„Nigdy nie zrozumiem dlaczego osoby niewierzące obchodzą święta” [pisownia oryginalna] napisała „natalka” na X 31. 03.2024 roku [RT wpisu na TL iksowym Pytalskiej].
Postaram się Natalce odpowiedzieć. Otóż, nie obchodzą. Chyba, że szerokim łukiem. Natomiast przy okazji tych najważniejszych (podobno) świąt dla katolików polskich przypomnę kilka faktów z dziejów Kaplicy Sykstyńskiej i jej pomysłodawcy papieża Sykstusa IV.
Sykstus IV, czyli Francesco della Rovere. Dla ułatwienia będę go tu nazywać też Frankiem lub Sykstuskiem. Brzmi bardziej swojsko.
Franek lubił rozrywki i władzę. Machnął sobie Kaplicę Sykstyńską a w niej obraz, który przedstawiał wniebowzięcie Maryjki – coraz bardziej dziewicy, który wykonał dla niego niejaki Perugin. Był tam też wizerunek Franka – fundatora. Dziś już wizerunku Franka nie ma, jest dzieło Michała Anioła „Sąd Ostateczny”. A dlaczego nie ma Franka? Otóż chłopak lubił władzę i pewnego dnia postanowił eksterminować jednego z Medyceuszy, a konkretnie Giuliano de’Medici, który był młodszym bratem ówczesnego władcy Florencji – Wawrzyńca. (Czujecie fabułę? Można rypnąć scenariusz na miarę Gry o Tron!) Giuliano pożegnał się z życiem przed ołtarzem w trakcie mszy wielkanocnej we florenckiej katedrze. (Jak świętować Wielkanoc, to z przytupem! Prawda, Natalka?) Dlatego też, 50 lat po śmierci Giuliano, papież Klemens VII kazał Michałowi Aniołowi zamalować Sykstuska jakimś obrazkiem i tak się szczęśliwie składa, że tym obrazkiem jest „Sąd ostateczny”.
Myślicie, że Klemens VII zrobił to, bo wiedział, że jego poprzednik zamordował człowieka? I nie może tak być, żeby w Kaplicy twarz mordercy była częścią wystroju? Macie rację, wiedział. Tym bardziej, że Klemens VII z domu miał Medyceusz, a na imię Giulio. Przypadek? A, skąd?! Przypadkiem to matka przyszłego Klemensa VII machnęła go sobie z kochankiem, który stracił życie przed ołtarzem. Przyszły papież urodził się dwa miesiące po śmierci tatusia. Gdyby Sykstus IV nie pozbawił życia akurat ojca Klemensa VII, tylko jakiegoś innego Medyceusza, pewnie do dziś zamiast „Sądu Ostatecznego” oglądalibyśmy twarz Franka. Watykańskie władze zawsze najbardziej wrażliwe były i są na swoją krzywdę. Krzywda innych jest dla nich mniej dotkliwa (patrz Ukraina).
Jak wspomniałam, Franek władzę lubił. 1 listopada 1478 roku wydał bullę upoważniającą hiszpańskich monarchów do ustanowienia trybunału inkwizycyjnego, który od 17 września 1480 zaczął robotę. Było fajowo, urządzali festyny z okazji palenia na stosach. Za pontyfikatu Sykstuska święta inkwizycja w Toledo spaliła w ciągu trzech dni dwa tysiące czterystu marranów (tak nazywano przechrzczonych Żydów. Słowo marrani oznacza świnię). W krótkim czasie eksterminowali blisko trzydzieści tysięcy osób. Przypomnę, że nie kto inny, a właśnie Franek vel Sykstus mianował szefem najgorszego siepacza inkwizycji, Torquemadę. To dopiero impreza na pełnej sykstusowej.
Wspomniałam też, że Franek lubił zabawę. Jako Sykstus IV – papież, a niegdyś franciszkanin, współżył ze swoją siostrą i z własnymi dziećmi. Zatem były to typowe zabawy panów w czarnych kieckach, a że taka tradycja, to kontynuują po dziś dzień. Mało tego, był też świetnym biznesmenem. Zakładał domy publiczne, wydzierżawiał je kardynałom, a prostytutki obciążył specjalnym podatkiem. I co? Można? Można. Główny alfons był papieżem! Urocze.
To nie wszystko. Żeby było bardziej po chrześcijańsku to w roku 1476 nie kto inny, a Sykstus IV wprowadził święto Niepokalanego Poczęcia! Jaki piękny obraz nam się układa. Bzyknę siostrę, jakąś ladacznicę, w końcu burdele należą do mnie. Czasem puknę własne dziecko, a nad tym wszystkim będzie czuwać Maryja – coraz bardziej dziewica w dniu Niepokalanego Poczęcia i dni powszednie.
Dokończę teraz odpowiedź dla Natalki. Otóż, kochana, w czasie, kiedy polscy katolicy świętują śmierć i rzekome zmartwychwstanie żydowskiego rebelianta jajem w majonezie i kiełbachą z chrzanem, niewierzący, na przykład, czytają książki historyczne o waszych papieżach. Śmiechu jest co niemiara, ale też przerażenia sporo. Skoro ludzie będący członkami Kościoła katolickiego nie znają jego kryminalnej historii, a do tego dogmaty i swoje wierzenia chcą wcisnąć innym, to wesoło nie jest.
Serdeczności przesyłam. Pamiętajcie o Pytalskiej!
Chce więcej i dziekuje za dzisiaj!👍
Nudy nie było, brawo oni! Lekkie rozbieżności między głoszonymi kazaniami a swoim postępowaniem, cóż należy rozdielać życie zawodowe od prywatnego 🙂
Przerażające. Ale kawa się należy, za grzebanie w historii.
Fajnie fajnie. Takie akcje nakreśliły na nowo prawdziwe oblicze kościoła.
I za to lubię Panią Pytalską 😁 mocno, dobitnie, z przytupem obcasa o podłogę.
Aby ten kościół, nie spina im się życie prywatne z głoszonymi tezami, nic a nic.