A mury rosną…

Ciemnogród, muzyka, malarstwo i… (impresje własne) odc. 11

Tekst Jacka Kaczmarskiego pod tytułem Mury powstał w 1978 roku, rok później ukazał się dwupłytowy album grupy Pink Floyd zatytułowany The Wall, czyli Mur, choć bardziej znany jest jako Ściana. Tekst Murów Jacka powstał do melodii katalońskiego twórcy Lluisa Llacha L’EstacaPal, utworu granego po polsku przez Zespół Reprezentacyjny jako Mur. A jest jeszcze mur (zasieki) na granicy polsko –białoruskiej i wreszcie jest mój dom murem podzielony…

Niech się mury pną do góry śpiewał  w 1949 roku Chór Czejanda zagrzewając do odbudowy zniszczonej wojną Warszawy, ale w 1984 roku  w nieco zmienionej wersji brzmiało to tak…

Piżamki i sanitariusz na scenie obrazowały dom wariatów, jakim wtedy była Polska, ale ówczesna partyjno-rządowa telewizja, mimo wszystko, potrafiła to transmitować.  Teraz  mamy dom wariatów dużo większy, bo wspomagany z ambony, i tego typu skecz byłby zamachem na polskość (cokolwiek to znaczy), wiarę, a także świętego pierwszego sekretarza. Z rozrzewnieniem wspominam czasy, gdy sekretarz był tylko pierwszy…  A o „wariatkowie” też niedawno pisałem…

Mur jest czymś, co chroni i broni, ale także dzieli i odizolowuje. I w tym drugim znaczeniu się nim zajmę w niniejszym tekście, ponieważ jesteśmy ofiarami gier na podział.

Nie trzeba być mędrcem, aby dostrzec, że w miejsce jednego muru wyrasta następny. Kocham wolną przestrzeń w sensie dosłownym i w przenośni. Natomiast większość ludzi boi się przestrzeni i dlatego budują sobie płotki, mury, bariery… (z rozmowy na portalu panorama-miast.com.pl 1.08. 1998 r.) tak mówił Jacek Kaczmarski prawie ćwierć wieku temu i nic się nie zmieniło.

Główny cel oddziaływania rosyjskiego to podział społeczeństwa – jedność jest uważana za istotny obronny zasób militarny – powiedział generał Piotr Pytel w rozmowie z Donatą Subbotko na łamach  Gazety Wyborczej i dla mnie jest to kluczowe zdanie z całego tego, bardzo istotnego, wywiadu, który omówiłem jakiś czas temu.

Ta gra na podział, to nic innego jak stawianie murów, zasieków, pomiędzy różnymi grupami społeczeństwa, bo skłóconym i podzielonym narodem bezsprzecznie łatwiej zarządzać. Wszak divide et impera to stara rzymska zasada, która wciąż się sprawdza.

Teraz już jest wszystko jedno, czy PiS działa za ruble, czy na własny rachunek. Niszczy wszystko. Skala dewastacji Polski, jaka została przez nich spowodowana, jest po prostu zdradą. Gigantyczną i ohydną.  Kara musi być adekwatna.  Ale nie jest wszystko jedno z kim się opozycja dogaduje, aby odsunąć ich od władzy.

Ciągnięcie ze sobą, na razie ewentualne, osobników w typie Jarosława Gowina gwarantuje nam jedno – obecność takich sprzedawczyków w parlamencie. Dobrze, że Donald Tusk, niekwestionowany lider opozycji, wyraźnie powiedział, że Gowin to będzie rozliczany, a nie rozliczający.

Im bliżej wyborów, tym bardziej ta gra na podział będzie agresywniejsza. Różne będą zapewne inicjatywy po szeroko rozumianej stronie opozycyjnej, ale trzeba sobie powiedzieć wprost, że celem jest odsunięcie kaczystów od władzy. Tylko tyle i aż tyle. To warunek sine qua non, bez którego naprawa Rzeczypospolitej się nie uda.  O programy, metody naprawy będzie się można spierać później. Po wyborach.  Teraz najważniejsze jest, aby zmobilizować tylu obywateli, ilu się tylko da, aby poszli do urn i oddali głos przeciwko kaczystom. PRZECIWKO.

Jeśli zabraknie tych głosów i znów prawie połowa wyborców zostanie w domu, to niewiele się zmieni, a jeśli to na gorsze. Oprócz podziałów wewnętrznych, PiS stawia kolejny mur, mur pomiędzy Polską a Unią Europejską.

Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych hymnem ruchu społecznego, który starał się odsunąć od władzy poprzednią wersję PiS-u, stała się pieśń Jacka Mury. Prawie wszyscy uchwycili się refrenu:

Wyrwij murom zęby krat!
Zerwij kajdany, połam bat!
A mury runą, runą, runą
I pogrzebią stary świat!


i nie chcieli słuchać zakończenia, które mówi:

Patrzył na równy tłumów marsz,
Milczał wsłuchany w kroków huk,
A mury rosły, rosły, rosły,
Łańcuch kołysał się u nóg…


Nawet na siłę zmieniano te wersy na koncertach, o czym Jacek wielokrotnie opowiadał.  Te  Mury z 1978 roku nie miały być hymnem ówczesnej Solidarności, a bard jej bardem. Początkowo Kaczmarski niejako mimowolnie przyjął tę rolę, ale dwadzieścia lat potem mówił już tak: A bardem Solidarności też już nie jestem, bo nie ma już tej Solidarności roku 80-81. Dzisiejsza Solidarność, a przynajmniej jej część, ma już swoich bardów takich jak: Leszek Czajkowski (z rozmowy z Anną Napiórkowską, pr. III PR, audycja Sekrety – konkrety, wrzesień 1999).

Koniec tej pieśni okazał się proroczy, bo mury niepostrzeżenie rosły, z Solidarności zostały popłuczyny i narzędzie władzy, a łańcuch znów zaczyna nam się kołysać u nóg. Już niecałe dziesięć lat później, w 1987 roku, powstały praktycznie nieznane Mury’87 okazujące się także proroczym songiem.

Jak tu wyrywać murom zęby krat,
Gdy rdzą zacieka cegła i zaprawa?
Jakże gnijącym gruzem – grzebać stary świat,
Kiedy nowego nie ma czym i – na czym stawiać?


Czy otwierająca ten utwór strofa nie pasuje jak ulał do dzisiejszej sytuacji?

Historia się zmieniła w mułu mur,
W którym ugrzęzną myśli, wzrok i dłonie.


Ten mułu mur śmiało możemy odnieść do „sHiT-u” Roszkowskiego, w którym ugrzęzną myśli, wzrok i dłonie . Mają ugrzęznąć , aby przypadkiem młodzi nie sprzeciwiali się miłomściwie panującym i wpisali się w jej homo- i ksenofobiczne poglądy.

Oby koniec Murów’87 nie okazał się znów proroczy

Ot, co zostaje z wielkiej rzeki
Myśli, zapachów, głosów, barw:
W murach podwórka er-zacieki,
W szczelinach warstwy martwych larw.
Droga stąd już tylko w dół –
W uścisk gliny, w pleśni plusz
Pomiędzy groby, groby, groby,
Których dawno nie ma już…


bo jest tego bardzo blisko. 

Na płycie (filmie) The Wall grupy Pink Floyd jest także utwór opisujący fatalny stan edukacji i dzieci wpadające do maszynki do mięsa, z których czyniona jest bezkształtna jednolita papka…

Mur w wykonaniu Zespołu Reprezentacyjnego jest w zasadzie tłumaczeniem Pala Llacha i choć jego zakończenie brzmi bardziej optymistycznie, bo na pewno runie, runie, runie i wolny będzie każdy z nas, to jednak w środku tekstu  mamy fragment mówiący o tym, że walka z opresją  w zasadzie nigdy się nie kończy, a ręce od walenia w ten mur są już starte do krwi  –

Lecz minęło już wiele lat
Ręce mam starte do krwi
A gdy czuję że sił mi brak
Mur rośnie grubszy niż był
Wiem już że ledwie się trzyma
Lecz ciężko ruszyć go stąd
Nawet gdy czuję przypływ sił
Powtórz Sizecie pieśń swą


– i walczyć trzeba od nowa. W 1983 roku Jacek Kaczmarski był na emigracji, a ja miałem szczęście być w Krakowie na koncercie Zespołu Reprezentacyjnego. Przeżycie było niesamowite..

Rok po Murach’87 ukazał się song Kultu pod tytułem Arahja, początkowo mający tytuł Nowa piosenka o Berlinie, ale okazało się, że ten tytuł już został użyty w innym utworze, a – jak czytamy w Wikipedii – w nagraniu muzycy zauważyli podobieństwo partii klawiszy Hammonda do utworu July Morning Uriah Heep. Wkrótce w wyniku kombinacji Uriah-Juraja-Araja powstała Arahja, która stała się tytułem piosenki, są też inne hipotezy co do tytułu, ale nie to jest istotne.  Istotne natomiast jest to, że inspiracją do tekstu był mur berliński w tamtym czasie jeszcze dzielący stolicę Niemiec. Wkrótce został zburzony, gdy jak u Llacha jeden uderzył mocno tu, a drugi uderzył mocno tam, ale słowa pozostały i teraz możemy je, podobnie jak słowa wielu innych utworów w jakiś sposób opowiadających o walce z opresją, odnieść do naszej aktualnej sytuacji.

Mój dom murem podzielony

Moja ulica murem podzielona
Świeci neonami prawa strona
Lewa strona cała wygaszona
Zza zasłony obserwuję obie strony

Lewa strona nigdy się nie budzi
Prawa strona nigdy nie zasypia
.

Zwalony mur berliński był symbolem żelaznej kurtyny, którą PiS i między innymi Orban  chcą stawiać na nowo przywracając pojałtański układ sił. Dlatego przede wszystkim ,jako broni przeciwko nowego rodzaju okupantowi, należy użyć kartki wyborczej. póki jeszcze można.

Planowanie, co potem, gdy już władza zostanie kaczystom odebrana, nie jest oczywiście złe, jest dobre, bo trzeba się przygotować, co dalej. Ale nie wolno ani na chwilę zapomnieć, że wszystkie te plany nawet psu na budę się nie zdadzą, jeśli choć część decydentów okupanta niszczących nasz kraj nie zostanie rozliczona.

Mam dosyć tego miasta
Czerwono-czarnej mafii
Czy mnie rozumiesz Lolo
Czy wiesz co mnie trapi
Tym czasem blada Ewa
Wytłumaczyć pragnie wszystko
Bo komisarz wszedł przez okno
A spod łóżka wylazł biskup.


Tak to leci w utworze King zespołu T. Love, a w kontekście Strajku kobiet i wiadomego orzeczenia usłużnego trybunału kucharki, które postawiło kolejny mur w społeczeństwie, warto przypomnieć song Kobiety z Sarajewa zespołu Big Cyc odnoszący się w czasie swego powstania do wojny w byłej Jugosławii i stanowiska Jana Pawła II, który zabraniał aborcji gwałconym na tej wojnie kobietom. Zadziwiająco podobnie brzmi ten tekst do obecnej sytuacji i wypowiedzi Franciszka o rosyjskiej agresji na Ukrainę.

Kobiety z Sarajewa nie usuwajcie dzieci
Kobiety z Sarajewa tak papież wam polecił
Kobiety z Sarajewa zgwałcone dziś o świcie
Kobiety z Sarajewa o zemście już nie myślcie

I jeszcze jeden song, który można  przywołać  à propos kobiet, kucharki i PiS-u. To Kura  w wykonaniu Zespołu Reprezentacyjnego, w którym jak memento brzmią słowa:

Lecz w tej niewoli nie chcę tkwić
Ja się dla planu nie chcę kurwić.


To inna kompozycja Lluisa Llacha świadcząca o tym, że tego typu problemy nie są (były) obecne wyłącznie nad Wisłą, ale wydaje się, że partia Kaczyńskiego do spółki z „partią” Rydzyka chce prowadzić nas w kierunku w jakim obecnie zmierza Afganistan.

Trzy lata temu Big Cyc śpiewał Polska podzielona murem nienawiści, tu zdradzieckie mordy, tam starzy faszyści.

Mówią o nas ze Polacy to jest bardzo dziwna nacja
Choć nie lubią zbytnio obcych to w Egipcie na wakacjach
.

Najnowszym przykładem  pogardy i wzniecana niepokojów jest Order Orła Białego zawieszony przez uzurpatora na ramionach kłamliwego kapusia, będącego jednocześnie hieną cmentarną.

A jeszcze Odra, rzeź lasów, drożyzna,  brak węgla i nadchodząca zima

Na koniec jeszcze raz Muniek Staszczyk:

Pola, błagam, obudź się

Spiker z łapanki wciska kit
Rozbudza narodowy mit

Pola, ty musisz z kolan wstać,
Bo tu już nie ma z czego brać

O, Pola, oszukują cię
I ciągle używają cię
I gwałcą cię
.

Ja też Pola, błagam, obudź się, Pola, nie daj się im, dasz radę, wierzę w ciebie, bo podzieleni i obojętni nasz zasób obronny sprowadzimy, nomen omen, do zera, a mury będą rosły i łańcuch wciąż będzie kołysał się u nóg…

By Anonymous – Set of annotated photographs was illegally distributed in 1982.
Podziel się

2 Replies to “A mury rosną…

  1. Różne są mury, jedne potrzebne, inne zastępujące mosty. A przecież to mosty łączą ludzi. Mury dzielą. Jedne mury są tylko potrzebne. Te, który zamykają złoczyńców

    1. Można by fajnie podyskutować na ten temat. Dzięki za lekturę i komentarz Michaelu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *