Egzotyka w operze, część 5. Muzyczny parias

Cudze chwalicie, 

swego nie znacie,  

sami nie wiecie, 

co posiadacie. (Stanisław Jachowicz)

W modę na egzotyczne motywy w operze wpisał się nasz Stanisław Moniuszko, o kilka czy nawet kilkanaście lat wyprzedzając zresztą swoim Parią niektórych francuskich twórców, na przykład Masseneta (Król Lahore) czy Delibes’a (Lakmé).   

Urodzony w Ubielu na Białorusi, w polsko-ormiańskiej rodzinie szlacheckiej, Moniuszko (1819-1872) wykazywał się wczesnym talentem muzycznym. Już jako ośmiolatek zaczął pobierać prywatne lekcje muzyki w Warszawie, a po trzech latach kontynuował edukację muzyczną w Mińsku. Od 1837 do 1839 roku studiował kompozycję w Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie u Carla Friedricha Rungenhagena i pobierał u niego lekcje dyrygentury chóralnej. W tym okresie odniósł zaskakujący sukces, prezentując Trzy pieśni do słów Adama Mickiewicza. Niektóre z pieśni, które skomponował jako student, zostały opublikowane przez wydawnictwo Bote & Bock i otrzymały pozytywne recenzje.

Po trzech latach pobytu w Berlinie Moniuszko wrócił do Wilna i poślubił Aleksandrę Müller. Zatrudnił się tam jako organista, a także pracował jako prywatny akompaniator. Często borykał się z trudnościami finansowymi, bo dochował się dziesięciorga dzieci i musiał je utrzymywać, a nadto niańki i służbę (podobno przy jego stole zasiadało codziennie osiemnaście osób).

W Wilnie doprowadził do wykonania ważnych dzieł chóralnych, jak Requiem Mozarta czy fragmenty Stworzenia świata Josepha Haydna, a także utworów orkiestrowych Mendelssohna i Beethovena.

W tym czasie zaprzyjaźnił się z Józefem Ignacym Kraszewskim i Aleksandrem Fredrą, którzy rozbudzili w nim zainteresowanie muzyką dramatyczną. Około 1840 roku Moniuszko zaczął intensywnie komponować; pisał pierwsze opery i operetki oraz muzykę sakralną. Rozpoczął również pracę nad jednym ze swoich najbardziej znanych dzieł, dwunastotomowym Śpiewnikiem domowym na fortepian i głos, który zawiera 268 pieśni napisanych do wierszy polskich poetów (tylko sześć tomów ukazało się za jego życia).

Moniuszko kilkakrotnie podróżował do Petersburga, gdzie dobrze przyjmowano jego koncerty. Tam zetknął się z kompozytorem Michaiłem Glinką, twórcą rosyjskiej opery narodowej. Kluczowy dla jego kariery był pobyt w 1848 roku w Warszawie; poznał wówczas Józefa Sikorskiego, przyszłego redaktora najważniejszego polskiego pisma muzycznego Ruch Muzyczny, etnografa Oskara Kolberga i Włodzimierza Wolskiego, przyszłego librecistę Halki.

W tym samym roku – w okresie Wiosny Ludów – Moniuszko dyrygował w Wilnie premierą pierwszej wersji Halki (w dwóch aktach). Dopiero po dziesięciu latach sytuacja polityczna uspokoiła się na tyle, by umożliwić powtórne wystawienie opery o tak silnie zaznaczonym charakterze narodowym. Po triumfie drugiej wersji Halki (w czterech aktach), której premiera odbyła się w Warszawie w Nowy Rok 1858, Moniuszko odbył tournée po Francji.

I warszawska inscenizacja, i zagraniczny wyjazd stały się możliwe dzięki pianistce i mecenasce sztuki, Marii Kalergis (wielkiej miłości Norwida). Wpłynęła ona na dyrektora rządowych teatrów warszawskich, Siergieja Muchanowa, swojego późniejszego męża, który sprzeciwiał się prezentacji tej opery.

Również dzięki niej zorganizowano koncert charytatywny na rzecz kompozytora, który jak zawsze borykał się z kłopotami finansowymi. Dzięki zebranej kwocie 25 tysięcy złotych polskich Moniuszko mógł ruszyć w podróż po Europie. W Paryżu poznał Daniela Aubera (autora m.in. Niemej z Portici) i Gioachina Rossiniego; odwiedził także w drodze powrotnej Franciszka Liszta w Weimarze.

Zaraz potem został mianowany głównym dyrygentem Opery Narodowej w Teatrze Wielkim w Warszawie. Już w pierwszym roku udało mu się wprowadzić do repertuaru jedną ze swoich oper (Flisa), a przez następne 15 lat dyrygował niemal wyłącznie własnymi kompozycjami. Mając nadzieję, że paryżanie włączą jedną z jego oper do programu tamtejszych teatrów, pojechał znów w 1862 roku do Francji, ale bez rezultatu. Ze względu na wybuch powstania styczniowego wrócił do domu wcześniej, niż planował. W 1864 roku zaczął pracę w Konserwatorium Warszawskim, a niebawem został mianowany profesorem tej uczelni. W 1865 roku premiera Strasznego Dworu spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem i okazała się sukcesem porównywalnym z Halką

Rok później Moniuszko  wybrał się do Krakowa i natchniony tamtejszą atmosferą, planował operę o morganatycznej żonie Kazimierza Wielkiego, Krystynie Rokiczanie, jednak nic z tych zamierzeń nie wyszło. Przy okazji tego pobytu udał się też na parę dni do Pragi, z wizytą do czeskiego kompozytora narodowego, Bedřicha Smetany, który przygotowywał praską premierę Halki. Opera pod batutą samego Smetany została wystawiona w 1868 roku. Dwa lata później trafiła na scenę w Petersburgu, w przytomności jej twórcy. 

Libretta dzieł operowych Moniuszki, jak Flis, Hrabina, Verbum nobile, a przede wszystkim Straszny dwór, podkreślały polskie zwyczaje i tradycje oraz podtrzymywały i propagowały uczucia patriotyczne w czasie walk o niepodległość. O znaczeniu Halki dla kultury narodowej może świadczyć fakt, że po ustanowieniu polskiej administracji we Wrocławiu jesienią 1945 roku właśnie jej przedstawieniem wznowiono działalność opery miejskiej.

Zmęczony pracą i przygnębiony kłopotami materialnymi, a także niepowodzeniami późniejszych dzieł, Moniuszko zmarł na atak serca 4 czerwca 1872 roku w wieku 53 lat. Paria okazał się jego ostatnim ukończonym utworem scenicznym.

Wybierając egzotyczny temat opery, twórca miał nadzieję, że pozwoli mu on odnieść sukces na Zachodzie. Libretto jego dzieła zostało napisane na podstawie sztuki Casimira Delavigne’a Paria (wcześniej, w 1829 roku powstała niezbyt udana opera Donizettiego, oparta na tym samym dramacie). Autor miał na koncie sukces Nieszporów sycylijskich, które Eugène Scribe, zresztą jego kolega szkolny, znany ze współpracy z Meyerbeerem, przerobił potem na libretto opery Giuseppe Verdiego pod tym samym tytułem.

Delavigne był też znany z tworzenia tekstów, opiewających rewolucję lipcową 1830 we Francji (Paryżanka), rewolucję belgijską 1830 (Brukselanka) i powstanie listopadowe (Warszawianka 1831). Wcześniej, jeszcze za Napoleona I, otrzymał wyróżnienie na konkursie, na który pisano wiersze, propagujące szczepienia (rok 1814). Nie dostał głównej nagrody, bo jego poemat był zbyt „techniczny” – dawał szczegółowy opis całej procedury (na początek trzykrotne nacięcie skóry…) oraz odczynów poszczepiennych. Za to wiersz ten był wykorzystywany we francuskich szkołach aż do 1940 roku.

Moniuszko poznał sztukę Delavigne’a już we wczesnej młodości – przeczytał ją we francuskim oryginale, jednak długo zwlekał z podjęciem pracy nad tym tematem. W końcu poprosił Jana Chęcińskiego, autora libretta do Strasznego dworu, by stworzył libretto na podstawie Parii. Librecista szybko wywiązał z tego zadania, ale praca nad operą zajęła kompozytorowi dziesięć lat z przerwami.

Trzyaktowe dzieło rozpoczyna się scenicznym prologiem, w którym pojawia się melodia chóru, pochodząca z innego utworu Moniuszki – kantaty Milda. Dopiero po trzech scenach następuje bardzo efektowna uwertura, najbardziej znany fragment Parii. W ten sposób kompozytor podkreślił ścisły jej związek z akcją opery.

Podczas nocnej modlitwy w świętym gaju w Benares, w pobliżu posągu Brahmy, wódz Idamor zwierza się swemu przyjacielowi z uczucia do Neali, córki arcykapłana Akebara. Jest to występne uczucie, bo Idamor należy do kasty wojowników (kszatrija), a dziewczyna do kasty braminów. Tę rozmowę przerywa pojawienie się ludzi ścigających starego pariasa – nietykalnego, który swoją obecnością skalał święte miejsce. Idamor ratuje życie starca, bo sam pochodzi z tej pogardzanej, najniższej kasty. Potem, na osobności, wyrzuca sobie, że porzucił rodzinny dom i ojca, chcąc uniknąć losu pariasa. Tu następuje uwertura.

W świętym gaju pojawia się Neala. Mówi ukochanemu, że ojciec zdecydował się zwolnić ją ze ślubów kapłańskich i pozwolił jej wyjść za mąż, ale nie wie jeszcze, kogo każe jej poślubić. W świątyni zbierają się bramini. Arcykapłan Akebar występuje przeciwko kaście wojowników, której wpływy po zwycięstwie nad wrogiem zagrażają potędze kapłanów. Później wzywa Idamora i mówi mu, że bogowie wybrali go na męża jego córki Neali. Jest to oczywiście decyzja polityczna…

Wódz decyduje się wyjawić ukochanej swoją tajemnicę. Neala jest przerażona, ale jej miłość jest silniejsza; dziewczyna nie opuści ukochanego mimo jego haniebnego pochodzenia. Później Neala dowiaduje się, że jakiś dziwny starzec szuka Idamora, więc doprowadza do spotkania ich obu. Wówczas okazuje się, że stary człowiek jest tym uratowanym pariasem ze świętego gaju, a jednocześnie ojcem Idamora, Dżaresem, którego syn przy pierwszym spotkaniu nie poznał po latach rozłąki. Idamor jest rozdarty między miłością do Neali a uczuciem do ojca, który błaga go o powrót do domu i wybucha gniewem, słysząc o planowanym związku małżeńskim syna.

Nad Gangesem trwa ceremonia zaślubin. Arcykapłan Akebar modli się o szczęście nowożeńców, potem rozpoczynają się tańce weselne (to trzeci akt – wówczas typowe miejsce dla baletu). Na wpół oszalały z rozpaczy Dżares zakłóca radosny nastrój i przerywa ceremonię, domagając się dla siebie kary śmierci, zgodnie z prawem. Idamor błaga arcykapłana o litość dla ojca i ofiarowuje w zamian swoje życie. Dżares twierdzi, że wcale nie zna wodza. Ten jednak wyznaje, że ​​jest jego synem i pariasem, ale przypomina też wszystkim o swoich wojennych zasługach. Bezlitosny Akebar pozbawia go jednak życia. 

Neala, która właśnie nadeszła ze ślubnym orszakiem, mdleje na widok zwłok narzeczonego. Kiedy odzyskuje przytomność, postanawia pozostać z Dżaresem, by podzielić jego los po stracie Idamora. Arcykapłan powstrzymuje tłum przed zamordowaniem obojga i pozwala im odejść. Wierni przeklinają starego pariasa i wyrodną córkę Akebara.

W całej twórczości Moniuszki, na którą wpływ miała francuska opéra comique XIX wieku (zwłaszcza Daniel Auber), liczne wpływy włoskie i proza ​​​​niemieckiego romantyzmu, dominuje folklor o niezwykłym brzmieniu. Ślady tego widać nawet w indyjskim Parii, choć kompozytor próbował uzyskać egzotyczne efekty przy użyciu tam-tamu, gongu, kontrafagotu i klarnetu basowego (ten ostatni instrument towarzyszy stale wejściom Dżaresa). Paria oferuje widzom duże sceny chóralne, wstawki baletowe oraz atrakcyjne partie wokalne dla czterech głównych solistów, ciekawą orkiestrację, a przede wszystkim przejrzystą i spójną strukturę.

Niestety opera nie zachwyciła ani widzów, ani krytyków. Władysław Wiślicki, założyciel Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego, po premierze w 1869 roku napisał w czasopiśmie „Kłosy”, że „zachwycić się owym utworem trudno, podziwiać go jednak można”. Paria krótko utrzymał się na afiszu (zaledwie sześć przedstawień), a potem przez pół wieku nikt go nie wystawił. Nie lepiej powiodło się operze w czasie wznowienia w roku 1917. Po drugiej wojnie Parię wystawiano sporadycznie, poza latami pięćdziesiątymi, kiedy dzieła o niesprawiedliwości społecznej były dobrze widziane… W 2005 roku powstało pierwsze pełne nagranie z przedstawienia w szczecińskiej Operze na Zamku.

Dopiero w 2019, Roku Moniuszkowskim, po ponad 150 latach, najrzadziej wystawiana opera Stanisława Moniuszki odniosła należyty sukces. Inscenizacja Teatru Wielkiego w Poznaniu zdobyła International Opera Award (operowy Oscar) w kategorii „Dzieło odkryte na nowo”. W październiku 2022 roku poznańscy artyści wystąpili w Teatrze Wielkim w Warszawie, tym razem w wersji koncertowej. Pierwsze w historii włoskojęzyczne wykonanie tego dzieła miało miejsce na Wielkanocnym Festiwalu Ludwiga van Beethovena w 2019 roku. 

Jak już wielokrotnie widzieliśmy, często zamysły twórcy operowego nie znajdują zrozumienia u jemu współczesnych. Dzieło Moniuszki było przez całe lata uważane za egzotyczny i niezbyt udany wymysł kompozytora. Inaczej postrzegamy tę operę – historię o wykluczeniu i prześladowaniu – z dzisiejszego punktu widzenia, doceniając aktualność tematyki i oryginalność dzieła. Dawniej w Polsce zarzucano Parii nieudolne naśladownictwo Aidy, bo nikt nie raczył sprawdzić, że premiera tej opery miała miejsce dwa lata wcześniej niż premiera utworu Giuseppe Verdiego…

Uwertura Parii:

Powiem szczerze, że poznańska inscenizacja, na siłę uwspółcześniona, umiarkowanie mi się podoba, natomiast po włosku (tylko audio) opera wypada znakomicie.

Całość we włoskiej wersji na Spotify:

https://spotify.link/wp8m3HPo4yb

A na deser Prząśniczka ze Śpiewnika domowego w nietypowym wykonaniu z czasów lockdownu…

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *