Irons o sprawach życia i śmierci. Cz.1.

Na czternasty studyjny album Iron Maiden trzeba było ponownie czekać trzy lata. W 2006 roku ukazała się płyta – znów ze śmiercią w tytule – A Matter of Life and Death. Był to czwarty w historii zespołu album bez utworu tytułowego. Pierwsze trzy to Piece of Mind oraz oba wydawnictwa z Blaze’em Baileyem „na wokalu”, czyli The X Factor i Virtual XI.

Nagrania trwają w sumie pięć minut dłużej niż te na Dance of Death i w dalszym ciągu tematem przewodnim jest śmierć, nieuchronnie powiązana z wojną i religią. Nagrania nie są masterowane, a lider ekipy, basista Steve Harris, mówił, że sporo z tego, co słyszycie, zostało nagrane za pierwszym podejściem. Wokalista Bruce Dickinson stwierdził, że nagranie płyty zajęło dwa miesiące mniej, niż pierwotnie szacowano. Według Harrisa jest jak dotychczas najcięższa, ale też bardzo progresywna. I nie we współczesnym sensie, ale podobnie jak u Dream Theater, bardziej w stylu lat 70-tych.

Okładkę, z generałem Eddiem prowadzącym armię szkieletów, w głównej mierze trzeba przypisać Timowi Bradstreetowi, długoletniemu fanowi grupy, znanemu przede wszystkim z prac dla DC Comics (Hellblazer) i Marvel Comics (Punisher). Tim opisał możliwość pracy nad okładką jako spełnienie jednego z jego Najdzikszych snów. Przypomnę, że Wildest Dreams, to utwór otwierający poprzednią płytę.

Na tylnej stronie pierwotnie miał się znaleźć Eddie postrzelony w plecy, ale zespół zdecydował się wybrać wersję z fragmentem czołgu z frontowej strony.

No to zaczynamy. Płytę otwiera Different World , utwór o duchowych rozterkach i potrzebie tolerancji



Tell me what you can hear and then tell me what you see
Everybody has a different way to view the world
I would like you to know, when you see the simple things
To appreciate this life it’s not too late to learn

Opowiedz mi co słyszysz, a potem co widzisz
Każdy inaczej postrzega świat
Chciałbym żebyś wiedział widząc proste sprawy,
Że nie jest za późno nauczyć się doceniać to (doczesne) życie.




Don’t want to be here – somewhere I’d rather be
But when I get there, I might find it’s not for me
Don’t know what I want or where I want to be
I’m feeling more confused the more the days go by

Nie chcę tu być – wolałbym być gdzie indziej
Ale gdy się tam dostanę, może się okazać, że to nie dla mnie
Nie wiem czego chcę i gdzie chcę być
Im więcej upływa dni, tym bardziej czuję się skonfundowany


Nieco ponad cztery minuty ostrego grania zaostrzają apetyt na ciąg dalszy…

Z kolejnym utworem, już bezpośrednio  krytykującym wojnę, wiąże się pewna niesprawdzona do końca historia. Otóż  podczas koncertu w San Bernardino w 2005 roku Irons zostali obrzuceni jajkami i innymi tego typu rzeczami przez „obóz Ozzy’ego”. Podczas tego incydentu Bruce Dickinson akurat dumnie dzierżył Union Jacka, czyli brytyjską flagę, i rzekł ponoć w stronę rzucających jajami  These colours don’t run. Te słowa miały później zaowocować prawie siedmiominutowym  utworem Te barwy nie uciekają

Tekst uwypukla podobieństwo pomiędzy walczącymi w różnych armiach, praktycznie z dowolnych krajów, których żołnierze zaciągają się nie tylko for the glory, czy for your country, ale  z całkiem przyziemnych powodów, takich jak pewna praca i regularny dochód.  Jednak gdy padnie rozkaz wyruszają w bój i wtedy What’s the difference? Nikt nie wie, czy nie wróci w czarnym plastikowym worku do domu, albo nie będzie gnił gdzieś w bezimiennym grobie…



Far away from the land of our birth
We fly a flag in some foreign earth
We sailed away like our fathers before
These colors don’t run from cold bloody war

There is no one that will save you
Going down in flames
No surrender, certain death
You look it in the eye
On the shores of tyranny
You crashed a human wave
Paying for my freedom with your
Lonely unmarked graves

For the passion, for the glory
For the memories, for the money
You’re a soldier, for your country
What’s the difference? All the same

Z dala od kraju urodzenia
Machamy flagą w jakiejś obcej ziemi
Pożeglowaliśmy daleko, jak nasi ojcowie
Te barwy nie uciekają od zimnej, cholernej wojny

Tam was nikt nie uratuje
Padających w płomieniach
Nie poddajecie się, pewnej śmierci
Patrzycie w oczy
Na brzegach tyranii
Rozbiłaś się ludzka falo
Płacąc za mą wolność swoimi
Samotnymi, bezimiennymi grobami

Za pasję, dla chwały
Za wspomnienia, dla pieniędzy
Jesteś żołnierzem, za twój kraj
Co za różnica? Wszystko jedno



Tekst niemal automatycznie przywołuje  obrazy z operacji Overlord, gdy ludzka fala ginęła na brzegach Normandii…  Ale o tym później… Muzycznie klasyka i klasa Irons.

Trzeci, prawie dziewięciominutowy utwór,  rozprawia się z bombami atomowymi. Tytuł nawiązuje do fragmentu tekstu z hinduskiej księgi Bhagawadgita, który brzmi mniej więcej tak:

Jeśli blask tysiąca słońc
Trysnąłby naraz w niebiosa
Byłby jak chwała jedynego Potężnego..

I stałem się Śmiercią,
Niszczycielem światów.


Potem padły jeszcze słowa  It worked!, a wypowiedział je Robert Oppenheimer, fizyk nazwany ojcem bomby atomowej, po pierwszej udanej eksplozji.  Zatem już wiemy czego można się w songu Brighter Than a Thousand Suns spodziewać. Tekst jest pełen aluzji i różnych tropów.  


Iron fingers stab the desert sky
Oh, behold the power of man
On its tower, ready for the fall

Żelazne palce dźgają pustynne niebo
Och, patrz na potęgę człowieka
Na jego wieżę, gotową do upadku
….

Czyż to nie nawiązanie do biblijnej historii o wieży sięgającej nieba i pomieszaniu języków?   W dalszej części mamy słynny wzór Alberta Einsteina, który ostrzegł w sierpniu 1939 roku prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta, ze hitlerowskie Niemcy mogą skonstruować bombę jądrową, samego Oppenheimera, …
,,,

Burying our morals and burying our dead
Burying our head in the sand
E equals MC squared, you can’t relate
How we made God with our hands

Whatever would Robert have said to his God
‘Bout how he made war with the Sun?

Grzebiemy nasze morale, grzebiemy naszych zmarłych
Chowamy głowę w piasku
E równa się mc kwadrat, nie da się opowiedzieć,
Jak stworzyliśmy Boga własnymi rękami

Cóż powiedziałby Robert swojemu Bogu
O tym jak wypowiedział wojnę Słońcu



… nawiązanie do miejsca wybuchu pierwszej bomby, a nawet doktora Strangelove:


Out of the the universe
A strange love is born
Unholy union
Trinity reformed

Out of the darkness
Out of the darkness
Out of the darkness, brighter than a thousands suns

Z kosmosu
Narodziła się dziwna miłość
Bezbożny związek
Zreformowana trójca

Z ciemności
Z ciemności
Z ciemności, jaśniej niż tysiąc słońc



Wymieniony wyżej doktor  Strangelove, to ten z czarnej komedii Stanleya Kubricka z 1964 roku pod tytułem Doktor Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę, satyry na zimnowojenne konflikty, szczególnie na amerykańską doktrynę wzajemnej anihilacji – Mutual Assured Destruction, w skrócie MAD, czyli szalony… Trójca to z kolei kodowa nazwa obszaru ,gdzie zdetonowano pierwszą bombę… Od strony muzycznej utwór melancholijnie melodyjny i faktycznie heavy.

Czwarty  w kolejności utwór na płycie, to The Pilgrim. Według basisty Steve’a Harrisa  zainspirowany został  historią pielgrzymów ze statku Mayflower, którzy pożeglowali do Nowego Świata  w 1620 roku…

Niby proste, ale jednak nie do końca, jak to często bywa  u Irons. Potomkowie pasażerów tego statku to dziś amerykańska elita, można by rzec arystokracja. Pasażerów żaglowiec ten miał około stu, z czego niecałą połowę stanowili purytanie, odłam religijny uznający, że kościół anglikański jest za bardzo przesiąknięty katolicyzmem i dla nich nie do przyjęcia, więc postanowili opuścić Anglię. W poszukiwaniu „nowej ziemi obiecanej” poprzez Niderlandy ostatecznie wylądowali na amerykańskim brzegu. Nowa ziemia obiecana przywitała ich ostrą zimą, tak ostrą, że przeżyły tylko 53 osoby. Po pierwszych zbiorach w październiku następnego roku świętowali w towarzystwie dziewięćdziesięciu rdzennych mieszkańców, a dziś jest to federalne święto Dziękczynienia w USA.

W tekście są oczywiste nawiązania do tej podróży (m. in. pilgrim sunrise, pagan sunset), rozstania z ojczyzną, ale można go odczytywać również bardziej ogólnie, jako poszukiwanie lepszego miejsca na ziemi. Pojawiający się orientalny motyw muzyczny i wers Holy battles take their toll umożliwiają nawet dopatrywania się związku z wyprawami krzyżowymi, bo oni także wyprawiali się do obcego, nowego, świata.


The ailing kingdom doomed to fail
The bonds of sin and heart will break
The pilgrims course will take

Quelling the Devil’s might
And ready for eternal fight
Aching limbs and fainting soul
Holy battles take their toll

Chore królestwo skazane na zagładę
Pękną więzi grzechu z sercem
Pielgrzymi popłyną

Poskromić szatana moc
Gotowi na wieczną walkę
Ciepiące członki i omdlała dusza
Święte wojny zbierają swe żniwo



Na zakończenie pierwszej części (tak, tak, znowu…) kilka słów o The Longest Day, kompozycji wspominającej lądowanie aliantów w Normandii, operację Overlord, rozpoczętą 6 czerwca 1944 roku, w dniu nazwanym D-Day.  W tekście oczywiście mowa o śmierci, bezlitosnym deszczu odłamków, wzgórzach eksplodujących płomieniami na wrogim wybrzeżu…



You still go on, to hell and back again

Valhalla waits, Valkyries rise and fall
The warrior tombs, lie open for us all
A ghostly hand reaches through the veil
Blood and sand, we will prevail

Wciąż maszerujesz (?), do piekła i z powrotem

Walhalla czeka, Walkirie wzlatują i spadają
Mogiły dla wojowników czekają otwarte na nas wszystkich
Widmowa ręka sięga przez zasłonę
Z krwi i piachu, ale zwyciężymy




Po tym fragmencie udowadniającym, że chłopakom nie jest obca i skandynawska mitologia, dodam tylko, że opis lądowania w ten Najdłuższy dzień przywołuje u mnie sceny z Szeregowca Ryana , filmu Stevena Spielberga wyprodukowanego osiem lat przed wydaniem Sprawy życia i śmierci, a także z …  X-Men Origins: Wolverine, choć ten powstał trzy lata po premierze płyty, gdy Jimmy i Victor atakują niemieckie bunkry… Muzycznie – epicko!

À propos filmów nie można wykluczyć, że wpływ na powstanie tej kompozycji miała też, nagrodzona m. in. dwoma Oscarami i Złotym Globem, hollywoodzka produkcja z 1962 roku pod takim samym tytułem. Trwający prawie trzy godziny film z udziałem takich gwiazd, jak John Wayne, Robert Mitchum, Richard Burton,  Sean Connery, Henry Fonda, Rod Steiger, Bourvil, Curd Jürgens, George Segal, czy Paul Anka…

John Wayne w filmie The Longest Day (Wikimedia Commons)

To epickie dzieło powstało z kolei na podstawie książki Corneliusa Ryana (dzięki, nieoceniony Robercie Paśnicki) opublikowanej trzy lata przed filmem, noszącej również taki sam tytuł.

I jeszcze słowo o tytule utworu, filmu i książki. W dniu 22 kwietnia 1944 roku, a więc na niecałe dwa miesiące przed D-Day, słynny Lis Pustyni, niemiecki feldmarszałek Erwin Rommel, powiedział do swojego adiutanta: …pierwsze 24  godziny inwazji będą decydujące… los Niemiec zależy od jej wyniku… dla aliantów, tak samo jak dla Niemiec, będzie to najdłuższy dzień. Słowa Rommla wykorzystał wydawca książki Ryana, Peter Schwed, nadając jej tytuł.

W drugiej części omówienie pozostałych pięciu utworów. Do poczytania za tydzień…

Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *