Gry w alternatywnej rzeczywistości

Ciemnogrodu dzień powszedni (71)

            Czy kiedyś jako naród (a nie li tylko jednostki, nawet nader liczne) zrzucimy brzemię niewolniczej przeszłości? Czy też skazani jesteśmy na wieczny chocholi taniec (zaiste dance macabre à la polonaise!) w błędnym kole powtarzającej się fatalistycznie historii krótkich wzlotów i haniebnych upadków w upodlenie na dekady?

            Tak dobrze znanemu nam za sprawą Sienkiewicza Quo vadis Petroniuszowi przypisano sentencję, że świat chce być oszukiwany, więc jest oszukiwany (mundus vult decipi, ergo decipiatur). Można rzec, że suweren polski taki właśnie jest. Chce być oszukiwany, ale jednocześnie uważa się za bardzo uodpornionego na mamienie oczu. To zrozumiałe, wszak inaczej byłby mógł dostrzec machinacje układu rządzącego.

Tymczasem – sit venia verbo (jeśli można tak powiedzieć) – mechanizm obronny przed poznaniem prawdy działa bez zarzutu. (Przy okazji przepraszam, że naszło mnie na to barokowe makaronizowanie, upał sprawia, że „sarmacieję”…).

Oto przykładowo pięćdziesięciolatek (wykształcenie wyższe, urzędnik, człowiek na pierwszy rzut oka sensowny) taki spin przekazuje: „Że PiS kradnie? Tamci kradli jeszcze więcej, tylko ty o tym nie wiedziałeś. Ci się nie ukrywają”. Z pozoru przytomna siedemdziesięciolatka nagle wyskakuje ze stwierdzeniem: „A może i lepiej by było, gdyby Putin tu przyszedł”. Bodaj czterdziestolatka, kobieta ponoć wyzwolona: „Ja jestem na luzie. PiS dobrze robi i w ogóle. No, mógłby być bardziej liberalny, mniej prokatolicki, ale robi dobrze. Arabowie po ulicach nie chodzą, stocznie i kopalnie otwarte są, nie? Ludziom układa się lepiej i finansowo zyskali. Aborcja jest na życzenie, ale odpowiedzialna, bo stać kobietę na zabieg za granicą”. To nie są przedstawiciele ciemnoty, ale nie dociera do nich, że rządy układu Kaczyńskiego doprowadziły do inflacji, drożyzny i w efekcie recesji (stagflacji, jak uczenie niektórzy mówią).

            Dalej… UFO (ostatnio przemianowane na UAP), duchy, media (te psychiczne) i polityka podejrzeń. Pole zainteresowań tym, co nazywam „nadzjawiskami”, obejmuje spektrum osobliwości i dziwności, które szerokim łukiem omija większość ludzi przekonanych o własnym racjonalizmie i gardzących zabobonem. Słusznie, ale też nie należy być fanatycznie pryncypialnym.

Nie o tym chcę jednak opowiadać, gdyż moje osobliwe zainteresowania nie są przedmiotem tego felietonu. Myślę, że w zawody z wielością koncepcji paranormalnych mogą iść tylko erotyczne fantazje, które może nawet są bardziej rozbudowane i różnorakie. Mnie chodzi jednak o ludzi, którzy tymi sprawami się zajmują (amatorsko, ale także zawodowo). Ciekawe będzie na nich spojrzenie jako na segment wyborców i nie-wyborców, acz nie jest ich wielu, może jeden procent czy dwa ogółu społeczeństwa.

Znam ich wystarczająco dobrze, aby sporządzić wizerunek standardowego poszukiwacza rzeczywistości alternatywnej, ukrytej pod podszewką powszechnej ściemy i ogólnoświatowego spisku. Typowy przedstawiciel tej grupy (w 90% są to mężczyźni) nie jest kimś, kto szczególnie śledzi bieżącą politykę (często ma o niej powierzchowne wyobrażenie nabyte dekadę i więcej temu; to zależy od wieku, ale nie zmienia jakości orientacji i wiedzy), za to jest głęboko przekonany o jej całkowitej fikcji i fałszu.

To jest momentami wręcz prymitywne myślenie spiskowe. Zatem na kogo taki ktoś może zagłosować? Zrazu sądziłem, że na coś w rodzaju Konfederacji i każdego ugrupowania przedstawiającego się jako takie, które wywróci stolik, bo ogłasza się jako antysystemowe. Po części intuicja mnie nie zawiodła, ale… Przecież wszyscy są umoczeni w spisek, więc alternatywą jest ktoś, kogo zwalcza mainstream medialny. Tak, to Trump i – uwaga – Putin!

Antydemokratyzm i antyamerykanizm (z wyłączeniem USA za prezydentury Donalda T. – bo chyba tak niebawem będzie się o nim pisać) jest dla takich ludzi czymś naturalnym, wręcz nie wyobrażają sobie, że światem mogą rządzić politycy, którzy nie są wrogami ludzkości, ba, którymi nie sterują ukryte siły złowrogie (pedofile ludożercy, reptilianie etc.). Z pozoru to tylko specyficzne zjawisko („nadzjawisko”) socjologiczne, lecz ma ono podskórny, podprogowy wpływ na miliony ludzi. Dodajmy do tego tabuny wróżek i wróżbitów, tarocistów i astrologów, a dostrzeżemy ogromny wpływ na zwykłych ludzi propagandy proputinowskiej.

Na YouTube jest mnóstwo materiałów poświęconej tej tematyce, najbardziej obłąkane i skrajne są tępione i usuwane przez moderatorów portalu, mimo to pojawiają się wciąż nowe. Po rosyjskiej agresji na Ukrainę był ich niebywały wysyp. Większość to są nieudolne (warstwa językowa to zdradza albo pochodzenie stron) tłumaczenia z rosyjskiego.

Rzekome proroctwa Baby Wangi, apokaliptyczne przepowiednie mistyków, rozmaite horoskopy, które wszystkie mówią o upadku zgniłego Zachodu, o sile Rosji i przepowiedzianym jej triumfie nad światem (niekiedy na spółkę z Chinami); o tym, że powinniśmy nawrócić się na antydemokrację, o propagowaniu LGBT w celu depopulacji itp. To wszystko się przemyca bądź mówi wprost w audycjach przeznaczonych dla widzów zainteresowanych ezoteryką, kontaktami z obcymi cywilizacjami i wszelką niepowszedniością. To wsącza się w ich umysły, a potem oni głosują (o ile w ogóle) na partię rosyjską w Polsce, bo przecież… „po ulicach nie chodzą Arabowie”. A że fakty są inne? Tym gorzej dla faktów!

            Skąd zaś się wziął tytuł niniejszego felietonu? Otóż jest coś, co nazywa się ARG (Alternative Reality Game), czyli gra w rzeczywistości alternatywnej, która polega na tym, że w internecie (w różnych mediach społecznościowych jednocześnie) oraz, co ważne, poza nim, a zatem w rzeczywistości rzeczywistej, że pozwolę sobie na taką tautologię, toczy się pewna, prowadzona wedle ustalonego przez jej organizatorów (twórców i zarazem uczestników), rozgrywka, w której brać mogą chętni do udziału odbiorcy. Mają na nią wpływ, stają się uczestnikami, ale można pozostać tylko widzem i komentatorem. Z tym właśnie mi się skojarzyły pikniki organizowane przez PiS i rząd PiS-u.

Rzeczywistość alternatywna nałożona na tę prawdziwą. Przebierańcy i zwieziona publiczność występują w roli miejscowych. Opowiada się niestworzone historie, których fałszu można dowieść po wizycie w pobliskim sklepie spożywczym bądź na targu. Ale brawa gromkie się rozlegają. Drugim kanałem tej ARG jest tzw. publiczna telewizja, gdzie rozwija się i multiplikuje elementy tej fantazji. Trzeba przyznać, że dotąd nigdzie na świecie taka gra nie miała podobnej skali – całe państwo zostało w nią zaangażowane: media, urzędy, państwowe koncerny, nawet stacje benzynowe i poczta. Kłopot sprawia tylko krnąbrna publiczność. Nawet na piknikach słabo dopisuje, a jak już się pojawia, to grymasi na oferowane jadło, ba, dziwi się, że nie wszystko jest za „darmoszkę”.

            Każda gra ma swój cel, czyli zakończenie. Pisowska ARG także została zaplanowana (choć rozwijają się dość dowolnie jej warianty, w zależności od okoliczności, zdarzeń bieżących) i ma się ona zakończyć ustanowieniem rzeczywistości tej gry jako niepodważalnej ostatecznej realności państwa totalitarnego pod wodzą Kaczyńskiego i jego układu. Stać się ma tak, jeśli nie za sprawą wygrania wyborów (co jest już bardzo mało prawdopodobne), to za pomocą wprowadzenia trwałego stanu wyjątkowego. (Tu przypomnę, że po upadku powstania styczniowego stan wyjątkowy w zaborze rosyjskim trwał do roku 1905). Wtedy zaś do udziału w tej grze zostanie zmuszony każdy obywatel i każda obywatelka RP.

            Grę możemy jednak przerwać, jeśli zagramy po swojemu, na własnych warunkach. Najpierw biorąc gremialnie udział w marszu 1 X 2023, a następnie w wyborach 15 X 2023. I wówczas w swoją urojoną grę Kaczyński, Morawiecki, Ziobro i spółka będą sobie mogli grać tam, gdzie się znajdą, gdy przywrócone zostaną w Polsce prawo i sprawiedliwość.

– – – – – – – – – – – –

Jeśli ten tekst okazał się ciekawy, to zachęcam do postawienia mi kawy.

buycoffee.to/robertpasnicki

Podziel się

One Reply to “Gry w alternatywnej rzeczywistości”

  1. Ciekawy artykuł dotyczący gier w alternatywnej rzeczywistości. Podoba mi się, jak autor przedstawił różne rodzaje tych gier i przedstawił ich potencjał. Chętnie dowiedziałbym się więcej o konkretnych tytułach, które warto wypróbować. Jednak brakuje mi nieco więcej informacji na temat samej technologii i jej ewentualnych ograniczeń. Ogólnie rzecz biorąc, artykuł jest dobrze napisany i inspiruje do eksploracji tego fascynującego obszaru gier.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *