Ciemnogród, bez muzyki, bez malarstwa, bez… odc.27
Ostatnio przez media, głównie społecznościowe, przetoczyła się fala oburzenia na tak zwane #LexPilot. Oczywiście, próba „zaprogramowania pilotów”, tych od telewizora, a nie tych od statków powietrznych, jest godna potępienia, ale…
Ale moim skromnym zdaniem na dużo większą uwagę w przypadku tego, co się dzieje w naszych telewizorach, zasługiwało coś innego, a przechodzi zupełnie bez echa.
#LexPilot, to kolejna zadyma, która ma odwrócić uwagę od spraw znacznie ważniejszych. Przecież nawet gdyby kaczystowska szczujnia była obecna na stu pierwszych kanałach, zawsze można wcisnąć kanał sto pierwszy, czy sto siedemdziesiąty ósmy… Jeśli ktoś nie potrafi wcisnąć na pilocie dwóch czy trzech cyfr, aby pominąć treści wciskane społeczeństwu przez bandę powolnych władzy funkcjonariuszy mediów, to coś z nim nie tak. Na szczęście są jeszcze ludzie, którzy potrafią dostrzec naprawdę istotne problemy.
Standard nadawania. Niezbyt nośne sformułowanie, tymczasem to, o czym przypomniał Leon Lewy jest znacznie gorsze od #LexPilot. Tutaj już nie pomoże wciskanie nawet czterocyfrowego numeru kanału, bo go po prostu nie ma. Część osób została odcięta od programów stacji nadających naziemnie innych, niż finansowana z naszych podatków kurwizja. Kurski już gdzie indziej trzepie kapustę, ale kurwizja pozostała kurwizją.
Najgorsze w tym jest to, że to odcięcie od programów nadawców alternatywnych, dotyka przede wszystkim osoby, które nie korzystają z informacji, które można znaleźć w internecie. To było zagranie pomyślane ze sporym wyprzedzeniem i mające utwardzić jeszcze bardziej najbardziej zatwardziałych wyznawców kaczystowskiej sekty, bądź wpłynąć na postawy ludzi poddanych presji rodzinnej lub środowiskowej, te samotne białe żagle na obszarach pisowskich akwenów wyborczych. Tych słabiej wykształconych, niepotrafiących sobie samemu poradzić w świecie współczesnych mediów, jednym słowem najłatwiejszych do zmanipulowania.
W moim tekście To vote or not to be, który ukazał się na stronie internetowej TAK to WIDZIMY pierwszego lipca ubiegłego roku, zabrałem głos między innymi w sprawie tego standardu nadawania: Przy okazji przechodzenia przez telewizję naziemną na system DVB-T2 wyszło na jaw, iż przymus zmiany systemu w określonym terminie nie dotyczy TVP. Jak wynika z wspólnego oświadczenia mediów komercyjnych: „W efekcie około 2,5 mln widzów pozostaje bez możliwości odbierania ogólnodostępnych kanałów Polsatu, TVN, TV Puls, Kino Polska oraz wielu innych.”. Pokazuje to wyjątkowo czytelnie, że walka rządzącej sitwy o każdy głos będzie prowadzona wszelkimi dostępnymi jej metodami.
Dwa i pól miliona widzów… Ile to może być głosów? Osiemset tysięcy? Milion? Półtora miliona? Wszak ściek jest głównym medium informacyjnym dla wyznawców właśnie.
Rządowe media szczują jednych na drugich od początku ich przejęcia przez partię Kaczyńskiego. I nie jest to tylko szambo eksplodujące codziennie z Woronicza. To są również stacje radiowe i lokalna prasa, przejęta przez wójta brudną pałę na rozkaz genseka, czy też całego KC PiS.
Ta odrażająca sieczka pseudoinformacyjna finansowana jest na dodatek z pieniędzy każdego podatnika, niezależnie od tego, czy jest pisowskim wyznawcą lub wspólnikiem, czy też wprost przeciwnie. Teraz jeszcze zwiększono daninę na rzecz TVPereira z dwóch miliardów do dwóch miliardów siedmiuset milionów.
Cała tak zwana Zjednoczona Prawica w głosowaniach sejmowych przeforsowuje każde świństwo, jakie powstaje we łbach ich partyjnych działaczy bądź spinfelczerów niczym dobrze wyszkolona armia. A zapraszani do mediów i dysponujący umiejętnością tryskania niemożliwym do przerwania słowotokiem partyjni funkcjonariusze, z nierzadko obleśnym chichotem, serwują durny partyjny przekaz nafaszerowany pseudopolskością, pseudopatriotyzmem itp., przy milczącej – w najlepszym przypadku – asyście funkcjonariuszy mediów.
Efekty? Paweł Adamowicz, Mikołaj Filiks i wiele innych ofiar, których można by uniknąć, gdyby nie ta bezwzględna partia potworów. Setki tysięcy nadmiarowych zgonów, ofiary przemocy policyjnej, uchodźcy zamarzający na polsko białoruskiej granicy przerzucani z jednej strony na drugą jak worki kartofli…
Dlatego mam odruch wymiotny, gdy słyszę polityków kanapowej opozycji, mówiących w tym gorącym przedwyborczym czasie, że im nie po drodze z Koalicją Obywatelską bo coś tam… Chyba z PiS-em im bardziej po drodze. Mam odruch wymiotny, gdy widzę uśmieszki i żarciki polityków twierdzących, że są przeciwko obecnej władzy, a nie mają oporów, by podawać tej bandzie rękę i plotących bzdury o jakiejś debacie politycznej. Debaty już dawno nie ma. Mam odruch wymiotny gdy gasną kamery, a politycy ponad podziałami spotykają się na jakichś urodzinach Mazurka. Mam odruch wymiotny, gdy widzę tematy zastępcze rzucane gawiedzi na żer przez popychadła konusa, a gawiedź ta je łyka niczym młode pelikany. Mam odruch wymiotny, gdy widzę w Trybunale Konstytucyjnym Przyłębską, Pawłowicz, Święczkowskiego i Piotrowicza. Mam odruch wymiotny, gdy na stanowiskach ministrów widzę zero, Czarnka i Glińskiego, a szefem jakiejś komisji etyki zostaje Mejza. Mam odruch wymiotny, gdy na stanowisku Prezyenta RP widzę bezwolnego szutnika. Mam odruch wymiotny, gdy widzę szeregowego posła…, a nie, wróć – wtedy to już rzygam.
Z PiS-em nie ma współpracy – jest współudział!
——————————————————————————————-
Jeśli podobał ci się mój tekst, to proszę kliknij w link i postaw mi kawę.
Wcześniejsze, nie tylko o polityce, można znaleźć TUTAJ.