Marsz z przeszkodami i na orientację

Ciemnogrodu dzień powszedni (62)

            Mógłbym pisać długo, ale napiszę krótko.

            W roku 2013 Sejm RP uchwalił, że czwarty czerwca jest Dniem Wolności i Praw Obywatelskich. Kilka dni temu Donald Tusk zaprosił wszystkich (mnie, ciebie, ją, jego, nas i was, szanowni państwo…) na marsz w Warszawie, którego celem jest pokazanie, że nie jest nam wszystko jedno, że chcemy zademonstrować opresyjnej władzy, iż nie damy się oszukać w wyborach, że po prostu nam się chce! Wolność jest trudna, bo wymaga udziału wtedy, gdy bywa zagrożona i niekoniecznie w towarzystwie, jakie uważamy za sobie najbliższe. Dlatego wkurza mnie kręcenie nosem, że pójdziemy, owszem, ale… Mógłbym tu wymienić wszelkie owe „ale” i inne żale, lecz nie ma takiej potrzeby. Otóż choćby do powstania warszawskiego też nie poszli sami serdeczni koledzy i same najlepsze koleżanki. Poszli ci, którzy rozumieli, że tak trzeba. Nawet ci, którzy uważali (słusznie, moim zdaniem) powstanie za akt desperacji i bezsens militarny. Marsz zaś to tylko marsz, lecz może on mieć niebagatelne znaczenie dla najbliższej przyszłości.

            Otóż to początek marszruty, której zwieńczeniem będzie dzień wyborów. Tymczasem czwartego czerwca zobaczymy, jak bardzo jesteśmy gotowi do prawdziwej aktywności. Tyle razy w mediach społecznościowych czytałem apele o to, aby się ruszyć, aby robić polski majdan – no to wreszcie zostało rzucone hasło do ruszenia się. Przetestujemy w praktyce, na ile jesteśmy skłonni faktycznie, fizycznie, po prostu cieleśnie, ruszywszy dupę, uczestniczyć w walce o przywrócenie praworządności, zasad etycznych i moralnych, rzeczywistości innej niż pisizm nam zgotował. Jeszcze jest możliwy bezkrwawy powrót do elementarnego poczucia sprawiedliwości i normalności. Znów mógłbym tu wymienić wszystkie afery i łajdactwa obecnego układu, ale to jest opisane (choćby w książce posłów Jońskiego i Szczerby) i opisywane przez nielicznych rzetelnych dziennikarzy. Nie możemy jednak liczyć na tak zwane „wolne media”, a o symetrystach i PiSmakach nie ma co mówić. Musimy sami robić swoje.

            Nie lubię tłumu i nie będzie mi łatwo w tłumie. Czy to jednak wielkie poświęcenie? Kiedyś nadstawiało się karku. Jako dzieciak, ech… Pamiętam zadymy antykomunistyczne, ale to już była fraszka w roku 1989. Nie to, co w 1968 mój ojczyk dostał, ale i sam też narozrabiał…

            Nie będę przekonywał nikogo. Kto uważa, że to jest partyjna impreza PO, ten zdania nie zmieni. Żałuję, że tak trudno animozje odłożyć na bok, nawet w sytuacji ekstraordynaryjnej. Można być idealistą, ale warto czasem posłuchać pragmatycznych argumentów. Zresztą można, niczym Cezary Baryka, iść w tłumie, ale osobno…

            Chodźmy więc nawet osobno, lecz razem tego jednego dnia. Niech nas zobaczą, niech się przestraszą, niech wiedzą, że nam nie jest wszystko jedno i że możemy być wspólnotą demokratyczną. Czy jestem naiwnym optymistą? Gdybym był takim, to ten tekst zatytułowałbym inaczej, a mianowicie: Marsz miliona!

– – – – – – – – – – – –

Tym razem jedna lektura polecana przy okazji tego felietonu:

Giacomo Leopardi Zibaldone. Notatnik myśli (wybór, przekład i opracowanie Stanisław Kasprzysiak, wyd. 2021, str. 512). Ten sam świetny tłumacz przyswoił polszczyźnie wielu oryginalnych pisarzy i filozofów włoskich z XIX i XX wieku. Jemu zawdzięczmy nowy przekład powieści Lampedusy Lampart, który w istocie jest Gepardem, no ale mówimy teraz o Leopardim (1798 – 1837), wielkim poecie i myślicielu romantycznym.

Cytat ze strony 438: N.N. nieczęsto czyta książki nowoczesne i tak to tłumaczy: „Widzę, że starożytni, aby napisać książkę, tracili na to dziesięć, dwadzieścia lub trzydzieści lat, a ludzie w czasach nowoczesnych tracą na to miesiąc lub dwa. Ale na przeczytanie tyle samo czasu potrzeba w przypadku książki, która jest owocem pracy trzydziestu lat, co i takiej, która powstała w trzydzieści dni. A skądinąd życie jest zanadto krótkie, gdy widzi się je w aspekcie liczby tych książek, na jakie dziś się natrafia”. Toteż itd.

– – – – – – – – – – – –

Jeśli ten tekst okazał się ciekawy, to zachęcam do postawienia mi kawy.

buycoffee.to/robertpasnicki

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *