Ciemnogród, muzyka, malarstwo i… Impresje własne, odc.20,
Zbliżają się święta, dla jednych Bożego Narodzenia, dla innych inaczej nazywane, ale na ogół dla wszystkich ważne, czas wspomnień, podsumowań, niekiedy godzenia się.
Podejrzewam, że to dla wielu rodzin będą najsmutniejsze święta od lat. Echa biedy, chłodu i głodu obserwujemy w piosence Jacka Kaczmarskiego Wigilia na Syberii z 1980 roku, napisanej pod wpływem obrazu Jacka Malczewskiego z 1892 roku pod tym samym tytułem.
Obraz przedstawia świętujących polskich zesłańców, a ja zastanawiam się, w ilu domach, po stu trzydziestu latach od powstania obrazu i ponad czterdziestu od powstania utworu, będą aktualne poniższe słowa:
Na ścianach mroźny osad wilgoci
Obrus podszyty słomą
Płomieniem ciemnym świeca się kopci
Słowem – wszystko jak w domu!
W ilu domach z powodu horrendalnych cen węgla będzie na ścianach mroźny osad wilgoci? W ilu płomieniem ciemnym świeca się kopci, bo prąd jest za drogi?
Nie będzie tylko gwiazdy na niebie
Grzybów w świątecznym barszczu
Jest nóż z żelaza przy czarnym chlebie
Cukier dzielony na kartce.
W ilu nie będzie nawet barszczu, nie mówiąc o grzybach? W wiadomościach (19.12.2022 r., ale nie tych w rządowej telewizji) podano, że na Kleparzu w Krakowie filet z karpia kosztuje prawie 90 zł/kg. Na obrazie Malczewskiego smutek i nędza są niejako naturalne, bo wszak to zesłanie na Sybir w czasie zaborów, ale w Polsce w XXI wieku, państwie członkowskim Unii Europejskiej? Wstającej z kolan? Ile rodzin musi wybierać pomiędzy ogrzewaniem, lekami, jedzeniem czy światłem?
Powiecie, że przesadzam? Zima na dobre jeszcze się nie zaczęła. We wtorek 6 grudnia odbyła się konferencja prasowa, w czasie której wiceminister klimatu i środowiska, Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, zachęcała Polaków do oszczędzania energii elektrycznej w godzinach szczytu. W artykule opublikowanym 10 grudnia na portalu Onet Janusz Gajowiecki, który stoi na czele Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, skomentował to tak: — Zagrożenia energetyczne ogłaszane przez PSE oraz konieczność oszczędzania prądu w godzinach szczytu pokazują, że dziś w Polsce mamy realny deficyt mocy. Ciężko w tej sytuacji zrozumieć dalsze blokowanie nowych źródeł mocy, jakimi są wiatraki na lądzie.
Przecież to dopiero początek sezonu grzewczego, a nie wiadomo, jak długo on potrwa. Z dostawami prądu i gazu może być naprawdę źle.
Dobrobyt, którym kaczyści się chwalą, już zaowocował śmiercią mężczyzny, który chciał z kontenera PCK wygrzebać ciepłe ubrania, o czym poinformował 14 grudnia m.in. portal gazeta.pl: Spadła na niego klapa kontenera i przecięła mu tętnicę. 45-latek wykrwawił się, zanim na miejsce przyjechała pomoc.
Już we wrześniu w Dużym Formacie ukazał się artykuł Renaty Radłowskiej pod tytułem Emeryci w barze mlecznym, w którym opisane są początki akcji „zawieszony obiad”:
Pewnego dnia do baru Do Syta na warszawskim Mokotowie przyszła kobieta, staruszka, ledwo stała na nogach. I mówi do Grzegorza Jędrzejczaka, właściciela baru: „Proszę pana, da mi pan ziemniaka z sosem, jednego. Od trzech dni nie jadłam”. Grzegorz posadził panią przy stoliku, zajrzał w garnki i przyniósł zupę, mielonego z ziemniakami. Ona dodała: „Ale teraz panu nie zapłacę, dopiero po 9 września. Może tak być?”.
Grześka ścisnęło.
Wieczorem napisał na Twitterze, że chciałby nakarmić tę panią, może innych, na pewno jest ich więcej. Odzew natychmiastowy, ludzie poprosili o numer konta. Za chwilę zaczęły spływać pieniądze z dopiskiem „obiad zawieszony”.
O ile ceny wzrosły od września? A o ile wzrosną po Nowym Roku?
Miałem nadzieję, że mafia Kaczyńskiego nie dotrwa do planowego terminu wyborów w 2023 roku. Że przecież ludzie wyjdą na ulice, bo nie da się znieść tyle pogardy jak w PRL-u, a przecież teraz nie grozi nam interwencja zaprzyjaźnionych armii Układu Warszawskiego. Że każdy ma żonę, córkę, siostrę i stanie w jej obronie po haniebnym werdykcie trybunału kucharki, który zgotował kobietom w Polsce takie piekło, jakie miały chyba tylko w średniowieczu. Miałem nadzieję, że opozycja solidarnie wystąpi w parlamencie przeciwko tym wszystkim obrzydliwym zjawiskom, takim jak niesławna reasumpcja…
Niestety. Byłem naiwny. Wszystko wskazuje na to, że wybory parlamentarne odbędą się najwcześniej w terminie planowanym. Piszę najwcześniej, bo termin samorządowych już został przesunięty…
Obecna władza zafundowała nam swego rodzaju Sybir i nawet na kibitki nie musi wydawać, bo z Polski uczyniła jeden wielki obóz pracy, w którym pracuje się na nadzorców i strażników, dla siebie zostawiając tylko tyle, by z ledwością przeżyć. Część narodu z tego naszego Sybiru też wyjechała na marach (nadmiarowe zgony)…
Również w 1980 roku Kaczmarski napisał Powrót z Syberii, na który wpływ miały inne dzieła Malczewskiego. W rozmowie z Jolantą Piątek w cyklu audycji Za dużo czerwonego, opublikowanej w miesięczniku Odra (483, II 2002 r.), Jacek o tych swoich utworach mówi tak: “Wigilia na Syberii” – tu ogromną rolę spełnia muzyka Zbigniewa Łapińskiego, która łączy się z autentycznymi, mniej znanymi kolędami, śpiewanymi przez tych zesłańców, i “Powrót z Syberii”, który jest zbiorczym spojrzeniem na obrazy Malczewskiego. Tam pojawiają się wątki z kilku jego obrazów, które tworzą – co było obsesją jego i Wyspiańskiego – mitologię polskiej wsi czy polskiego dworku szlacheckiego, po którym przetoczyły się homeryckie burze. Oni mieli jakąś potrzebę mitu na miarę mitologii greckiej; w tych typowo polskich pejzażach pojawiają się figury z antycznej mitologii, nimfy, jakiś bożek Pan, satyry. Jemu się udało pokazać to w malarstwie w sposób całościowy, mnie się chyba udało to w piosence. Bo tam jest taka potrzeba pokonanego człowieka stworzenia własnego mitycznego świata, który będzie trwał.
Tutaj był kiedyś Rzym mój, Grecja moja,
W świątyniach stodół mieszkał bogów zagon…
O obrazie Powrót z 1920 roku możemy przeczytać m.in., że : … zawiera treści autobiograficzne i stanowi poetycką refleksję Jacka Malczewskiego nad kolejami i sensem własnego życia. Ukazuje dwór i fragment parku w Lusławicach, gdzie mieszkały siostry artysty i dokąd on sam w latach dwudziestych zeszłego stulecia przyjeżdżał na długie, malarskie i rodzinne pobyty.(…) przedstawia zwykle fauny przynoszące przed dom ciało artysty na marach (faun u Malczewskiego to zazwyczaj znak twórczości i artyzmu). Towarzyszy im zwykle dziewczyna w futerku, będąca zapewne reminiscencją sybirskiej zesłanki Ellenai, częstej, przejętej od Słowackiego bohaterki obrazów Malczewskiego (…)
Są jeszcze dwa obrazy Malczewskiego, które chciałbym przypomnieć przy okazji pisania tego tekstu. Pierwszy z nich to Błędne koło namalowane w latach 1895-97 .
Zarówno tytuł jak i treść obrazu są w mojej opinii charakterystyczne dla wielu polskich twórców, których wrażliwość pozwala dostrzec „zaklęte” koło historii, w którym polskie społeczeństwo pomyka niczym chomik w kołowrotku, powtarzając wciąż te same błędy.
Jak twierdzą znawcy twórczości Malczewskiego, postać chłopca na szczycie drabiny, to personifikacja Malczewskiego, który obserwuje to całe wokół jego postaci zamieszanie. Patrząc na ten obraz pod koniec 2022 roku złośliwie stwierdzę, że „lewacka” strona obrazu jest jasna, radosna, z aluzją do słynnego obrazu Eugene’a Delacroix Wolność wiodąca lud na barykady. „Prawacka” natomiast jest ciemna, ponura z wykrzywionymi twarzami i kajdanami na nodze jednej z postaci. Podział zaiste symboliczny. Rzekomo Błędne koło oraz Melancholia, o której kilka słów poniżej, stanowiły inspirację dla Stanisława Wyspiańskiego do napisania Wesela.
Melancholia tworzona była w latach 1890-94, a pełny tytuł tego obrazu to Melancholia. Prolog. Widzenie. Wiek ostatni w Polsce. Ponoć to wielce symboliczne dzieło nie zostało wyczerpująco zinterpretowane po dzień dzisiejszy, pomimo usilnych starań wielu ekspertów.
Ja sobie pozwolę na współczesną, powierzchowną, acz dla mnie wystarczającą interpretację laika. To kolejne dzieło sprzed lat, które ukazuje, że naród polski jest niereformowalny jak socjalizm, o czym swoim pędzlem opowiada malarz siedzący przed sztalugami.
Z płótna wylewa się dynamiczny, jednocześnie chaotyczny, tłum postaci, zmierzający w stronę okna, za którym widać spokojny, rozświetlony krajobraz. Po drodze do tego okna mamy po prostu oniryczną zadymę, utrudniającą wszystkim dotarcie do tej spokojnej, jasnej, zielonej łąki. Jakieś kosy na sztorc stawiane, jakiś czerwony sztandar, jakiś klecha stojący z rozcapierzonymi rękami tyłem do świetlistego okna, jak gdyby chciał powstrzymać ten tłum przed wydostaniem się na tę zieloną łąkę, przeszkodzić mu w wydostaniu się na swobodę z pełnego zaduchu pomieszczenia, gdzie buty i onuce śmierdzą, jak śmierdziały przez ostatnie stulecia.
Największe wrażenie na mnie robi jednak malutkie czarne coś, siedzące na parapecie w uchylonym oknie. To właśnie tytułowa melancholia. Wszechogarniające uczucie beznadziei, które wielu każe mówić „PiS-PO jedno zło”, nie idź na wybory, nie głosuj… Bo przecież ośmiorniczki i zegarek Nowaka są gorsze niż bezdenny rów Kaczyńskiego, łąka Horały et consortes, niesławna niedoszła elektrownia Ostrołęka , trybunał kucharki, pałowanie demonstrujących kobiet, Pegasus, miliardy na kurwizję, ponadnormatywne marże Orlenu, indeksowane inflacją obligacje premiera, radosna twórczość szefa NBP, rzeź lasów, afera KNF, minister kultury finansujący narodowców, minister edukacji zaczadzony kadzidłem…
Potem mnie długo, długo tu nie było
I oto wracam z najdalszej podróży,
Stamtąd gdzie nic się z marzeń nie spełniło,
Tu gdzie najgorsze sprawdzają się wróżby.
Nie chcę, by w przyszłym roku, po wyborach, które gang ZP będzie starał skręcić na wszelkie sposoby, znów znaleźć się tu, gdzie najgorsze sprawdzają się wróżby. Resztka optymizmu, jaka mi została, pozwala mi wierzyć, że te wybory się odbędą jednak w tym 2023 roku, ale z jakim skutkiem? Nie wiem, czy ta malutka, acz prawie wszechobecna melancholia, nie wygra i tak jak na obrazie Malczewskiego zostaniemy w tych czterech ścianach, tłukąc się po łbach, zamiast odetchnąć wreszcie naprawdę świeżym powietrzem wolności, tolerancji, kultury…
Jak tylko sobie pomyśleć, że nie tylko u nas jest źle, to lepiej o tym nie dumać.
Żyjemy w czasach katastrofy, intelektualnego upadku i niezrozumienia.
Kościół, telewizja, przekaz medialny i media społecznościowe tłuką w nas faszystowskie treści, a ludzie z reguły mają niskie IQ i im się wydaje, że rząd ma pieniądze. Nie mają pojęcia, co to jest inflacja. Taki jest przekrój społeczny. Wielkie słowo „faszystowskie” i może nawet za wielkie, aczkolwiek prawicowe, co wszystko w jednej kupie znaczy dokładnie to samo, autorytarne.
Bogaci się kuszą na autorytaryzm, bo wydaje im się, że nikt im nie zabroni latać prywatnymi samolotami, przykład Elona Muska, właściciela Twiitera. Jego jeden lot prywatnym samolotem ze Stanów do Kataru przekłada się na takie zużycie paliwa, którego ja jako kierowca samochodu osobowego nie spalę przez całe swoje życie.
Ja w tym czasie mimo mojej ciężkiej choroby i trudności z oddychaniem jadę na rowerze po zakupy, żeby zapobiegać katastrofie klimatycznej.
Świat jest tak niesprawiedliwy, tak okropny, że już kończę.
Melancholia i depresja.
Mając taką świadomość, nie potrafię cieszyć się ze świąt, które są marketingowym bełkotem.
Bez choinki, bez bombek i tylko żeby się nie smucić. Człowiek jest taki malutki, słaby, nic nie może.
Mimo wszystko życzę Wam udanych świąt.