Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie.
Jan Zamoyski
Święta racja. Chowanie, czy jak dziś się mawia, wychowywanie przyszłych pokoleń to odpowiedzialny, wielki i powszechny obowiązek, ale też przywilej, którego rozmiary trudno porównać z czymkolwiek innym. Wszak od tego, jakie pokolenie wypuścimy w świat, zależy jego przyszłość. Niby banał, a jednak…
Od jakiegoś czasu utarł się zwyczaj wychowywania bezstresowego, czyli praktycznie jego braku. Pozwalamy dzieciakom na wszystko, utrudniając życie sobie, innym (w miejscach publicznych), ale przede wszystkim robiąc wielką krzywdę naszej progeniturze. Osobnik nienawykły od młodych lat do obowiązków, przekonany, że może wszystko i dostanie, co zechce, zderzy się wreszcie ze ścianą innych, podobnych mu osobników i nagle zobaczy realia. Brutalność świata. Prozę życia, gdzie aby przetrwać, trzeba mieć twardą tę część ciała, na której się siedzi. I wiedzę, przynajmniej elementarną.
Dobre chowanie nie musi wcale polegać na drastycznych karach psychofizycznych czy niebotycznym nagradzaniu. Ważne jest, aby młody człowiek umiał szanować innych, nie narzucał im bezustannie swoich fanaberii i był edukowany tak, by późniejszy pracownik, bez względu na zawód, dobrze swoje obowiązki wykonywał. Wprowadzając edukacyjny chaos, wydumane prawa ucznia bez cienia obowiązków (a co z prawami nauczyciela?) i ustalając bezsensowny materiał edukacyjny, narażamy cały naród. I kraj. Czemu?
Kilka przykładów. Cieknie rura, wzywamy hydraulika. Dobry fachowiec z usterką poradzi sobie w pół godziny i na następne lata mamy spokój. Niedouczony, acz roszczeniowy osobnik załata wprawdzie rurę, skasuje krocie i wyjdzie pewnym krokiem, ale godzinę czy dzień później rura się rozleci, zaleje mieszkanie nam i sąsiadom, pozbawi okolicy wody na dłuższy czas i narazi nas na ogromne koszta.
Niedouczony policjant, miast spełniać funkcję obrońcy społeczeństwa, z dziką rozkoszą będzie traktował je pałą i gazem. Albo nawet bronią palną. Wolno mu, nie? Wszak munduru nikt nie ma prawa tknąć, więc sam jest bezpieczny.
Niedouczony architekt może nie postawi bloku w miejscu jeziora, które można przecież przenieść, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa budowla według jego projektu będzie stanowić zagrożenie dla potencjalnych mieszkańców. Wystarczy źle wykonać jedno lub dwa obliczenia i nieudana praca pogrzebie dziesiątki ludzi.
Niedouczony konstruktor postawi most albo wytyczy taki tor kolejowy, że setki, nawet tysiące, będą narażone na śmierć bądź kalectwo.
Niedouczony ekonomista naraża na ruinę nie tylko banki, ale wszystkich, którzy z usług powyższych placówek korzystają. A na szczeblu państwowym… Wiemy aż za dobrze. Tacy bowiem teraz rujnują budżet, ludzi i cały kraj.
Niedouczony lekarz… Cóż. Tego tłumaczyć raczej nie trzeba. Prawda?
Niedouczony minister edukacji funduje swoim pobratymcom właśnie taką przyszłość. Ludzie światli jemu i podobnym mu osobnikom zawsze będą przeszkadzać. Myślą. Trudno nimi sterować, aby swoje osiągnąć. Niedouczone masy pójdą tam, gdzie rzuci się ochłap.
Jeśli organizowanie edukacji przez obecną ekipę i realizacja jej zamierzeń w tej dziedzinie potrwa jeszcze kilka lat, społeczeństwo w przyszłości będzie miało wykwalifikowanych wyłącznie księży katolickich. I wtedy, zostawiając cywilizację na obrzeżach kraju, wszystko będą oni załatwiać modlitwą, za odpowiednią oczywiście opłatą. I rurę naprawią, i dom zbudują, i uleczą każde schorzenie. Ponoć mają taką moc.
Nie pisałam o skutkach działania niedouczonych nauczycieli, choć mogą być niewyobrażalne, bo w dniu ich święta, nazywanym teraz pompatycznie Dniem Edukacji Narodowej, choć wiadomo, że chodzi o żywych krzewicieli wiedzy i wychowania, a nie jakieś wydumane frazy, zwyczajnie nie wypadało. Im należy się nasza wdzięczność, bo wykonywanie zawodu nauczyciela, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, to naprawdę ciężki kawałek chleba.
Nauczycielom chcę złożyć życzenia. Drodzy, oby Wasza praca nigdy nie szła na marne; rodzice współpracowali, dzieci wiedziały, co to jest szacunek, Wam przybyło praw, a podopiecznym obowiązków. Życzę szefów na różnych szczeblach przygotowanych fachowo i tak zwyczajnie, po ludzku, aby nie nakładali na Wasze barki zbyt wielkich ciężarów. To nikomu nie służy. Programów nauczania logicznych, przydatnych, szerzących wiedzę, a nie zaściankowość. I wielu dzieci, które naprawdę zechcą się uczyć.
A wtedy i zdrowie dopisze.
Anna Kupczak @DemosKratos55