40 lat minęło

Gdy słucha się wielu nowości płytowych (nie tylko nowych wydań, także płyt starszych jednak nowych dla mnie) ma się coraz mniej czasu na powrót do tych znanych i lubianych. Coraz częściej zerkam łakomie na stojące na półce pudełka z muzyką i zastanawiam się, kiedy znajdę czas by do nich wrócić.

Bardzo dziwne uczucie, zwłaszcza gdy sobie przypomnę jak po wielokroć mogłem słuchać jakiejś płyty z tych półkowych. Nawet gdy jakaś rocznica przypomni mi o jakimś albumie, to i tak trudno mi znaleźć czas na posłuchanie całości. A przecież wszystko co robię, to tylko hobby.

Wstęp, wstępem – czas przejść do sedna dzisiejszego, krótkiego tekstu.

Big Country – szkocka grupa założona w 1981 roku. Pierwszym liderem grupy był, zmarły w 2001 roku, Stuart Adamson. Po jego śmierci zespół działa dalej, niczego więcej w tym temacie nie napiszę.

Dlaczego akurat ich wybrałem do swojego tekstu? Odpowiedź jest dosyć prosta, najczęstszym utworem pojawiającym się przy okazji jakiejkolwiek rocznicy związanej z tą grupą jest niezaprzeczalny przebój Look Away. Mało kto pamięta o duecie z Kate Bush i innych piosenkach wartych zapamiętania. Dziś chciałbym skupić się na debiutanckim albumie The Crossing z 1983, którego słuchałem wielokrotnie i wciąż pozostaje moim ulubionym, czy jest najlepszy w ich dorobku, nie mi oceniać.

Muzyka, która znajduje się na wspomnianym albumie, to prosta muzyka rockowa, ale nie prostacka, w której możemy usłyszeć wiele wpływów szkockiej muzyki ludowej. To wymieszanie muzyki rockowej ze szkocką zaowocowało nad wyraz spójnym materiałem muzycznym, który po 40 latach cały czas dostarcza wiele radości podczas słuchania.

Całość rozpoczyna utwór zatytułowany In A Big Country – rytmiczny, z dobrze wyeksponowaną sekcją rytmiczną i gitarą przywołującą skojarzenie ze Szkocją. Trzecim utworem jest kompozycja Chance, która może kojarzyć się z balladami, choć sama taką nie jest – swoją drogą bardzo przyjemny utwór.

Większość utworów na albumie, to kompozycje trwające około pomiędzy 4 do 5 minut. Są tam także dwa utwory trochę dłuższe jeden ponad 6 minut, drugi prawie 8. Z wiadomych względów (długość) są one dla mnie najlepszymi fragmentami pyty. Każdy z nich był umieszczony na końcu pierwszej i drugiej strony wersji analogowej (w wersji CD są to odpowiedni piaty i dziesiąty).

Chodzi mi o utwory The Storm i Porrohman. Obydwie kompozycje są bardzo klimatyczne, w dalszym ciągu potrafią utrzymać przy głośniku pomimo pamiętania każdego dźwięku i momentu, w którym się pojawi – a to sztuka przy tylu latach na karku.

Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić was do przypomnienia sobie (lub poznania) tego albumu. Warto znać starocie by nie zachwycać się bezsensownie czymś co czerpie z przeszłości wszystko co możliwe, nie dając nic od siebie. Często przecież tak bywa, że coś zachwyca ludzi, a jest to najzwyklejsza kopia czegoś sprzed lat.


Przy okazji pisania o przeszłości, postanowiłem także wspomnieć w kilku słowach o pewnej nowości.

O duecie Silent Skies pisałem już na łamach Tak To Widzimy, w swoim programie prezentowałem nagrania z singla Construct.

Płyta zbliża się wielkimi krokami, o czym może świadczyć EP-ka z drugiego sierpnia zatytułowana Churches. Jest to wzbogacony o jeden utwór singiel Construct, która potwierdza tylko wszystko co napisałem o tym duecie oraz powiedziałem w audycji. Muzyka prezentowana przez członków Silent Skies jest idealna do zatopienie się w cudownych i delikatnych dźwiękach. Czasami tego właśnie nam potrzeba, to daje na wytchnienie i spokój wewnętrzny. Z całego muzycznego serca polecam.

Do następnego razu…

Podziel się

2 Replies to “40 lat minęło

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *