Elekcja

Ciemnogród, muzyka, malarstwo i… impresje własne, odc. 14.

Jacek Kaczmarski 13 stycznia1993 roku, a więc cztery lata po częściowo wolnych czerwcowych wyborach 1989 roku, czternaście miesięcy po  pierwszych całkowicie wolnych wyborach parlamentarnych w III RP, a na osiem miesięcy przed wyborami w roku 1993, napisał utwór pod  tytułem Elekcja.

Jan Matejko: Potęga Rzeczypospolitej u zenitu. Złota wolność. Elekcja R.P. 1573 – olej na płótnie, 1889 r. Obraz odnosi się do elekcji, w wyniku której na tronie osadzono Henryka Walezego. Źródło: Wikimedia Commons.

Na portalu YouTube znalazłem nagranie z tarnowskiego koncertu pieśniarza z 2001 roku wraz z zapowiedzią, której trzeba obowiązkowo wysłuchać. Wprawdzie Jacek pomylił miesiące i zamiast styczeń powiedział  grudzień, ale stwierdzenie na osiem miesięcy przed wyborami rozwiewa wszelkie wątpliwości, co do tego, kiedy utwór powstał.

W mojej opinii bard, będący bardzo bacznym obserwatorem naszej rzeczywistości, nie bez przyczyny napisał akurat ten tekst, akurat w tamtym czasie. Wybory roku 1989 obserwował jeszcze z perspektywy emigranta, jako pracownik  Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, a te z 1991 roku już po powrocie do kraju, mając za sobą trasę koncertową, pierwszą po dziewięciu latach emigracji. Sądzę, że to, co widział i słyszał, też znalazło odzwierciedlenie w tekście utworu, o czym sam autor trochę nie wprost wspomina we wzmiankowanej zapowiedzi.

Wprawdzie Kaczmarski nie pozostawił jakichś wskazówek, do której konkretnie elekcji się odnosi w pierwszej warstwie znaczeniowej tego wiersza, ale z treści (Wiednie Sobieskich) można domniemywać, że do którejś z XVIII-wiecznych.

Druga warstwa znaczeniowa, odnosi się do bieżących wydarzeń. Zresztą nie był to pierwszy raz, gdy Kaczmarski nie wprost odnosi się do współczesności. Ponieważ wszystko na to wskazuje, że niedługo dojdzie do wyborów parlamentarnych, warto tej kompozycji poświęcić kilka słów, przy okazji coś dorzucając.

Jean-Pierre Norblin de La Gourdaine: Elekcja Wettina na króla polskiego – olej na płótnie, ok. 1790 r. Elekcja Augusta II Sasa na Woli pod Warszawą w dniu 27 IX 1697 r. Źródło: Wikimedia Commons.

Od jakiegoś czasu na rządowych stronach „wisi” projekt ustawy o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej.  Numer projektu to UD 432, osoba odpowiedzialna za opracowanie projektu to Sekretarz Stanu Maciej Wąsik.  Co ma ten projekt do wyborów? – spytacie; ano ma i to wiele.

Pod koniec września na łamach Gazety Wyborczej Dorota Wysocka-Schnepf rozmawiała na temat tego projektu z Antonim Podolskim, byłym wiceministrem spraw wewnętrznych i byłym szefem RCB, który mówi, że dziwaczne przepisy pandemiczne mają być stałym elementem naszego krajobrazu prawnego.

Bernard Belotto, zwany Canalettem: Elekcja Stanisława Augusta – olej na płótnie, 1778 r. Obraz przedstawia ostatnią wolną elekcję w dziejach Rzeczypospolitej Obojga Narodów przeprowadzoną we wrześniu 1764 na polu elekcyjnym na Woli, widocznym na obrazie od strony północno-zachodniej. Źródło: Wikimedia Commons

Co z tego wynika? Ano to, że ten projekt odbiera kompetencje samorządom, a ludziom ich prawa obywatelskie, o czym Podolski informował już w fazie powstawania tego projektu. Były szef RCB i były oficer UOP twierdzi – z czym się zgadzam – że: …tak naprawdę istotą tej obecnej regulacji jest wprowadzenie do polskiego prawa przepisów pandemicznych na stałe – pandemicznego stanu quasi-wyjątkowego, który wtedy nam wprowadzono. Pamiętamy, że unikano wtedy, z różnych przyczyn, wprowadzenia któregoś ze stanów nadzwyczajnych kwalifikowanych w konstytucji.

Jedną z tych przyczyn była oczywiście chęć uniknięcia płacenia przez państwo odszkodowań przedsiębiorcom za to, iż musieli zamknąć lub zawiesić swoją działalność w wyniku rządowych rozporządzeń: I wobec tego wymyślono różne, dziwne przepisy, które obchodziły prawo. Ja twierdzę, że to się tak spodobało, że postanowiono to utrzymać. Zresztą twórcy tej ustawy czy osoby, które ją promowały, przyznawały się, że rzeczywiście jest ona oparta na doświadczeniach z jakoby świetnego zarządzania pandemią

Zjednoczona Prawica od początku przejęcia władzy po wyborach w 2015 roku centralizuje ją, a w tym projekcie: Moje zaniepokojenie budzi najbardziej taki zapis, że w przypadku niezadowalającego wykonywania poleceń wojewody czy ministra można w trybie natychmiastowym odwołać prezydenta miasta, burmistrza czy starostę. Co oznacza, że w takim natychmiastowym trybie można wprowadzić zarząd komisaryczny w kluczowych miastach w Polsce.

Rozumiecie? Jakiemuś popychadłu sterowanemu ręcznie z Nowogrodzkiej czy też z Mickiewicza, coś się nie spodoba i natychmiast wprowadza zarząd komisaryczny. Przecież to jest dyktatura!

Ten projekt: Prezentuje pewną filozofię, w której według obecnych władz ustrój Polski właściwie mógłby się kończyć na województwie. Wojewoda i jego aparat miałby wydawać polecenia właściwie wszystkim niżej i to, rozumiem, miałby być ten system idealny. Następnie możliwość ograniczania praw obywatelskich czy gospodarczych, ale bez ponoszenia konsekwencji, chociażby takich, że na przykład zakłóca to kalendarz wyborczy. Więc jest tu możliwość manipulowania jeszcze bardziej terminami wyborów.

Łopatologicznie: Cały problem polega na tym, że nie robi się tego tak, jak jest zapisane w konstytucji, bo jest to w jakiś sposób niewygodne, tylko wprowadza się nowy stan, z którego – można powiedzieć – à la carte – bierze się to, co pasuje władzy.

Łamanie praworządności rządząca obecnie mafia ma w genach, a doskonale widać to na przykładzie wojny o praworządność z Unią Europejską. W UE nie można sobie przepisów prawa wybierać à la carte i o to naprawdę w tej całej wojnie chodzi. Kaczyści nie chcą praworządności w naszym kraju, czyli kontroli nad własnymi działaniami, i dlatego nawet wniosku o przyznanie środków z KPO nie złożyli. Ponieważ zaleceń UE nie mają zamiaru stosować, a Bruksela skończyła z przymykaniem oka na łamanie praworządności, to tego wniosku nie ma i nie będzie. A bredzenie o unijnej dyktaturze to tylko mydlenie oczu wyznawcom ZP i idiotom. Nawet Viktor Orbán zrozumiał zdaje się, że z Unią nie wygra i pewnie za jakiś czas te środki dostanie. Ale nie uparta jak osioł Nowogrodzka, swoimi działaniami dostarczająca uciechy Kremlowi. Podolski odsyła też do …świetnej analizy prof. Izdebskiego na strony Fundacji Stefana Batorego.

I jeszcze jeden fragment tej rozmowy: Raz ochroną ludności ma się zajmować MSW, a zarządzaniem kryzysowym Straż Pożarna, teraz jest odwrotnie – ochroną ludności, co mnie cieszy, ma się zajmować jednak Straż Pożarna, a zarządzaniem kryzysowym jednak MSW i wojewodowie. Ale z pozbawieniem kompetencji samorządów. Natomiast centra zarządzania kryzysowego, nie wiadomo dlaczego, zabiera się o starostom, czyli powiatom, i oddaje Straży Pożarnej.  Ja twierdzę, jako praktyk, że w sytuacji zagrożenia wojną, agresją hybrydową, czy jak to nazwiemy, takich rzeczy się nie robi. To jest mniej więcej to, co w swoim czasie zrobił Józef Stalin, dekapitując całą kadrę generalską w Związku Radzieckim, co skutkowało tym, co się działo na początku II wojny światowej Na prawie każdy aspekt działalności ZP Kreml rzuca swój długi cień. O problemach  i zagrożeniach dla przedsiębiorców, które może spowodować wprowadzenie tego projektu w życie, możemy poczytać też w artykule na portalu prawo.pl.

I teraz możemy wrócić do Elekcji. Każdy chyba choć raz widział transmisję obrad sejmu, szczególnie w czasie ostatnich dwóch kadencji, z wrzaskami i nieparlamentarnymi iście słowami, które w mojej skromnej opinii idealnie obrazuje ten fragment tekstu utworu.

Pod nos podtykane i palce i pięści,
Na racje oracji trwa bitwa,
Szablistą polszczyzną tnie, świszcze i chrzęści
Przekleństwo, skarga, modlitwa…

Kaczmarski znał i cenił twórczość Norblina. Jan Piotr Norblin – Bójka szlachty na sejmiku. Źródło: Wikimedia Commons.

Kolejny fragment tekstu znakomicie oddaje powszechny fakt łatwości, z jaką kupowano głosy na sejmikach. Tu mamy akurat wymienionych trzech przyszłych zaborców oraz magnatów, którzy także własne interesy załatwiali. Jak doskonale widzimy, nic się od tamtych czasów nie zmieniło. PiS do perfekcji doprowadził kupowanie głosów, choćby w niesławnym ciemnym saloniku  przy okazji niemalże każdej ustawy. O ile w I RP kupowano głosy głównie biednych szaraczków, gołodupców mówiąc wprost, o tyle obecnie i zamożniejsi posłowie sprzedają się niczym córy Koryntu, mając nienażarty apetyt na mamonę.

Ten Prusom gardłuje, ten Wiednia partyzant,
Ów ruskiej się chwyta sukienki,
A troską każdego szczęśliwa ojczyzna –
Stąd modły, przekleństwa i jęki.

Polityką zwie się ów spór Panów Braci
W kolokwiach elekta z elektem;
Schlebiają szarakom złociści magnaci
Wśród jęków, modlitw i przekleństw.


Nienażarty jest też stan duchowny, który pochłania olbrzymie środki budżetowe, w zamian oferując poparcie polityczne z ambon oraz wiadomego radia i telewizji, szczególnie cenne dla partii Kaczyńskiego w okresie przedwyborczym.

Jean-Pierre Norblin de La Gourdaine, Sejmik w kościele (1785 r.). Źródło: Wikimedia Commoins.

Co czub i wąsiska – to wróż i historyk, innymi słowy co poseł, to specjalista od wszystkiego, wyjątkowo celnie brzmi ten historyk, zwłaszcza kształcony na KUL-u. A słowa: Więc grunt to obyczaj, obyczaj – rzecz święta oraz: Niech rządzi kto bądź – byle wolnych nie pętał – od razu przywodzą na myśl Kazimierza Przerwę-Tertmajera i jego wiersz Patryota oraz fragment o śmierdzących butach…

Jak wtedy obojętne szlachcie były losy ojczyzny, byle rządzący kto bądź zachował złotą wolność, tak teraz jest identycznie, a posłanki i posłowie wędrowniczki dbają tylko o swoją wolność, nie tyle złotą, co złotówkową.

Co czub i wąsiska – to wróż i historyk,
Niezbite też ma argumenta;
Lecz Wiednie Sobieskich i Pskowy Batorych
Dziś każdy inaczej pamięta!

Więc grunt to obyczaj, obyczaj – rzecz święta,
By Rzeczpospolita zakwitła.
Niech rządzi kto bądź – byle wolnych nie pętał
W przekleństwach, skargach, modlitwach!

Wspaniały jest także refren, kolejno rozbudowywany o cztery wersy. Niedługo święto niepodległości i być może finansowane przez Glińskiego stowarzyszenia Bąkiewicza znów nam zafundują jakąś „Bitwę pod Empikiem” czy też w innym miejscu.  Poniżej fragment refrenu oraz następującego bezpośrednio po nim tekstu zasadniczego.

„Pojedziemy do stolicy,
Wszak Warszawa to nie Rzym,
Tam rabują przedawczycy,
Poświecimy im!”

„Jest nas patryjotów siła,
Żaden nam nie straszny wróg,
A Ojczyzna sercu miła
I łaskawy Bóg.

Rozniesiemy na szabelkach
Zdrajców, co nam wodzą rej,
Rzeczpospolita jest wielka
Starczy dla nas jej!”


Oczywiście mowa nie o świeceniu „krużgankiem oświaty”, a szabelką.

Pamiętacie, jak dwa lata temu podczas tego samego marszu, podczas którego miała miejsce owa „Bitwa pod Empikiem”, jeden z „patryjotów” zaatakował racą balkon, bo tam wisiała tęczowa flaga? Na pewno pamiętacie.  Był to efekt szczucia, między innymi przez rezydenta w kampanii wyborczej kilka miesięcy wcześniej, na wszystko co „niepolskie”, „nienarodowe” oraz farmazońskie i szatańskie, jak to Tetmajer w Patryjocie określił.

Na koniec tego felietonu chciałbym wam polecić jeszcze jeden utwór  Jacka pod tytułem Źródło wszelkiego zła, który w pewien sposób wpisuje się w tematykę  mojego tekstu, ale trochę wychodzi poza ramy polskiego piekiełka.

Usprawiedliwiają krocie
Wskazującym boskim palcem,
Zaprzeczają wszelkiej cnocie,
Która się nie sprawdzi w walce.
Wykupują łaskę Pana
Zer bezmiarem w komputerach,
Hostią ostryg i szampana
Chcą się zbawić tu i teraz.


Nagranie również z tarnowskiego koncertu.



Podziel się

4 Replies to “Elekcja

  1. I to jest wlasnie w mojej ocenie tekst, ktory powinien przeczytac kazdy niezgadzajacy sie z demolowaniem Polski. Historia lubi sie powtarzac ale to od nas, od naszych wyborow zalezec bedzie przyszlosc. Czy powrocimy do czasow mrocznych czy pojdziemy naprzod.
    Wspanialym uzupelnieniem tego tekstu sa utwory Jacka Kaczmarskiego,ktory byl-jak ktos go okreslil- komentatorem rzeczywistosci. Byl i jest do dzisiaj moim idolem. Dziekuje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *