (Long Night). Podobnie jak poprzedni nie ma tutaj niczego nadzwyczajnego. Wstęp na instrumentach klawiszowych, melodyjne gitary i tekst

Give me a job, give me security
Give me a chance to survive
I’m just a poor soul in the unemployment line
My God, I’m hardly alive

(Daj mi pracę, daj poczucie bezpieczeństwa
Daj szansę na przetrwanie
Jestem tylko biedakiem w kolejce po zasiłek
Mój Boże, ledwie żyję)

Texas, dwóch brodaczy i jeden brodacz bez brody. Frank Beard (czyli Frank Broda) uznał po prostu, że dwie brody w barszcz to za dużo. Wiadomo o kim mowa – ZZ Top. Jacy oni są energetyczni, pobudzający do działania. Nie znam nikogo, kto przy pierwszych dźwiękach utworu Legs, nie zacząłby od niechcenia tupać nogą. No przecież się nie da, to jest niemożliwe. Do tego jeszcze obrazki towarzyszące teledyskowi, samochód, moda lat osiemdziesiątych. Działa? Musi działać!

She’s got legs, she knows how to use them
She never begs, she knows how to choose them

Ona to ma nogi, wie jak ich używać
Nigdy nie błaga, wie jak (nimi) ich wybierać

Slade – kolejny zespół odnoszący największe sukcesy w latach ‘70 dwudziestego wieku. W oryginalnym składzie działał w latach 1966-1991, zdobywając dużą popularność w Europie. Jeśli ktoś z czytających pamięta program telewizyjny Jarmark, powinien pamiętać utwór Run Runaway i towarzyszący mu teledysk. Rytmiczna perkusja, melodyjne gitarowe riffy, skrzypce, szkockie dudy i charakterystyczny głos wokalisty – Noddy’ego Holdera działa iście pobudzająco. Musi działać. Jeśli komuś mało, działamy dalej.

Rok 1989 był dla brytyjskiego zespołu The Cult, rokiem ich największego sukcesu. Album Sonic Temple okazał się międzynarodowym sukcesem. Jest jednym z moich ulubionych krążków z muzyką rockową. Czysty rock’n’roll, taki jaki lubię. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, każdy wskaże inny utwór jako ulubiony. Nikt nie zaprzeczy temu, że tyle energii ile jest w kompozycji zatytułowanej Fire Woman, nie ma w pozostałych na krążku. Ian Astbury śpiewający You’re driving me crazy (Doprowadzasz mnie do szału) musi obudzić. No chyba, że nie da rady.

Na koniec najcięższe działo. Przecież trzeba się w końcu obudzić i zacząć dzień. A co ma szansę nas wybudzić – oczywiście industrial metal. Jeśli on nie podoła temu zadaniu, lepiej zostać w domu i czekać na koniec. Niemiecki zespół Rammstein wydał w roku 1997 album zatytułowany Sehnsucht (Tęsknota), z utworem Du hast, który stał się prawdopodobnie ich znakiem rozpoznawczym. I to właśnie on jest tym “działem”, które powinno was obudzić. Tytułu nie da się dosłownie przełożyć na język polski, ale  Ty mnie oddaje chyba sens utworu, zwłaszcza, że hast i hasst  brzmią prawie identycznie… Oficjalny teledysk pomoże zrozumieć…

Willst du bis der Tod euch scheidet
treu ihr sein für alle Tage?
(Ja) Nein!
(Ja) Nein!

Póki śmierć was nie rozłączy
będziesz wierny po kres dni?
(Tak) Nie!
(Tak) Nie!

Pamiętajcie – volume max i budzimy całe osiedle.

Marcin Wysocki / @normalny88

Podziel się

2 Replies to “Poranny plasterek z adrenaliną

  1. Kolejny felieton przeczytany z wielką przyjemnością, chociaż w tym wypadku powinienem przyspawać adekwatnie – jakimś cięższym, rockowym epitetem (tylko czy jakieś dzieci tu nie zaglądają? :)). To może tak połowicznie: za…sty temat, przy…eś porządnie i energetycznie.

    Mam tylko drobną uwagę, w zasadzie prośbę: czy jest to technicznie możliwe, abyś obok tytułów utworów podawał linki do YT? Ewentualnie Playlistę do danego tematu na Spotify? Zdaję sobie sprawę, że to wymaga dodatkowego wysiłku, ale patrząc od strony odbiorcy/czytelnika/słuchacza byłoby to dużym ułatwieniem. Wrzucasz bardzo dużo niszowych, mało znanych albo zapomnianych kawałków. Świetnie i bardzo doceniam! Połowę znam, połowy nie (i chętnie bym poznał). Często jest tak, że odbiorcy nie mają tyle czasu, by wyszukiwać, co autor miał na myśli. Nawet mając najlepsze zamiary i chęci, gdzieś w pogoni codzienności nie ma się czasu na dłuższe szukania. To taka moja drobna uwaga, aby było jeszcze fajniej. Jadę dalej!

  2. Dziękuję za miłe słowa.
    Obiecuję dołączać playlistę do Spotify, jeśli utwór/ utwory nie będzie tam dostępny, będzie link YT.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *