Fala za falą przybliża nas ku złotej plaży
W barwach błękitu włoskiemu niebu jest do twarzy
Ów śpiew romantyczny usłyszeć można w operetce Carewicz Franza Lehara. Zamieszczona wyżej fotografia nie bardzo jest jego ilustracją, bo na niej plaża ma kolor kamieni, nie piasku; niebu bliżej do granatu niźli błękitu i zrobiona była w znacznie chłodniejszym klimacie. Ale cóż to szkodzi? Fale są falami, bez względu na rodzaj wód i brzegu, do którego przybijają. Różne są, bo to i pływowe, i baryczne, i okrętowe, i wiatrowe… No i sejsmiczne, najbardziej żywiołowe, mogące wywołać tsunami, czyli wielkie zagrożenie dla nas maluczkich. Lubimy fale? To zależy od naszego aktualnego punktu odniesienia i ich rodzaju. Surferzy je uwielbiają. Bez nich mogą tylko siedzieć, czekać i patrzeć na nudną wodę, zamiast oddawać się ulubionej dyscyplinie sportu. Natomiast miłośnicy dmuchanego materaca już nie. Wolą błogą ciszę i bezruch. No, ewentualnie leciuchne, delikatne, bujające… Jedno jest pewne: nikt nie lubi tsunami.
Brzegiem morza idzie dziewczyna, a właściwie już młoda kobieta. Uśmiech nie schodzi z jej rozradowanej twarzy. Podskakuje przy każdej fali, jakby chciała je wszystkie pokonać i nuci coś cichutko, jak to mówią – pod nosem. Oto bowiem otrzymała wiadomość, że zakwalifikowano ją na wymianę studencką i jesienią przyszłego roku wyjedzie do Francji. Na dwa semestry! Marzyła o tym, przykładając wieczorem głowę do poduszki i tuż po porannym otwarciu oczu, nic więc dziwnego, że teraz ogarnia ją ogromnie przyjemne uczucie. Fala szczęścia. Nie chce nawet myśleć o tym, że do tego czasu możemy znaleźć się poza Unią i wymiany zostaną zaniechane.
Kilkuletni Franek właśnie przeszedł skomplikowaną operację usunięcia guza mózgu. Było bardzo źle, jego rodzice, tonąc we łzach, zaczęli przywykać do myśli, że ich biedny, cierpiący syn opuści ten okrutny świat. Aż któregoś dnia obudził się i uśmiechnął, choć rurka respiratora wciąż tkwiła mu w gardle. Lekarz też się uśmiechał. Powiedział, że jest szansa, Franek musi jeszcze przejść długą i żmudną terapię, ale powinni być dobrej myśli. Poczuli, że rosną im skrzydła. Zalała ich fala nadziei, która na powrót wpompowała w nich sporą dawkę energii. Nawet do głowy im nie przyszło, że nim terapia się skończy, wciąż tnący środki na służbę zdrowia rząd może zmniejszyć lub zlikwidować dotację na leczenie podobnych schorzeń i Franek znów będzie narażony na niebezpieczeństwo. Sami nie byliby w stanie pokryć kosztów.
Nastoletni Darek wiódł dotąd dość szczęśliwe życie. Wzrastał może nie w bogactwie, ale dostatnio; był zdolny, koleżeński i powszechnie lubiany. Aż kiedyś złapał się na tym, że nie może przestać myśleć o koledze z klasy, także w kwestii budzącego się intensywnie seksualizmu. Przez jakiś czas było pięknie, bo kolega odwzajemniał uśmiechy i nawet zgodził się na wspólny wypad do kina, ale złapany delikatnie za rękę szarpnął ją dziko, spojrzał ze złością i zostawił Darka pod kinem, odchodząc bez słowa. Następnego dnia coś uległo zmianie. Nikt nie chciał siedzieć z Darkiem, nikt się do niego nie odzywał, nawet ściągać już od niego nie chcieli. Pojawiły się za to popychanki i podstawianie nogi, jak u pierwszoklasistów, a w ślad za nimi wyzwiska, głupie żarty, nawet bolesne razy. Kazali mu się wynosić, bo nie chcą między sobą takich zwyrodnialców. Pedały wszak to nie ludzie, tylko jakaś chora ideologia, należy więc ich zwalczać. Darek był na skraju załamania psychicznego. Zalany falą chamskiej agresji stał nad brzegiem przepaści, tylko krok dzielił go od uwolnienia się z tej matni już na zawsze. Przestał wierzyć, iż cokolwiek jest w stanie usunąć z zachowań społecznych i tę agresję, i podobne chamstwo.
Kinga dzielnie znosiła wkłucia, niezbędne do powstania tatuażu. Musi go mieć, niech wszyscy wiedzą, że dla niej liczy się tylko Bóg, Honor i Ojczyzna. Każdy innowierca, wszystkie żółtki, czarnuchy i inne dziwactwa, a już w ogóle komuchy, lewaki, Niemce i obrzydliwe elgiebety niech się od niej trzymają z daleka. Won z kraju, nie zaśmiecać czystego podwórka niepokalanej ojczyzny. Tu królem jest Jezus, a ona, kobieta o królewskim imieniu, już dopilnuje, aby żaden śmieć mu na drodze nie leżał. Tak przecież musi być, skoro zewsząd słychać podobne głosy. Oblana, jak żrącym kwasem, falą nienawiści, tupała nogą, aby wywołać tsunami, które zmiecie wszelką nieczystość z powierzchni ziemi.
Fal wszelkiego rodzaju jest tak dużo, że trudno choćby zahaczyć o wszystkie. Rozlewające się w sposób niepohamowany fale kłamstwa niszczą życie niewinnym osobom. Bezkarne fale kradzieży narodowego dobra rujnują społeczeństwo, pozbawiając je środków do życia i wykrwawiając inflacją, drożyzną, bankrutującymi przedsiębiorstwami każdej wielkości. Fale złości, obrzydzenia, szyderstwa, oszustwa rosną, pienią się, walą z taką mocą o brzeg ludzkiego jestestwa, że topią każdą maleńką falę radości, uprzejmości, rozkoszy, uczciwości i mnóstwo innych pozytywnych fal, które kwilą przywalane szumiącym ogromem zła, milkną, zanikają.
Dziewczyno z plaży, rodzice Franka, Darku i nawet Kingo, od was zależy, czy tsunami zatraty zatopi nam kraj. Trzeba postawić solidny falochron. Najlepiej tamę. Zatrzymać ten żywioł. Jeszcze można. Odpowiednia władza kraju z Unii nie wyprowadzi i dziewczę spędzi swój wymarzony czas na francuskiej uczelni. Ludzie, którym zależy, aby każdy miał szansę na przeżycie, dofinansują wystarczająco wszystkie strategiczne wydziały, w tym ochronę zdrowia i rodzice Franka będą mogli cieszyć się jego skuteczną terapią. Odpowiednie wychowanie, brak szczucia, dyskryminacji i właściwe ustawy dadzą Darkowi możliwość korzystania z radości życia. Będzie mógł cieszyć się sobą. Innymi. Wszystkim wokół. Powszechna edukacja pozwoli zrozumieć, także Kindze, że żadne słowa, nawet najbardziej wzniosłe, nie są tak ważne, jak ludzkie życie. Nauczy ją, iż każdy człowiek jednakowo zasługuje na swobodę przebywania tam, gdzie chce i życia na własnych zasadach, jeśli tylko nikogo nie krzywdzi. Ojczyznę kala nienawiść do innych, nie oni sami.
Tsunami złych rządów można zatrzymać. Tama ludzkiej dobrej woli odbije każdą falę, także tę śmiercionośną. Czas zacząć ją stawiać.
Anna Kupczak @DemosKratos55