I słowo o Hatszepsut. “Pierwsza feministka”?
Kiedy pada hasło “feminizm” albo “jestem feministką”, obserwuję nagły spadek zainteresowania moimi tweetami, albo wręcz ewakuację. Chwila! Zostańcie, nie będę strzelać. Opowiem Wam jak ten feminizm wygląda widziany moimi oczami. Jak go rozumiem. Może niektórzy zmienią zdanie i nie będę już “fanatyczką”, czy “sekciarą”.
Feminizm, to równość. Często jest mylony z matriarchatem. Matriarchat i patriarchat jako systemy hierarchiczne są, delikatnie ujmując, dość kulawe. Ponieważ w obu zawsze ktoś jest ważniejszy od kogoś. Tak się nieszczęśliwie składa, że od kiedy zaczęliśmy się zbijać w grupy i prowadzić osiadły tryb życia, a nastąpiło to w czasie neolitu, to kobieta i jej cycki, tak pięknie utrwalane w jaskiniach i figurkach już w paleolicie, zeszła na drugi plan. Natomiast mężczyzna, ponieważ silniejszy, zrobił z siebie wojownika i jazda z podbojami! Tak też powolutku historia zaczęła być zapisywana zwycięstwami dzielnych chłopaków, którzy spuścili łomot innym chłopakom. Placyk zabaw dla chłopców ma się nieźle do dziś. Czasem tylko jakaś kobieta w drogę wejdzie i trzeba ją w tej historii zapisać. Ale najczęściej jest ona wredna, rozhisteryzowana i do tego uwodząca tych biednych mężczyzn. No, jak to baba.
Upraszczam, wiadomo. Nie raz w historii, w różnych miejscach świata, kobieta miała takie same prawa jak mężczyzna i nikogo nie dziwiło, że równie skutecznie machała kijem, mieczem czy inną maczugą. Faktem jest jednak, że nas-kobiet w historii zapisanej, tej której uczą nas w szkołach, jest nieporównywalnie mniej. Dlaczego? Przez tysiąclecia tylko gary myłyśmy? I dzieci rodziłyśmy? A guzik prawda! Enheduannie, córce Sargona Wielkiego, przypisuje się autorstwo kilku tekstów literackich w języku sumeryjskim, co czyni ją pierwszą znaną z nazwiska autorką świata! Wśród obu płci. Ale jej to akurat tatuś stołek kapłanki załatwił, a tatuś był nie byle kim, więc się dziewczę wybić mogło.
Nie mamy w Historii za wiele przykładów kobiet, z których dzisiejsze kobiety mogłyby brać przykład, utożsamiać się. Pomyśleć “one mogły, to ja też”. I proszę mi tu nie wyjeżdżać ze Skłodowską-Curie, czy Katarzyną II Wielką. Gdybyśmy zaczęli się pojedynkować na znane nazwiska, wielkich ludzi w historii, to jak nic, znowu mężczyźni wygrają! Zajechalibyście nas tymi wszystkimi Aleksandrami Wielkimi i innymi Napoleonami.
Mamy w historii jedną taką, którą chcę Wam przypomnieć. Hatszepsut. Baba w stu procentach, chociaż w pewnym momencie swego życia, przedstawiana już prawie jako mężczyzna. Po co? Żeby utrzymać swoje panowanie. W Egipcie też obowiązywał patriarchalny system władzy. Córka Totmesa I i małżonka Totmesa II, karierę zaczęła jako m.in., “Dłoń Boga”. Opisy rytuałów z tym związanych i sama funkcja “Dłoni Boga”, może być szczególnie interesująca dla tych, którzy nie bardzo wiedzą, że Egipcjanie do seksualności człowieka podchodzili inaczej niż my, którzy po dwóch tysiach lat rycia głów przez Kościoły różnej maści, jesteśmy dość pokrzywieni w odbieraniu tego co zupełnie ludzkie i naturalne.
Kolejnym etapem kariery Hatszepsut był stołek faraona. Była faraonem przez 21 lat i 9 miesięcy. Tak odnotował to egipski kapłan o imieniu Manetho. Historyk działający w IV wieku p.n.e. On też, jako pierwszy, zapisał egipski system trzydziestu dynastii.
Najpierw Hatszepsut rządziła samodzielnie, a potem dzieliła władzę z Totmesem III, którego nie utłukła, chociaż na pewno mogła, a wyszkoliła i przygotowała do rządzenia Egiptem. Nawiasem mówiąc, wspomniany Totmes III, nazywany jest “Napoleonem Egiptu”, bo kurdupel był, a do tego waleczny.
Nie mamy dowodów na romanse i uwodzenie mężczyzn przez Panią faraon Hatszepsut, jak to jest w przypadku Pani Kleopatry, która w historii została pewnie dlatego, że można się było do niej przyczepić, bo tych biednych chłopów mamiła. Piękna i zła, jak to baba.
Hatszepsut z historii zaczął wymazywać Totmes III, ale nie z nienawiści, czy dlatego, że uważał ją za uzurpatorkę, która odebrała mu nieprawnie władzę, kiedy jeszcze robił kupę w pampersy z papirusa. Zaczął ją usuwać 25 lat po jej śmierci. Jak się kogoś nienawidzi, to zaraz po jego śmierci lecą pomniki w gruzy.
Tysiące lat po śmierci Hatszepsut, historycy zaczęli lekceważąco opisywać jej charakter, niewiele mówiąc o jej sukcesach. A te były znaczne. Przypomnę, że XVIII dynastia, to okres Nowego Państwa, czas największej potęgi Starożytnego Egiptu.
Opisywano za to jej domniemany romans z Senenmutem, jej zaufanym urzędnikiem, który w swoim grobowcu kazał uwiecznić na ścianie parę odbywającą stosunek seksualny w pozycji od tyłu. Ojoj! Jest afera, gziła się. Przypomnę, że nie mamy dowodów na to, że rysunek przedstawia Hatszepsut z Senenmutem, to raz. A dwa, przypominam, że Egipcjanie nie mieli problemów z pokazywaniem nagiego ludzkiego ciała, ani co z tym ciałem można robić. No i do jasnej cholery, jeżeli miała kochanka, czy kochanków, to jej sprawa była. Miała prawo do życia jak każdy człowiek.
Przeczytałam gdzieś, że nazywa się Hatszepsut “pierwszą feministką” na świecie. Nie odniosę się do tego. Przeczytajcie książkę o niej i sami wyróbcie sobie zdanie. Nie oglądajcie za to filmów na You Tube, które z prawdą historyczną nie mają za wiele wspólnego. Chyba, że macie ochotę zobaczyć nadinterpretacje na temat tej najpotężniejszej kobiety swych czasów, którą wymazano i pomijano.
A teraz taki czas nam nastał, że kobiety mają po prostu dość bycia pomijanymi, gorzej opłacanymi, pozbawianymi swoich praw. Prędzej czy później wszyscy będziemy musieli się z tym zmierzyć. Coraz więcej kobiet jest świadomych nierówności w świecie “zaprojektowanym dla mężczyzn” i chcą to zmienić. Świadomi tych nierówności mężczyźni, najczęściej są dla kobiet wsparciem. Ale są też mężczyźni, którzy boją się tych zmian, dlatego właśnie, że mylą feminizm z matriarchatem. Czyli, “teraz będą rządzić baby i świat stanie na głowie!”. No nie, nie o to chodzi. Rolą nas wszystkich jest uświadomienie, że kobiety nie urządzają wojny po to, żeby zdobyć władzę, a po to, żeby prawa były, w końcu, równe dla obu płci.
W walce o prawa kobiet zapominamy o wystraszonych mężczyznach. Oni też są ofiarami patriarchatu, stąd strach przed zmianą. Mieli być maczo, nie wolno im okazywać emocji, bo wtedy są “jak baba”, jakby baba to było coś gorszego, słabszego. A tu nagle ta baba chce zawładnąć maczo! Postawcie się w ich sytuacji! To musi być przerażające.
Kościół katolicki, jako główne narzędzie utrwalania patriarchatu, nie ułatwia sytuacji. Wiadomo, rzadko ułatwia, czy pomaga, ale zawsze krzyczy, że tak jest. Modli się też zawsze. W ten sposób „pomagając” w rozwiązywaniu wszystkich problemów. Udaje mu się pomóc? Sami znajdźcie odpowiedź.
Na koniec dzisiejszych rozważań, chciałbym Wam zostawić małą bibliografię źródeł, z których m.in., skorzystałam. Zawsze będę starała się taki spis zostawić, żeby nie było, że ta Pytalska żadnych dowodów na głoszone tezy nie ma.
Serdeczności przesyłam.
Pani Pytalska / @PaniPytalska
Bibliografia
Blanc A., Jak wychować syna na feministę. Czyli świadomego, wolnego i szczęśliwego mężczyznę, Kraków 2021.
Cooney K., Hatszepsut. Kobieta, która została królem, Warszawa 2014.
Perez C.C., Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn, Kraków 2020.
Solnit R., Matka wszystkich pytań, Kraków 2021.
Solnit R., Mężczyźni objaśniają mi świat, Kraków 2017.